Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Ważne są tylko te chwile, których jeszcze nie znamy

MedExpress Team

Witold Paweł Kalbarczyk

Opublikowano 31 grudnia 2013 10:34

Ważne są tylko te chwile, których jeszcze nie znamy - Obrazek nagłówka
Garść refleksji na temat ochrony zdrowia w odchodzącym roku i życzenia na nowy rok. Czego od Ministra Arłukowicza oczekuje Premier Tusk i czy to, co wiosną zaproponuje Bartosz Arłukowicz zaskoczy nas pozytywnie czy potwierdzi, że dając mu zadanie ponad jego możliwości Premier popełnił "życiowy błąd"?

Atmosfera końca roku sprzyja refleksjom i podsumowaniom. A, że ten rok był dla mnie w jakiś sposób szczególny (napisałem dwa raporty nt. koordynowanej opieki zdrowotnej i zdrowiu, jako priorytecie politycznym państwa) pozwalam sobie na garść refleksji na temat sytuacji w ochronie zdrowia w odchodzącym roku. W końcu to, co za nami nigdy więcej już się nie zdarzy takie samo -nie będziemy już w tej samej sytuacji, a zarówno to, co zrobiliśmy, jak i to, czego nie zrobiliśmy będzie miało swoje określone skutki. Czasemdobre, a czasem złe. Tak jest w życiu każdego z nas, ale także w ochronie zdrowia. Obserwując od lat polski system ochrony zdrowia, mam wrażenie, że choć dzieje się w nim mnóstwo, to znaczna część tych zdarzeń jest jakby jałowych, dzieją się, choć nie muszą, albo wręcz nie powinny się zdarzyć. Jednocześnie to, co dziać się powinno, nie dzieje się, choć od lat gołym okiem widać, że powinno. Warto sobie zadawać pytanie - dlaczego?

W odchodzącym roku, jak co roku zresztą, zdarzyło sięw ochronie zdrowia w Polsce bardzo dużo - zrealizowano mnóstwo świadczeń zdrowotnych i hospitalizowano miliony pacjentów, wypisano dla nich miliony recept i udzielono im mniej lub bardziej skutecznej pomocy medycznej. Dziesiątki milionów pacjentów czekając na wszelkiego typu świadczenia zdrowotne spędziło w poczekalniach różnego typu placówek leczniczych setki milionów, o ile nie miliardy godzin. Niektórzy z nich, łącznie pewnie też kilka milionów, zanim usiedli w owych poczekalniach czekając na badania diagnostyczne, konsultacje specjalistów lub operacje musiało „odczekać swoje” w domach i tzw. „normalnym życiu”. Niektórzy kilka tygodni czekając tylko na „prostą” konsultację kardiologiczną, pulmonologiczną czy neurologiczną, a niektórzy, łącznie „dobre” ze dwa miliony ludzi, na różne planowe operacje - zaćmy, ortopedyczne, naczyniowe czy z zakresu chirurgii ogólnej – rok, a nawet dłużej. Wielu nie doczekało. Niestety. Na szczęście Polacy to twardzi ludzie i większość z tych, co doczekało się, uzyskało od lekarzy właściwą poradę lub terapię, zgodną ze współczesną wiedzą medyczną i możliwościami polskiego systemu opieki medycznej.Dostali w końcu to, na co czekali – niektórzy trochę szybciej, ale zdecydowana większość po bardzo długim czasie. Mieszkamy niby w tym samym kraju, ale, to jaki mamy dostęp do świadczeń zdrowotnych w dużo większym stopniu, niż w innych krajach zależy od tego gdzie mieszkamy i jakie jest nasze wykształcenie - mając „konstytucyjną gwarancję” równego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych i takie samo, także zagwarantowane w konstytucji, „prawo do ochrony zdrowia”. Pewnie niejeden zapyta - dlaczego?

W 2013 roku w polskim systemie ochrony zdrowia na szczęście zdarzyło się wiele drobnych codziennych, w większości dobrych rzeczy, ale jednocześnie niestety nie zdarzyło się niemal nic z tego, cood ponad roku było zapowiadane przez aktualnego ministra zdrowia. Minister Arłukowicz wraz ze swoich pierwszym zastępcą, Ministrem Neumannem, nie zrealizowali, chyba żadnej ze składanych przez siebie obietnic, sformułowanych w postaci pięciu kroków reorganizacji systemu świadczeń zdrowotnych. Nic nie wyszło z zapowiadanej od ok. dwóch lat likwidacji centrali NFZ, utworzenia agencji taryfikacji, przedstawienia założeń do ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, nie mówiąc o samej ustawie, ustawie o zdrowiu publicznym czy ustawie o szpitalach klinicznych i instytutach. To, co ministrowie Arłukowicz i Neumann, ogłosili na swojej słynnej konferencji w marcu 2013 do chwili obecnej nie ujrzało światła dziennego, a niektórzy (tzw. dobrze poinformowani) twierdzą, że prócz haseł, w MZ na ten temat nie ma niemal nic – z małymi wyjątkami, które albo wstyd pokazać, albo których nie ma szans „przepchnąć” przez Aleje Ujazdowskie, konsultacje społeczne lub parlament – jak, kto woli. Nowelizacje ustaw o działalności leczniczej i ustawy farmaceutycznej, które miały miejsce w odchodzącym roku przechodziły przez sejm i senat, bez wielkich emocji i napięć, choć w dużej były następstwem licznych niedoróbek, które wytkano autorom tych ustaw już przy ich pierwszym uchwalaniu. Mimo nierealizowania przedwyborczych i ministerialnych obietnic przez rząd do połowy grudnia rok 2013 w ochronie zdrowia wydawał się „nijaki”, był trudny, ale jakoś dało się żyć – „ciepłej wody w kranie”, tak jak w naszych domach, tak wszpitalach też nie zabrakło.

Jedyne, co w niewielkim stopniu udało się zrealizować to tylko to, co zaczęto przed laty, a więc pierwszą fazę informatyzacji systemu ochrony zdrowia. Działa system eWUŚ, który przez kilka miesięcy pokazywany jako sukces, tuż przed końcem roku stał się przyczyną nieoczekiwanego konfliktu pomiędzy rządem a prezes NFZ. Konfliktu, który zakończył się, dla mnie osobiście gorszącym spektaklem w wykonaniu Ministra Arłukowicza i odwołaniem Prezes Pachciarz. Myślę, że dwa miesiące temu nikt nie powiedziałby, że w takim stylu odwoła on Prezes NFZ Agnieszkę Pachciarz. „Dęte” uzasadnienie do odwołania Pani Prezes skierowane do Premiera Tuska zostało (o ile wiem) biernie zaaprobowane przez Radę Funduszu i przyjęte przez Premiera , w kilka dni potem, jak wypowiedział on słynne zdania na konwencji krajowej PO, o swoich oczekiwaniach dotyczących Ministra Arłukowicza. Do mediów „przebiły” się tylko fragmenty tej wypowiedzi mówiące o wiosennym planie na skrócenie kolejek do lekarzy. Ja przeczytałem całość tego wystąpienia i jak sądzę rozumiem je troszkę szerzej niż przeciętny Kowalski. Myślę, że dobrze byłoby, żeby więcej ludzi przeczytało to, co powiedział Premier Tusk – wtedy będzie nam łatwiej w 2014 i 2015 roku stojąc nad urną wyborczą podjąć właściwą decyzję, o tym, kto ma reprezentować Polskę w Parlamencie Europejskim czy rządzić naszym krajem na szczeblu lokalnym i ogólnokrajowym.

A zatem, ten który od 6 lat rządzi Polską i który w swoim expose na temat zdrowia Polaków i systemu jego ochrony, trzeszczącego w szwach absurdów od wielu lat, nie powiedział nawet słowa, w końcu na partyjnej konwencji powiedział: „Do roku 2015 musimy zrobić kilka rzeczy. (bold to moje podkreślenia eksponujące, to, co moim zdaniem jest najważniejsze w tej wypowiedzi). Pozwólcie, że wymienię tylko kilka przykładów i nie są to wcale łatwe rzeczy. To nie są wyborcze obiecanki. Bo weźmy pod uwagę taką kwestię, jak kolejki w służbie zdrowia. My sobie zdajemy sprawę, że tu nie ma prostego mechanizmu. My zdajemy sobie sprawę, że system jaki zbudowano wiele lat temu, jego skuteczność zależy przede wszystkim od poziomu wzrostu. Jak jest wyraźny, wysoki wzrost gospodarczy zwiększa się wpływ ze składek NFZ, jest wyraźnie lepiej. Jak następuje spowolnienie, właściwie tak jakby nie przewidziano tego, że w sytuacji kiedy następuje spowolnienie cały system obkurcza się siłą rzeczy, bo ma mniejszą ilość pieniędzy i za to najszybciej i najczęściej płaci pacjent. Ja chcę tu powiedzieć bardzo wyraźnie, że do ministra Arłukowicza mam tak naprawdę tylko jedno pytanie, a właściwie jedno oczekiwanie, aby do wiosny przedstawił bardzo precyzyjne działania, które w sposób wyraźny doprowadzą do skrócenia czasu oczekiwania i zmniejszenia kolejek. I mówimy tutaj przede wszystkim, o tej podstawowej opiece zdrowotnej. Wiem, że pewne działania zostały podjęte, nie ryzykowałbym tego zobowiązania, gdyby nie świadomość ile, jakie projekty są przygotowane, które projekty są w Sejmie. Ale chciałbym, żeby z tych projektów, nie za kilka lat, ale za kilka, najpóźniej za kilkanaście miesięcy przyszedł praktyczny skutek, to znaczy, żeby w Polsce matka, która idzie z chorym dzieckiem do przychodni nie była odprawiana z kwitkiem, bo nie ma już miejsca i nie można jej zarejestrować. Jeśli ktoś chory na raka ma się dowiadywać od onkologów, że będzie przyjęty wtedy, kiedy prawdopodobnie już nie będzie czego leczyć, że powiem brutalnie, to takie historie muszą się w Polsce skończyć.

Ja wiem, że nie ma tutaj złotego klucza, wiem, że trzeba będzie zadać odważne pytanie, czy na pewno warunkiem tej zmiany jest większa ilość pieniędzy w systemie. I że będziemy musieli wspólnie z Polakami odpowiedzieć na to pytanie i jeśli tak to trzeba będzie równie twardo powiedzieć, w tym roku czy to jest wyższa składka, czego nie chcemy przecież, czy to są ubezpieczania dodatkowe, ciekawy, ale kontrowersyjny problem, czy to jest zasilanie dodatkowe z budżetu, czy to są dopłaty przy wizytach. Jest ograniczona pula tych możliwości, tylko ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność i powiedzieć wszystkim rodakom: - Rozumiemy i nie akceptujemy tego faktu, widzimy go. Musimy to zmienić i musimy wspólnie podjąć decyzję w jaki sposób sfinansujemy te zmianę.”

Nie będę „rozbierał na drobne” wystąpienia Premiera Tusk i słów skierowanych do Ministra Arłukowicza, ani czemu w polityce PR rządu miało służyć owo publiczne zwrócenie się do Ministra Arłukowicza, pragnę jedynie zwrócić uwagę, że Premier nie oczekuje do wiosny skrócenia kolejek (przecież On wie, że to kompletnie niemożliwe), ale że Minister Arłukowicz do wiosny przedstawi precyzyjny plan działań, o których Premier Tusk już wie, że istnieją (nie ryzykowałby przecież, jak sam mówi „przedwyborczych obietnic”), które jeszcze przed wyborami przyniosą odczuwalne dla pacjentów skutki – rok 2015 jest tym, w którym efekty mają być widoczne. Czyż to nie w 2015 roku czekają nas kolejne wybory parlamentarne?

Nie wiem oczywiście czy to, co wiosną 2014 roku pokaże minister zdrowia będzie tylko odkurzoną wersją prezentacjiowych pięciu kroków zapowiadanych przed rokiem czy też będą to konkretne rozwiązaniaw postaci ustaw, których wdrożenie będzie wprowadzało rzeczywistą zmianą w systemie ochrony zdrowia. Nie wiem tym bardziej kto pomoże Panu Premierowi ocenić te projekty, bo jak na razie jak wieść gminna głosi, to jego najbliższe otoczenie blokowało pomysły Ministra Arłukowicza, widząc po złych doświadczeniach z ustawami „legislacyjnej ofensywy” Minister Kopacz, równie kiepskiejjakości projekty ustaw przynoszone przez ekipę Ministra Arłukowicza. Jeśli minister nie wyciągnął z tego wniosków i nie poprawi jakości swoich pomysłów i projektów wychodzących z MZ , a doradcami Premiera Tuska będą ci sami, skądinąd bardzo kompetentni ludzie, to albo Premier już teraz postanowił ich nie słuchać, albo w końcu do niego dotarło, że spraw zdrowia nie można już odkładać ad acta. Może mimo natłoku innych informacji przebiło się do niego, że zdrowie i jego ochrona stają się dla Polaków coraz większym problemem i w końcu trzeba coś zrobić. Może niedoskonałego, może nie na miarę naszych marzeń, ale takiego, co, mimo wszystko, posunie nas do przodu w owej symbolicznej kolejce po zdrowie.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że pierwsze owoce zmian, o których mówił do Ministra Arłukowicza Premier Tusk, w postaci większej liczby zabiegów zaćmy i skrócenia kolejek do tego zabiegu będą widoczne już za rok, dzięki obniżeniu wyceny tej procedury, jakiego dokonała odwołana właśnie Prezes Pachciarz. Nota bene za czasów krótkich rządów Pani Prezes w NFZ zrobiono sporo spokojnych, a przynoszących dobre rezultaty zmian, które zaowocują właśnie wtedy, kiedy „będą potrzebne”, a więc drugiej połowie 2014 i w 2015 roku. W mojej ocenie odwołana Pani Agnieszka Pachciarz jako prezes NFZ zrobiła sporo dobrego i jedyne, co można jej zarzucać, to „niepolityczne zachowanie” i „nadmierny legalizm”. Cóż jak widać rzetelny prawnik i dobry menedżer kierujący szpitalną spółką na dłuższą metę nie nadaje się na prezesa NFZ. Szkoda. Odwołanie Pani Agnieszki Pachciarz, pokazało, co się dzisiaj liczy w polskiej polityce – ślepa lojalność wobec władzy. Kompetencje i dobre wypełnianie swoich zadań już nie wystarczają, żeby nie powiedzieć, jak widać z przykładu Pani Prezes, są przeszkodą do piastowania wysokich stanowisk w naszym państwie..

Miejmy nadzieję, że nie nieznaczne skrócenie kolejek do operacji zaćmy nie będą jedynymi zmianami, którymi przed wyborcami będzie się mógł pochwalić Premier Tusk wraz z Ministrami, Arłukowiczem i Neumannem.Na szczęście następca Pani Prezes Pachciarz, dotychczasowy Wiceprezes ds. medycznych, Pan dr Marcin Pakulski aktywnie uczestniczył w pracach nad zmianą wycen procedur, więc dokonując zmiany na stanowisku Prezesa NFZ, Minister Arłukowicz zapewnił sobie kontynuację kierunku działań, które są niezbędne, aby faktycznie skrócić kolejki do lekarzy i poprawić dostępność do wielu świadczeń zdrowotnych w Polsce.Piszemy o tym w raporcie „Zdrowie priorytetem politycznym państwa – analiza i rekomendacje”, który ok. miesiąc temu zaprezentował Instytut Ochrony Zdrowia. Słyszałem kilka wypowiedzi Ministra Arłukowicz na jego temat i miałem nieodparte wrażenie, że w swojej zapalczywości charakterystycznej dla partyjnych działaczy, mówił o nim krytycznie z dwóch powodów – po pierwsze nie przeczytał go, a po drugie dlatego, że słyszał pozytywne komentarze na jego temat wypowiadane przez swoich politycznych oponentów. Szkoda, bo w tworzenie tego raportu zaangażowanych było wielu polityków różnych opcji w tym kolegów Pana Ministra z PO, a także ekspertówz różnych dziedzin medycyny i zarządzania ochroną zdrowia o kompetencjach i doświadczeniu, których nikt rozsądny nie jest w stanie zakwestionować. Zdrowie nie ma partyjnych kolorów, a dyskutując o nim poza salą sejmową i nie bez obecności mediów można znajdować dużo wspólnego. Mam nadzieję, że także dużo wspólnie zrobić. Szczerze życzę Panu Ministrowi, żeby teraz przygotowując swoje plany zadane mu przez Premiera odrobił lekcję i szukając rozwiązań, które przyniosą m.in. skrócenie kolejek przeczyta go. Znajdzie w nim sporo jak sądzę, głęboko przemyślanych i osadzonych w realiach rekomendacji, czy jak woli życzliwych rad, z których najważniejszą jest uczynienie zdrowia rzeczywistym, a nie deklaratywnym priorytetem państwa. Dowody z innych krajów gwarantują, że wdrożenie w życie rekomendacji raportu Instytutu Ochrony Zdrowia już w kilka, może kilkanaście miesięcy od ich wdrożenia przyniesie rezultaty oczekiwane przez Premiera Tuska.Wiem, że wielu z czytelników tego wpisu nie wierzy w cuda i dlatego nie wierzy, żeby minister, który od dwóch lat właściwie nic nie zrobił, a przez wiele miesięcy nie pokazywał się publicznie, ograniczając się do nieudanych „występów” na dosłownie kilku konferencjach prasowych (widziałem kilka i z miesiąca na miesiąc Pan Minister wypada na nich coraz mniej wiarygodnie) czy niefortunnego listu „Do przyjaciół lekarzy” wydrukowanego w Gazecie Wyborczejzamiast w miesięczniku Izb Lekarskich, jest w stanie na wiosnę pokazać coś, co faktycznie poprawi sytuację w zakresie czasu oczekiwania na leczenie w Polsce.Z doświadczenia wiem, że pracując z zaangażowanymi, a na dodatek kompetentnymi ludźmi w 3 czy 4 miesiące, które dostał Minister Arłukowicz od Premiera można bardzo dużo zrobić. A zatem poczekajmy cierpliwie, a przekonamy się, czy powierzając „pełną odpowiedzialność za losy polskiej ochrony zdrowia” (słowa Premiera Tuska o Ministrze Arłukowiczu po podpisaniu dymisji Prezes Pachciarz) nie popełnił on „życiowego błędu”. Ten błąd może go bardzo dużo kosztować już w 2014 roku, a na pewno w 2015 roku.

Kończąc mój „inauguracyjny” wpis na blogu w Medexpressie, życzę wszystkim, którzy go przeczytają, aby mimo wszystko z nadzieją weszli w nowy rok i z wiarą, że to, co przygotuje Minister Arłukowicz pozytywnie nas zaskoczy. Czeka nas niewątpliwie rok ważnych dyskusji o przyszłości ochrony zdrowia – jeśli będzie to dyskusja na poziomie, jaki udało się nam wypracować przy okazji pracy nad raportem IOZ „Zdrowie priorytetem politycznym państwa – analiza i rekomendacje” to jestem dobrej myśli. Ja Bóg da i partia pozwoli (niech każdy wybierze tę, na którą głosuje), to dobre efekty tej dyskusji jeszcze zobaczymy. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że ważne są tylko te chwile, których jeszcze nie znamy. I oby zdrowie nam dopisywało.

PS.

Tym wpisem na blogu Medexpressu zapoczątkowuję moją nowa publiczną aktywność. Przez wiele lat byłem w jakiś sposób osobą publiczną - byłem zaangażowany w działalność NZS, a potem KLD, UW i PO. We wszystkich tych partiach, na szczeblu lokalnym w Warszawie, ale także na poziomie władz krajowych zajmowałem się sprawami zdrowia i reformą systemu, który zdrowiu miał służyć. Wiele „ważnych” osób, które zasiadają dzisiaj na ministerialnych, sejmowych czy europarlamentarnychstołkach to moi dawni koledzy i koleżanki. Jednak sposób uprawiania polityki w Polsce i prymitywna plemienna nienawiść charakterystyczna dla głównych partii politycznych kilka lat temu zniesmaczyły mnie do tego stopnia do takiej formy aktywności publicznej, że świadomie zrezygnowałem z członkostwa w PO – partii, którą przed laty zakładałem z ogromnym zaangażowaniem. Naiwnie uwierzyłem, że przymiotnik „obywatelska” w jej nazwie będzie przekładał się na sposób i cele jej działalności. Obecnie nie jestem związany z żadną z partii, choć oczywiście mam swoje poglądy i system wartości, którym staram się być wierny. Cenię swoją niezależność i choć już dawno wszedłem w wiek średni wciąż jestem idealistą wierzącym, że Polska dzięki konsekwentnym reformom może być normalnym krajem – wiem dla niektórych to naiwne, ale dlatego, przynajmniej we własnym rozumieniu, jestem w tym autentyczny. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie boję się głosić swoich poglądów i robić w to, co wierzę. Mam wrażenie, że wiem sporo na temat systemów ochrony zdrowia i ubezpieczeń zdrowotnych. Przed kilkunastu laty zrezygnowałem z pracy jako lekarz i przez ten okres byłem menedżerem w branży ubezpieczeniowej.Zajmowane przeze mnie stanowiska w firmach ubezpieczeniowych były efektem oceny mojej pracy i kompetencji. Osiągnąłem sporo sukcesów, ale praca w korporacji zmęczyła mnie – lubię wyzwania i pracę, która przynosi efekty – samo gonienie króliczka, nie jest dla mnie. Od kilku lat pracuję jako niezależny doradca i uczestniczę w różnych projektach związanych z ochroną zdrowia. Nie traktuję tego wyłącznie jako pracy i formy zarabiania na życie – jest to także wybrana przeze mnie forma „uprawiania” działalności publicznej. Niestety jak na razie bardzo powoli przekłada się to na zmiany w polskim systemie ochrony zdrowia, ale wierzę, że z czasem „niemożliwe stanie się możliwe”. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że ważne są tylko te chwile, których jeszcze nie znamy, ważne są tylko te dni, dni na które czekamy…

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Najciekawsze oferty pracy (przewiń)