- Ciągle się dziwię, że ta sieć nie obejmuje kardiologii, która jest najbardziej powszechnym schorzeniem. To niezrozumiałe, że w sieci podstawowego zabezpieczenia medycznego nie znalazła się kardiologia, która jest przecież podstawowym zabezpieczeniem, a przypadki kardiologiczne – zatrzymanie krążenia, zawały serca - mają przecież największe konsekwencje, czyli mogą kończyć się śmiercią pacjenta. I to jest dziwne, że ta sieć nie zawiera kardiologii. Przecież to się niczym nie tłumaczy, poza – być może - niechęcią. Tu i ówdzie wybrzmiewa w niektórych wypowiedziach polityków, że prywatne placówki - a tych w kardiologii jest sporo - chcą się jedynie wzbogacić, ale nie patrzy się na to, co one dobrego zrobiły. To tak jakby szpital publiczny pracował za darmo, a jego pracownicy nie chcieli wynagrodzeń. A tu nikt charytatywnie nie pracuje - powiedział Andrzej Sośnierz.
Wiceprzewodniczący zwraca również uwagę, że zastanawiająca jest dla niego obietnica zwiększania finansowania dla szpitali sieciowych:
- Można się obawiać, że jeśli szpitalom sieciowym obiecuje się, że będą finansowane, a w przyszłości, jeśli wypracują więcej, to będą miały zwiększane budżety, to od razu pojawia się pytanie, a skąd ten wzrastający budżet będzie wzięty? To jest system naczyń powiązanych, jeśli ktoś ma mieć więcej, to ktoś będzie miał mniej. I tu jest być może obawa, ale ona niekoniecznie musi się ziścić, że te pieniądze na zwiększanie budżetu dla szpitali sieciowych będzie pobierana z finansowania szpitali niesieciowych, w których znajdzie się kardiologia. Ale nie stawiałbym tego jako pewnik, że tak się stanie - mówi.
Istotą tego sporu jest również wybór konkretnych szpitali. Zarówno finansowanie szpitali powiatowych, jak i placówek niepublicznych budzi spore wątpliwości. To tylko pokazuje, że decyzja o finansowaniu placówek specjalistycznych nie powinna być podejmowana pochopnie bez poparcia konkretnymi analizami, którymi, jak się okazuje, dysponuje Narodowy Fundusz Zdrowia, jak informuje Andrzej Sośnierz:
- Ja bym zwracał uwagę na jakość. Jeśli jest jakiś niewielki oddział, ale ma usługi świetnej jakości, to warto go finansować. A takie informacje da się wyciągnąć. Dane NFZ już teraz pozwalają sprawdzić przeżywalność, wyniki leczenia i powtarzalność hospitalizacji. NFZ posiada potężne bazy danych. I ja wolałbym, żebyśmy kontraktowali tych, które mają dobre wyniki, a nie tych, którzy są duzi - podkreśla.
Według Andrzeja Sośnierza, takie analizy nie są obecnie możliwe do uzyskania, bo wcześniej w Narodowym Funduszu Zdrowia nie powstała odpowiednia komórka analityczna. Taka z pewnością pozwoliłaby na uzyskanie odpowiednich danych, które umożliwiłyby Ministrowi Zdrowia dotarcie do danych tak istotnych przy wprowadzaniu potężnej reformy służby zdrowia, jaką jest tworzenie sieci szpitali.
Źródło: materiały prasowe