Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Ofensywa sił zwierzęcych

MedExpress Team

Prof. Wiesław W. Jędrzejczak

Opublikowano 27 listopada 2014 22:25

Ofensywa sił zwierzęcych - Obrazek nagłówka
FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
W Stanach Zjednoczonych uchwalono „The Animal Enterprise Terrorism Act”, czyli prawo uznające organizacje "obrońców zwierząt" za organizacje terrorystyczne i umożliwiające ich aktywne zwalczanie.

Kiedy wracałem w 1989 roku do Polski z Emory University w Atlancie to zastanawiałem się, kiedy pewne zjawisko dojdzie do Polski. W Emory University znajduje się ośrodek badań na szympansach (tylko na tym modelu można było opracować leki na AIDS) i tam koncentrowały się też aktywności amerykańskich „obrońców praw zwierząt laboratoryjnych”. Aktywności początkowo pokojowe, a następnie połączone z włamaniami, atakami na naukowców i na inne zwierzętarnie. W końcu uchwalono w Stanach Zjednoczonych „The Animal Enterprise Terrorism Act”, czyli prawo uznające te organizacje za organizacje terrorystyczne i umożliwiające ich aktywne zwalczanie.

Za rzekomym współodczuwaniem ze zwierzętami kryły się bowiem wydumane obsesje i krył się fanatyzm.

W Polsce jeszcze chyba nie było aktów terroru, ale już są kłamstwa, oszczerstwa, nagonka medialna na tzw. „lobby profesjonalnych eksperymentatorów” (prof. Hartman). I niestety odbywa się to w pismach takich, jak „Polityka” czy „Gazeta Wyborcza”, które adresują siebie do wykształconego czytelnika. Z dumą stwierdzam, że też się uważam za profesjonalnego eksperymentatora. I profesjonalizm właśnie na tym polega, że nie zadaje się cierpień niepotrzebnych (a więc takich, które nie są wymuszone rodzajem doświadczenia) i niepotrzebnie (a więc wtedy, gdy daną informację można uzyskać innymi metodami).

Opracowanie od podstaw metody przeszczepiania szpiku w Polsce odbyło się przed ponad trzydziestu laty w ten sposób, że Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych przysłała niżej podpisanemu wtedy podpułkownikowi Ludowego Wojska Polskiego pary zarodowe myszy, które myśmy sami rozmnożyli. Na tych myszach została opracowana cała technologia, którą następnie adoptowano do innej skali (tysiąc razy większej) i zastosowano u człowieka. I zastosowano tak, że dzisiaj trzydzieści lat później ta pierwsza chora żyje. Otóż to było bardzo rzadkie zjawisko, żeby zespołowi, który nigdy wcześniej nie widział takiego zabiegu, którego nikt zagranicą w tej dziedzinie nie szkolił (ja byłem na stypendium w celu badania biologicznych skutków mikrofal) udał się pierwszy zabieg. Mówiłem kolegom, że przed naszym zakładem powinien stać pomnik myszy, tak jak przez Wojskową Akademią Medyczną w Sankt Petersburgu stoi pomnik psa. Psa, bo gen. prof. Pawłow swoje doświadczenia robił na psach.

Cała współczesna medycyna jest oparta na wynikach badań na zwierzętach. Nie jest prawdą, że tych zwierząt się nie szanuje i się je dręczy bez przyczyny. Po pierwsze, ludzie wykonujący badania na zwierzętach muszą zwierzęta kochać i nie mogą się ich bać. Po drugie, aby uzyskać wiarygodne wyniki trzeba zapewnić zwierzętom komfortowe warunki. Inaczej cierpienie, strach, niedostateczna higiena wypaczą wyniki. Już obecnie w wielu polskich zwierzętarniach warunki dla zwierząt są lepsze niż warunki w polskich szpitalach dla chorych ludzi. Czy się tu nie może dostać sadysta? Teoretycznie może, tylko po co? Przecież w każdym supermarkecie jest sklep zoologiczny, gdzie za parę złotych można kupić zwierzątko i je dowolnie męczyć. Po co organizować ich hodowlę, pisać projekt badawczy, zdobywać pieniądze, mieć do czynienia z komisją etyczną i musieć opisywać i publikować jakieś opracowania, jeśli chce się tylko męczyć zwierzęta dla swojej przyjemności?

Notabene o losie myszy doświadczalnej dzikie myszy mogą tylko marzyć. Mogą pomarzyć o tym, że można żyć dwa lata, mieć ciepło, zawsze pożywienie, picie, świeżą ściółkę. Mysz jest to zwierzątko, którego życie na wolności polega na ciągłym strachu i ciągłej ucieczce aż złapie i zabije je bocian, sowa, kot, czy otruje człowiek. Zwierzątko, którego jedyną bronią jest fenomenalna rozrodczość.

Dla zwierząt doświadczalnych udział w doświadczeniu jest jedynym powodem istnienia. Tak naprawdę, tzw. „obrońcom praw zwierząt doświadczalnych” chodzi o to, że ich zdaniem lepiej jest aby zwierzę nie istniało niż żeby było wykorzystywane do doświadczeń. I jest to znacznie gorszy „gatunkowy szowinizm” niż ten zarzucany profesjonalnym eksperymentatorom.

W Polsce już obecnie jest bardzo trudno robić doświadczenia na zwierzętach, przede wszystkim z powodu niedofinansowania nauki. Utrzymanie zwierząt jest kosztowne, im większe zwierzę tym bardziej kosztowne. Ograniczenia finansowania statutowego uderzają przede wszystkim w tego typu infrastrukturę badawczą. Nawet hodowli myszy nie zdąży się ad hoc uruchomić dla trzyletniego projektu tak, aby w tym czasie jeszcze zrobić badania. A potem się dziwimy, że nauka nie jest wystarczająco produktywna. Im więcej barier się zrobi tym będzie mniej produktywna, Jest to samosprawdzająca się hipoteza.

Są dwa sposoby, aby zahamować rozwój polskiej medycyny. Pierwszy to zakazać doświadczeń na zwierzętach. Drugi to tak je utrudnić biurokratycznie, aby nie można ich było robić mimo braku formalnego zakazu.

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Najciekawsze oferty pracy (przewiń)

Zobacz także

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Narodowe polowanie na szczepienia

18 grudnia 2023
Msolecka
Felieton

Razem wspiera rząd z osobna

10 listopada 2023
Leszek Borkowski
18 września 2023
27.11.2012 WARSZAWA , PROFESOR WIESLAW JEDRZEJCZAK W NOWYM ODDZIALE TRANSPLANTACJI SZPIKU W SZPITALU PRZY BANACHA .FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
11 lipca 2023