Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Iwona Borchulska: powiem Wam, jak było w CZD

MedExpress Team

Iwona Borchulska

Opublikowano 14 czerwca 2016 11:40

Iwona Borchulska: powiem Wam, jak było w CZD - Obrazek nagłówka
FOT. BARTLOMIEJ BARCZYK / AGENCJA GAZETA
O tym jak wyglądały negocjacje z pielęgniarkami w CZD, o atakach na strajkujące, w blogu Iwony Borchulskiej.

W szesnastym dniu strajku byłam w Instytucie Centrum Zdrowia Dziecka na parę godzin przed podpisaniem porozumienia i postanowiłam podzielić się tym, co zobaczyłam. Pojechałyśmy tam, tak po ludzku. Czułyśmy, że należy poprzeć koleżanki w momencie, w którym medialnie już nastąpił zwrot. Początkowego medialnego poparcia już jakby nie było. Pokazywano natomiast wystąpienia rodziców - co zrozumiałe - niezadowolonych z przedłużającego się strajku. Jako osoba od dwudziestu lat prowadząca różnego rodzaju akcje, protesty, przyglądająca się emocjom i strachowi, jaki towarzyszy koleżankom w ich codziennej pracy… powiem Wam, jak było w CZD.

Ale po kolei...

Początek… Koleżanki postanowiły ogłosić strajk. Należy zwrócić szczególną uwagę na to, że dzieci było mało. Szpital został wyciszony w działalności, ponieważ zbliżał się długi weekend. Negocjacji za szybko nie podjęto, bo przecież – świetnie znam ten mechanizm z własnego doświadczenia, nieraz stosowano go wobec mnie i strajkujących koleżanek - należy przetrzymać pielęgniarki i położne, niech zaczną działać emocje. Każdy wie, że personel pielęgniarski nie może żyć bez pracy, bez pacjentów, że strajk jest najgorszą ewentualnością, decyzją najtrudniejszą ze wszystkich. Dlatego właśnie przez parę dni nie podejmuje się rozmów. Wtedy też następuje zmęczenie, wyczerpanie bezsilnością, bo nic się nie dzieje, bo nie chcą z nami rozmawiać. Dopiero wówczas podejmowane są negocjacje – nie okłamujmy się – najczęściej pozorowane! Po tym wszystkim następuje etap, nazwijmy to, "wzmocnienia". Zwykle przyjeżdża „ktoś ważny”, np. minister. No i znowu następuje czas długich, niekończących się rozmów. Zresztą najczęściej nie chodzi w nich o rozwiązanie problemu, nie łudźmy się - nie ma merytoryki, jest za to granie na czas i granie emocjami. Ogłasza się więc koleżankom, że nie będą miały wynagrodzenia za dni strajku. Pieniądze stają się tu kolejnym elementem nacisku. "Zamęczamy" strajkujące dalej.

{postbox:64251}


Następny etap - "rozgrywki" - to wywożenie pacjentów, nieprzyjmowanie nowych, a to – również wiem z własnego, wieloletniego doświadczenia - pielęgniarki przeżywają najbardziej. Są zmęczone po paru dniach „negocjacji”, a teraz jeszcze taki cios... Widzą, że chorych się nie tyle nie przyjmuje, co raczej rozgrywa ten fakt – medialnie, manipulując informacją. To, że pacjenci są z danych zakresów świadczeń lokowani na innych oddziałach (tych niestrajkujących!), zwykle (nie przypadkiem) nie ujrzy światła dziennego (ściślej – nie dotrze do kamery telewizyjnej czy radiowego mikrofonu). Że jest to gra przeciw strajkującym, żeby upokorzyć, żeby pokazać, że działają nieetycznie, że to ich wina, iż szpital traci pieniądze. Tym sposobem ich sytuacja emocjonalna kolejny raz się pogarsza. Chcą podwyżek? Mający w tym interes świetnie zdają sobie sprawę, że najlepiej pokazać, ile zarabiają i skonfrontować je z koleżankami z Polski, gdzie zarabia się jeszcze mniej. Dane podaje się w nie do końca sprawiedliwy sposób. Średnia wynagrodzeń? Jak mawiał klasyk, według tej średniej, kiedy ja i mój pies wychodzimy razem na spacer, mamy (średnio) po trzy nogi… Także taka to prawda - tischnerowska prawda. Tak właśnie podano zarobki w CZD, bo z relacji koleżanek nie potwierdziło się, że są tam określane przez niektóre media wynagrodzenia. Podawano średnią z pensji brutto -  podwójne (czyli z kosztami podatku, składek społecznych i z kosztami pracodawcy). To chyba jednak – co najmniej delikatne - nadużycie, bo który człowiek wie ile zarabia z kosztami pracodawcy? Chyba tylko ten z wykształceniem ekonomicznym. Ale i dla niego nie ma to większego znaczenia.
Więc oczywiście kwoty podane w taki sposób robią wrażenie. Ale jakoś nie mówi się, że w tym - jak powtarzano do znudzenia - ‘’wyjątkowym szpitalu’’ wynagradzanie też powinno być "wyjątkowe".  Czemu nikt nie wspomniał o relacji zarobków w tej placówce - pielęgniarek do innych pracowników i grup zawodowych?!
No ale dość o tym. Wróćmy do wydarzeń w CZD. W kolejnych dniach strajku klasycznie nastąpił moment, kiedy przechodzi się do ataku personalnego. Zaczyna się pokazywać informacje o liderkach strajku, poszukuje się w rodzinie takich przykładów, które najczęściej ukazują rzekome interesy i powiązania. Sugeruje się, że to nie problem pracy, braku pielęgniarek, strachu o bezpieczeństwo pacjenta, świadomość źle wykonywanej pracy. U nas to za mało. Bo u nas wszystko to polityka. W moim odczuciu jedynie politycy sądzą, że wszystko w życiu jest polityką. Oni zresztą też bardzo uaktywniają się w czasie strajków pielęgniarek.  Wiedzą, że one mają stosunkowo duże - w odróżnieniu od innych grup zawodowych - poparcie społeczne, więc czemu nie skorzystać... Wtedy mówi się o problemie, najchętniej z czepkiem w tle. Często nawet rozsądnie, ale dlaczego nie wcześniej? Bez hałasu mediów… Pojawiają się pomysły na rozwiązanie problemu, wszyscy powtarzają jak refren, jak ciężka i odpowiedzialna jest praca pielęgniarki, no i oczywiście obrzucają odpowiedzialnością za fatalną sytuację w służbie zdrowia tych, którzy aktualnie rządzą...
 Ciekawe dlaczego nie wprowadzili tych, świetnych pomysłów i rozwiązań kiedy sami rządzili?
I znów przenosimy się do CZD… Mamy bowiem już ostatnią prostą negocjacji - umęczone emocjami kobiety chcą za wszelką cenę wrócić do pracy i codzienności. Pieniądze już dawno odpuściły, ale przecież – z punktu widzenia władzy - nie można pokazać społeczeństwu, że naprawdę chodzi o zatrudnienie, a pieniądze są tylko zachętą do pracy tych, które miałyby przyjść i pracować w przyszłości w tym ciężkim zawodzie. Dodatkowego zatrudnienia nowych kadr w porozumieniu nie zapisano. Koniec sporu - koniec newsów.  
Dlaczego nie można było przy tej okazji pokazać, że problem jest rzeczywisty i powszechny? Podstawowy dziś problem w systemie ochrony zdrowia to przecież właśnie problem z zatrudnieniem, brakami personelu!  Dlaczego znów próbowano pokazywać twarz tej (jak powiedziała Przewodnicząca CZD) „chciwej pielęgniarki”, która chce tylko pieniędzy…  500 zł … pracując za dwie.
No i jeszcze uzupełnienie - bazując na liczbach, jak było….
Z danych przedstawionych podczas negocjacji, szpital przez ostatnie lata miał średnie obłożenie łóżek na poziomie około 50%! To – pytam wprost - jak miał się nie zadłużać?! Jak, skoro procedury pediatryczne są za nisko wyceniane? To dlaczego niedaleko CZD powstał nowy pediatryczny szpital?! Budowany zresztą przez Uniwersytet Medyczny, o którym mówił sam Pan Minister. Kto ma w nim pracować i skąd wziąć pieniądze na następne procedury pediatryczne w obszarze Warszawy?? Przecież – siłą rzeczy - też będą niedoszacowane! Jaki personel ma tam pracować? Ten, którego tak brakuje?
I jeszcze jedna bardzo ważna informacja na koniec. Koleżanki strajkowały rotacyjnie, na oddziałach były: oddziałowa z jedną pielęgniarką, czyli na każdym dyżurze po dwie pielęgniarki. Wszystkim niemającym rozeznania w temacie zwracam uwagę, że w Polsce nierzadko zdarza się tak, że koleżanki na dyżurach pracują pojedynczo – KIEDY NIE MA STRAJKU! Dlaczego nie „przebiły się” dane świadczące o tym, że przez czas trwania strajku obłożenie było takie samo jak średnia w tym szpitalu z ostatnich trzech lat? Czyżby dlatego, że ta średnia nie była korzystna dla zarządzających szpitalem i organu tworzącego (którym, przypominam, w tym przypadku jest Minister Zdrowia) do pokazania jej opinii publicznej? No tak, to osłabia wydźwięk ‘NEWSA’. Okazuje się, że pielęgniarki odeszły od łóżek tylko symbolicznie. Ale pokazuje też, że pielęgniarki robiły wszystko, żeby dzieci w CZD mimo strajku były bezpieczne.
I jeszcze jedno, z  informacji, które uzyskałam na miejscu w Warszawie wynika, że podczas strajku koleżanki z sąsiednich placówek nie przyjmowały ofert pracy w Centrum w wysokości 90 zł. za godzinę!!! Wielki szacunek za ich silną wolę i solidarność z koleżankami z CZD.
No ale zaraz… jak się to ma do ogólnej sytuacji 50%-owego obłożenia? Brakuje jednej na dyżurze i jest krach. A z drugiej strony proponuje się ogromne pieniądze „zewnętrznym pielęgniarkom’’?! Co by było, gdyby szpital pracował na 90%?
Mam wrażenie, że tak naprawdę co najmniej od dwudziestu lat ostrzegamy jako pielęgniarki, że jest realny, ogromny problem i że niedługo nie trzeba będzie robić strajku… Trzeba będzie za to zacząć zamykać szpitale. Która ekipa będzie wtedy przy władzy, a kto będzie w opozycji...? Niezależnie od tego, nasi dziadkowie, rodzice, a w końcu i my sami odczujemy ten brak. Obawiam się, że społeczeństwo zrozumie, „o co chodzi(ło) tym pielęgniarkom”, kiedy będzie już za późno. Bo nie od dziś wiadomo, że mądry Polak po szkodzie. Obym się tym razem myliła…

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Najciekawsze oferty pracy (przewiń)

Zobacz także

Dr n. med. Marek Derkacz
30 października 2023
Leszek Borkowski
Leszek Borkowski

Depisyzacja systemu administracji państwowej

18 października 2023
Leszek Borkowski

Probiotyki w neonatologii

11 września 2023
Leszek Borkowski
Dr nauk farm. Leszek Borkowski

Po co seniorom flozyny w przewlekłej chorobie nerek

27 czerwca 2023
DSC_(1287) K.Rainka

Demografia, głupcze!

22 czerwca 2023
27.11.2012 WARSZAWA , PROFESOR WIESLAW JEDRZEJCZAK W NOWYM ODDZIALE TRANSPLANTACJI SZPIKU W SZPITALU PRZY BANACHA .FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
Prof. Wiesław W. Jędrzejczak

Jan Paweł II

13 marca 2023