Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Czas urzędowania ministra Arłukowicza to czas stracony

MedExpress Team

Dr Krzysztof Łanda

Opublikowano 11 czerwca 2015 15:03

Czas urzędowania ministra Arłukowicza to czas stracony - Obrazek nagłówka
Arłukowicz wszedł w buty Ewy Kopacz, ale jego osiągnięcia są bardzo mizerne.

Łanda

Moim zdaniem, czas urzędowania ministra Arłukowicza to czas stracony. Arłukowicz wszedł w buty Ewy Kopacz, ale jego osiągnięcia są bardzo mizerne. Ogólna ocena nie może być inna niż negatywna. Ewie Kopacz, jako ministrowi zdrowia udało się wprowadzić dwie kluczowe ustawy: koszykową i refundacyjną. W latach urzędowania Ewy Kopacz ocena systemu opieki zdrowotnej w Polsce poprawiała się, a w rankingach (np. EHCI) pięliśmy się w górę. Od czasu objęcia stanowiska ministra zdrowia przez Bartosza Arłukowicza polski system jest nieustannie oceniany coraz gorzej, a w rankingach międzynarodowych nasza pozycja jest sukcesywnie coraz niższa. Barometr Fundacji Watch Health Care również pokazuje taki trend negatywny - za ministra Arłukowicza kolejek cały czas przybywa i są coraz one dłuższe.

Arłukowicz jako minister zdrowia zostanie zapamiętany jako "drugi Łapiński", za którego "panowania" doszło do centralizacji władzy. PO obiecywało podział NFZ, ale Arłukowiczowi udało się skupić całą władzę w jednym ręku - dziś wszystko zależne jest od woli ministra. Najbardziej jednak bolą niedotrzymane obietnice. Zarówno Ewa Kopacz jako minister zdrowia, jak i Bartosz Arłukowicz obiecywali publicznie, że pieniądze zaoszczędzone dzięki działalności Komisji Ekonomicznej, negocjacjom z przemysłem farmaceutycznym oraz dzięki szerokiemu wykorzystaniu instrumentów dzielenia ryzyka zostaną spożytkowane na innowacyjne leki, które czekają w kolejce do refundacji. 4 miliardy oszczędności zostały wlane w dziurę bez dna, czyli niezreformowane szpitalnictwo - odebrano je de facto chorym potrzebującym innowacyjnych leków. Dziś także już nikt nie mówi o bańce PRowej, jaką był pakiet kolejkowy. Natomiast pakiet onkologiczny to jeden z nielicznych sukcesów, ale i klęska zarazem - sukces, gdyż udało się skrócić czas od podejrzenia choroby nowotworowej do wdrożenia leczenia, ale dostępność do diagnostyki i leczenia chorych onkologicznie, którzy w większości nie posiadają przecież kart DiLO, cały czas się pogarsza. Obiecywano też inne gruszki na wierzbie: ubezpieczenia dodatkowe, podział NFZ, plan dla chorób rzadkich i leków sierocych oraz wiele innych.

Ustawa refundacyjna została przygotowana za czasów Ewy Kopacz jako Ministra Zdrowia. Ta ustawa to beczka miodu, do której ktoś dodał kilka łyżek dziegciu, ale ministrowi Arłukowiczowi na jesieni 2011 i na początku 2012 roku bynajmniej nie udało się niczego w niej poprawić - stąd całe zamieszanie wokół leków refundowanych w kolejnych latach i morze nieszczęść ludzi, którzy stracili możliwość leczenia. W czasach jego urzędowania polityka lekowa uległa zapaści mimo wprowadzonych ustawą refundacyjną dobrych rozwiązań i nowych narzędzi. Apogeum stanowi podpisana ostatnio przez Prezydenta ustawa o zakazie wywozu leków refundowanych z Polski, która ma charakter opresyjny, rozbudowuje niepotrzebną biurokrację i na pewno nie rozwiąże problemu eksportu równoległego. Zamiast prowadzić lepszy nadzór merytoryczny nad poczynaniami DPL i Komisji Ekonomicznej oraz w większym stopniu wykorzystywać instrumenty dzielenia ryzyka, co natychmiast zlikwidowałoby eksport równoległy, minister tolerował brak kompetencji oraz podejrzane zgody swoich urzędników w tym zakresie. To za czasów Ministra Arłukowicza doszło do nieformalnego podporządkowania AOTM woli DPL, a więc de facto ręcznego sterowania refundacją i ustalaniem cen. Przypomnieć też warto, że przed 2009 r. Rada Konsultacyjna była organem doradczym ministra zdrowia, a AOTM z jej szefem był organem pomocniczym Rady - to PO zmieniło ten stan rzeczy i przemianowana Rada Konsultacyjna, na Radę "Przejrzystości" została zdegradowana, stając się organem doradczym Prezesa AOTM. Znacznie łatwiej ręcznie sterować i kontrolować jedną osobę niż całą Radę. W takiej sytuacji można tą instytucję bez szkody rozwiązać, tak zresztą jak sam AOTM, gdyż w ostatnim roku stały się te organy w dużej mierze fasadowymi. Podobnie negatywnie należy ocenić zapisy ustawowe o Agencji Taryfikacji. Agencja Taryfikacji przy AOTM to rozwiązanie wysoce korupcjogenne, a przyjęta metodyka wyceny na podstawie analiz mikrokosztów jest nie tylko nieefektywna, ale niemożliwa do wykonania dla większości świadczeń w koszyku gwarantowanym. W całym czasie urzędowania ministra Arłukowicza nie poprawiono zarządzania ani definiowania części nielekowych koszyka świadczeń gwarantowanych. Dokładnie nic nie zrobiono w tym względzie. Wciąż możliwości operacyjne AOTM w zakresie oceny technologii nielekowych są prawie żadne.

Za czasów ministra Arłukowicza nic też nie zrobiono, żeby wprowadzić RUM (Rejestr Usług Medycznych), tak ważny dla sprawnego funkcjonowania systemu. Tworzony system elektroniczny jest skomplikowany i de facto jego tworzenie to "never ending story" z uwagi na przyjęte założenia oraz metody. Należało niezwłocznie wprowadzić prosty RUM i wydać obywatelom karty chipowe - uruchomienie prostego RUMu to natychmiastowe oszczędności sięgające 10% środków NFZ. Prosty system należało następnie rozbudowywać o nowe funkcjonalności. Za Ministra Arłukowicza doszło do kolejnego odroczenia terminu zakończenia prac nad RUMem, a więc trwał ten chocholi taniec.

Za ministra Arłukowicza nie udało się w żaden sposób poprawić jakości prawa w ochronie zdrowia. Jakość tworzonego prawa pogorszyła się, a przygotowywane akty prawne cechuje opresyjność wobec lekarzy i przedstawicieli innych zawodów medycznych. Praktycznie nie korzystano też z Rady Legislacyjnej przy Premierze RP, co należy uznać za fatalne zaniechanie. Tajemnicą poliszynela jest, że okres rządów ministra Bartosza Arłukowicza, to nieprawdopodobna arogancja urzędników, jakiej jeszcze nigdy wcześniej nie było w gmachu przy Miodowej. Minister Arłukowicz odwoływał się też do najgorszych wzorców propagandy, jak za czasów komunistycznych, równocześnie z metodą "dziel i rządź". Wszyscy byli winni, ale nie urzędnicy MZ z ministrem na czele - najpierw prześladowane były firmy farmaceutyczne, a potem lekarze rodzinni stali się kozłem ofiarnym, postawionym pod pręgierzem mediów - mediów coraz bardziej zależnych od rządu. Moim zdaniem, trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o czasach jego urzędowania.

Podobne artykuły

iStock-579422908
Kształcenie lekarzy

Ministerstwo Zdrowia „ma dylemat”…

24 kwietnia 2024
Monosnap iTV Sejm - transmisje - Sejm Rzeczypospol (3)
24 kwietnia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Mądrej głowie dość dwie słowie

19 lutego 2024
Leszek Borkowski

Probiotyki w neonatologii

11 września 2023