Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Alergia: Lęk przed użądleniem pszczoły czy osy zmienia życie pacjenta

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 11 października 2021 08:23

Alergia: Lęk przed użądleniem pszczoły czy osy zmienia życie pacjenta - Obrazek nagłówka
O tym co czuje pacjent z alergią na jad owadów błonkoskrzydłych i zagrożony wstrząsem anafilaktycznym rozmawiamy z doktor Katarzyna Korpolewską, psychologiem społecznym.

Jaki wpływ na życie pacjenta i jego rodziny ma przejście wstrząsu anafilaktycznego? Czy pacjenci boją się wychodzić z domu ze strachu przed owadami?

Dr Katarzyna Korpolewska: Wstrząs anafilaktyczny jest trudnym i traumatycznym doświadczeniem, ponieważ jest to otarcie się niemal o śmierć. Dla osoby, która go doświadczyła, jak też dla jego rodziny, jest to doświadczenie burzące poczucie bezpieczeństwa. A dodatkowo, fakt, że sytuacja spowodowana była przez użądlenie owada, przed którym nie tak łatwo się obronić, mamy poczucie utraty kontroli nad własnym bezpieczeństwem. To jest doświadczenie, które wywołuje długotrwały lęk na przyszłość. W związku z tym, takie osoby często boją się wychodzić z domu, otworzyć okno w mieszkaniu, bo może pojawić się niebezpieczny owad. Dodatkowo pojawiają się też lęki przed dźwiękami przypominającymi bzyczenie i już one sprawiają, że pacjent jest spięty i zdenerwowany. Ten dźwięk przypomina o zagrożeniu. I to dotyczy nie tylko pacjenta, ale także jego rodziny. Trzeba pamiętać, że kiedy silna reakcja alergiczna wystąpiła u dziecka, to rodzice są w stanie bardzo dużego niepokoju, bo przecież dziecko jest w szkole, poza ich opieką i wszystko może się zdarzyć.

Jak uczulenie na jad owadów wpływa na rozwój zaburzeń lękowych u pacjentów dotkniętych tym schorzeniem?

Dr K.K: Lęk przed owadami to tak naprawdę lęk przed zagrożeniem życia. Jeżeli nasze życie jest zagrożone, to nagle dochodzi do nas, że jesteśmy istotami bardzo nietrwałymi. Pacjenci po takim doświadczeniu i takiej refleksji muszą ułożyć swoje życie, popracować nad tym przekonaniem, że może się zdarzyć coś, co kompletnie zniszczy ich plany, że nawet jak czujemy się zdrowi i sprawni, może się zdarzyć coś, co sprawi, że nasze życie będzie w niebezpieczeństwie. To jest bardzo silne źródło lęku. Nie zapominajmy, że instynkt życia jest naszym podstawowym instynktem. Lęki mogą przejawiać się w taki sposób, że ludzie mają problemy ze spaniem, ze skupieniem się na codziennych czynnościach, mają poczucie napiętnowania, czują się inni niż reszta ludzi. To też może wpływać na kontakty społeczne takich osób, bo np. dzieci nie wychodzą na podwórko bawić się z rówieśnikami, bo mama boi się, że dziecku może się coś złego przydarzyć i w związku z tym ogranicza kontakty z innymi dziećmi. Dorośli mogą niechętnie przyjmować zaproszenie do znajomych, bo boją się np. przebywać w ogrodzie, czy na otwartej przestrzeni.

A czy to też wpływa na relacje między pacjentem a jego rodziną?

Dr K.K: W ogromnym stopniu, bo mimo że choroba dotyczy jednej osoby, to tak naprawdę cała rodzina staje się chora. Rodzice bardzo się przejmują, jeśli alergia dotyczy dziecka i nie są w stanie zrobić niczego co spowoduje, że ich dziecko będzie stale bezpieczne. A jeżeli ta sytuacja dotyczy dorosłej osoby, to podobnie, dziecko martwi się o rodzica, tak samo współmałżonkowie martwią się o siebie, czy rodzeństwo. Nie jest nam łatwo żyć ze świadomością, że komuś z naszych bliskich coś zagraża. I często zmienia się życie takiej rodziny. Nie otwieramy okien w domu, uważamy na to, żeby nie zostawiać na wierzchu owoców, napojów, do których mogłoby coś przylecieć.

Immunoterapia jadami, jest terapią ratującą życie. Czy pacjenci, u których występuje alergia na jad owadów powinni mieć zapewnione leczenie?

Dr K.K: Muszą mieć zapewnione leczenie, ponieważ ta terapia być może uratuje im życie. Trzeba pamiętać, że obecnie dostępne leczenie nie jest takie proste, bo wiąże się wyłącznie z leczeniem szpitalnym i wizytami średnio co cztery tygodnie. Jeśli ktoś ma utrudniony dostęp do ośrodka, bo mieszka w dużej odległości od ośrodka to dodatkowo musi się liczyć z kosztami i utratą dnia pracy. Czasem pacjent musi poświęcić cały dzień lub dwa dni by dojechać do placówki. To nie tylko koszty podróży, ale też dezorganizacja życia domowego. Jest to więc bardzo trudne, a terapia musi być zapewniona. I trzeba zrobić wszystko, aby ułatwić dostęp tym pacjentom do immunoterapii, żeby ona była np. w miejscowej przychodni, nawet nie najbliższej, ale nie tak odległej, jak szpital. Trzeba też pamiętać, że trudny dojazd do szpitala mają pacjenci mieszkający na wsi, a tam przecież zagrożenie jest największe.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także