Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Lekarz czy żebrak?

MedExpress Team

Prof. Wiesław W. Jędrzejczak

Opublikowano 19 maja 2013 11:46

Lekarz czy żebrak? - Obrazek nagłówka
FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
Jeżeli w nowomowie urzędniczej gwarantowane świadczenie szpitalne obejmuje tylko część jego faktycznego kosztu to kto ma zapłacić resztę? Podmiot gospodarczy jakim jest szpital w poczet zadłużenia? Czy pacjent?

Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM) oceniła pozytywnie celowość finansowania leczenia nowotworów krwi pewnymi lekami, ale na poziomie znacznie niższym niż cena jaką chce za te leki uzyskać firma farmaceutyczna. No i fajnie. Oddziały wojewódzkie NFZ natychmiast zawiadomiły szpitale, że zrefundują im to leczenie, ale tylko do wysokości kwoty zaleconej przez AOTM, a niekiedy, że zrobią tak również wstecz w odniesieniu do leczenia, które już zostało chorym podane i kupione za wyższą cenę. Problem lekarski z tymi lekami sprowadza się do tego, że są one stosowane ciągle, tak długo, jak długo utrzymuje się ich skuteczność. A przerwanie leczenia, to zmarnowanie jego skutków i zmarnowanie wcześniej wydanych pieniędzy. Nie wiadomo, kto ma i w jakim trybie dopłacić brakującą kwotę do leczenia szpitalnego? Jeżeli w nowomowie urzędniczej gwarantowane świadczenie szpitalne obejmuje tylko część jego faktycznego kosztu to kto ma zapłacić resztę? Podmiot gospodarczy jakim jest szpital w poczet zadłużenia? Czy pacjent, jak to ma miejsce w odniesieniu do leków refundowanych częściowo? Czy dyrektor szpitala ma podjąć niekorzystną dla kierowanej przez siebie firmy decyzję finansową i przejąć nieformalnie funkcję publicznego ubezpieczyciela? A jeśli z powodu już powstałego zadłużenia nie może tego zrobić z przyczyn „technicznych”? A w jaki technicznie sposób może pacjent dopłacić brakującą kwotę jeśli nawet ma wystarczające środki? I co ma zrobić lekarz, który ma przed sobą tego pacjenta? Powiedzieć mu: „albo przerywamy leczenie, albo Pan/Pani dopłaci szpitalowi, aby on mógł nabyć dla Pana/Pani lek”? I dlaczego lekarz ma w ogóle być twarzą tej sytuacji? Sprawa jest oczywiście złożona, gdyż omawiane leki bywają rzeczywiście horrendalnie drogie (złoto to przy nich taniocha) i władze chcą je po prostu kupować taniej, co jest ze wszech miar godne pochwały. Ale umieszczenie w tym klinczu między firmą a Ministerstwem Zdrowia szpitali, lekarzy i pacjentów jest bardzo dużym problemem.

Zaproponowano mi ostatnio takie rozwiązanie: oto firma farmaceutyczna na czas trwających negocjacji cenowych da leki w darowiźnie, ale muszę do Dyrektora tej firmy napisać imienną prośbę za każdego pacjenta odpowiednio ją uzasadniając. Tylko wtedy pacjent dostanie lek. Pomijając wkład pracy w pisanie takich listów żebraczych powstaje pytanie dlaczego mam to robić? Odpowiedź jest prosta: aby chory na nowotwór nie miał przerwanego leczenia. Jeśli to zrobię, to pacjent mi nawet nie podziękuje, gdyż słusznie uważa, że lek mu się należy i tyle. Nie tylko pacjent, nikt mi nie podziękuje. Za to ktoś mnie może oskarżyć. O co można oskarżyć w tej sytuacji lekarza, który dodatkowo pełni funkcję konsultanta krajowego? O to np. że za spełnienie tej prośby firma będzie w przyszłości oczekiwać bardziej przychylnego opiniowania jej wniosków refundacyjnych, czyli o korupcję. I nie ma znaczenia, że nie było tu mojej osobistej korzyści, a wprost przeciwnie strata nerwów i czasu.

A w ogóle, jest to pierwszy raz, kiedy Oddziały NFZ bezpośrednio realizują rekomendację AOTM, oczywiście w sytuacji, kiedy jest dla nich korzystna. To może przyjmijmy taką zasadę dla wszystkich rekomendacji AOTM?

Podobne artykuły

Monosnap Book kw1.pdf - Adobe Acrobat Reader (64-b
„Służba Zdrowia”

Urodzone za wcześnie

19 kwietnia 2024
Zrzut-ekranu-2022-11-24-o-122823
19 kwietnia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także