Subskrybuj
Logo małeWyszukiwanie

Borelioza – wygrać z czasem

MedExpress Team

Magdalena Róg

Opublikowano 2 maja 2023 11:33

Borelioza – wygrać z czasem - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
Mimo dużego odsetka rozpoznań niezasadnych, wzrost liczby zachorowań na boreliozę jest faktem. Rozpoznana we wczesnej fazie choroba może być stosunkowo szybko i skutecznie wyleczona za pomocą antybiotyków. Sytuacja komplikuje się, gdy pierwsze objawy zakażenia pozostaną niezauważone.

Wiosna i lato zachęcają do spędzania czasu na łonie przyrody. Niestety spacer po lesie czy parku, grill w przydomowym ogródku albo piknik na miejskim trawniku grożą bliskim spotkaniem z kleszczem, który może – ale nie musi – być nosicielem krętków z rodziny Borrelia, wywołujących boreliozę znaną także jako krętkowica kleszczowa lub choroba z Lyme (od nazw dwóch miejscowości w USA, gdzie w latach 70. XX wieku opisano jej pierwsze przypadki).

Zwyczaje kleszczy

Spotkanie z kleszczami grozi nam w każdej szerokości geograficznej. Pajęczaki te są pasożytami kręgowców (potrzebują ich krwi, by przejść kolejne fazy rozwoju) i dlatego przenoszą wiele chorób. Nosicielami krętkówBorrelia stają się, żerując na zakażonych nimi gryzoniach typu myszy czy wiewiórki, leśnych ssakach, bydle, ptakach, ale też psach i kotach. Wbrew popularnym opiniom kleszcze nie czyhają na swoje ofiary w koronach drzew – preferują krzewy i trawy. Zwykle ukrywają się na wysokości do 150 cm nad ziemią. Nie polują w środku lasu czy polany, ale na ich obrzeżach oraz w okolicach ścieżek, ponieważ tam najłatwiej im spotkać potencjalnego żywiciela. Kleszcze budzą się do życia wiosną i pozostają aktywne aż do późnej jesieni. Lubią wilgoć oraz ciepło, jednak za upałami nie przepadają. Najchętniej żerują od rana do południa oraz w godzinach od 15.00, 16.00 do zmierzchu.

Scenariusz zakażenia

Potencjalną ofiarę kleszcze są w stanie zwietrzyć z odległości 20 metrów (reaguje na wydychany przez nią dwutlenek węgla, zapach potu oraz temperaturę ciała). Przechodzą na nią (a nie przeskakują), gdy poczują dotyk. Zanim wbiją się w skórę, potrafią nawet przez kilkanaście godzin szukać dogodnego miejsca. Najczęściej do ataku wybierają: pachwiny, pachy, okolice pod kolanami, w zgięciu łokciowym, pod biustem, za uszami i u nasady włosów. Skóra w tych rejonach najlepiej im odpowiada, ponieważ jest cienka, wilgotna i dobrze ukrwiona. Właśnie te miejsca należy szczególnie uważnie oglądać np. po powrocie z lasu. W momencie kiedy kleszcz, który jest nosicielem krętków Borrelia wgryzie się w skórę człowieka i zacznie ssać jego krew, bakterie się uaktywniają, a potem wraz ze śliną lub wymiocinami pasożyta trafią do naszego organizmu (wymioty powoduje np. posmarowanie kleszcza tłuszczem, dlatego absolutnie nie można tego robić). W momencie ukłucia człowiek z reguły nic nie czuje, bo jednocześnie kleszcz wstrzykuje mu substancję, która uśmierza ból.

Pierwsze objawy

Prawdopodobieństwo zakażenia jest tym większe, im dłużej pasożyt jest przytwierdzony do skóry. Dlatego tak ważne jest, żeby jak najszybciej go usunąć. Jeśli mimo wszystko do zakażenia dojdzie, to choroba rozwija się etapami. Na początku borelioza ma charakter miejscowy i manifestuje się przede wszystkim na skórze, najczęściej w postaci rumienia wędrującego. Jest to zmiana, która zaczyna się od zaczerwienionej plamki lub grudki w miejscu ugryzienia przez kleszcza, a następnie przyjmuje płaski pierścieniowaty kształt. Jej cechą charakterystyczną jest szybko zwiększająca się średnica (stąd przydomek „wędrujący”) oraz częste, ale nie obowiązkowe przejaśnienie w centralnej części. Rumień może pojawić się kilka dni do miesiąca po ukąszeniu. Czasami towarzyszą mu objawy kojarzone z grypą typu: osłabienie, gorączka i stany podgorączkowe, bóle głowy, mięśni czy stawów. Jeśli rozwój infekcji nie zostanie zatrzymany na tym etapie, to bakterie są w stanie rozprzestrzenić się w zasadzie po całym organizmie i atakować różne jego części. Najczęściej są to skóra, a także stawy, układ nerwowy oraz serce, gdzie rozwijają się ostre stany zapalne (np. opon mózgowo-rdzeniowych). Z upływem czasu zmiany mogą stać się przewlekłe i prowadzić do trwałych uszkodzeń czy to narządów ruchu, czy układu nerwowego. Na szczęście takie przypadki należą do rzadkości.

Diagnostyczne dylematy

Rumień wędrujący występuje u 50 do 80 proc. zakażonych i jest jedynym objawem zarezerwowanym wyłącznie dla boreliozy. Oznacza to, że wystarcza do postawienia diagnozy i rozpoczęcia leczenia. Wszystkie inne objawy są na tyle niespecyficzne, że wymagają potwierdzenia testami serologicznymi, wykazujących obecności w surowicy krwi przeciwciał skierowanych przeciwko krętkom Borrelia. Przeprowadza się je dwuetapowo: w pierwszej kolejności robi się ilościowy test ELISA, w drugim bardziej jakościowy test Western blot. Badania te są obecnie wykonywane przez wiele laboratoriów i z dostępem do nich nie ma problemu, mają one jednak pewne słabości. Nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia z boreliozą „świeżą”, czy też wyleczoną albo zwalczoną przez organizm samoistnie wiele lat temu. W przypadku pewnych postaci i objawów boreliozy niekiedy potrzebne są dodatkowe badania takie jak punkcja lędźwiowa, pobranie wycinka skóry czy EKG.

Antybiotyk to podstawa

Leczenie boreliozy polega na zabiciu wywołujących ją bakterii, wymaga więc podania antybiotyków. Ponieważ kleszcze oraz dzikie zwierzęta czy ptaki wcześniej z takimi lekami kontaktu nie mają, krętkom trudno jest się na nie uodpornić i dlatego udaje się je szybko i skutecznie zlikwidować. W boreliozie antybiotyki należy przyjmować przez dwa do czterech tygodni. Długość leczenia oraz to, czy chory bierze antybiotyki doustne, czy dożylne, zależy od fazy i objawów choroby. W postaciach przebiegających z zajęciem stawów, układu nerwowego (tzw. neuroboreliozie) oraz serca, poza antybiotykami, wskazane mogą być dodatkowe leki i zabiegi. Czas powrotu do zdrowia także zależy od tego, w jakiej fazie choroby zaczniemy z nią walczyć. Doustne antybiotyki podane na etapie, gdy zakażenie ogranicza się do skóry i objawia rumieniem wędrującym, dają bardzo szybką poprawę oraz gwarantują niemal stuprocentowe wyleczenie.


Ekspert radzi

Prof. dr hab. n. med. Sławomir Pancewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku

Mimo dużego odsetka rozpoznań niezasadnych, wzrost liczby zachorowań na boreliozę jest faktem. Wiąże się on z naszą aktywnością. To znaczy ludzie zapuszczają się w miejsca, które kiedyś omijali i w związku z tym częściej narażeni są na pokłucie przez kleszcze. Co więcej, w takich eskapadach często towarzyszą nam psy, które – podobnie jak ptaki – mają udział w stwierdzonej bezsprzecznie inwazji tych pajęczaków na obszary zurbanizowane (po prostu je do nich przenoszą). Choć obecnie ryzyko zakażenia boreliozą jest wyższe, choroba ta jest wyleczalna. W żadnych opracowaniach naukowych (czy to krajowych, czy zagranicznych) nie ma mowy o wywołanych przez nią przypadkach śmiertelnych.

Najkorzystniejsze z punktu widzenia pacjenta jest rozpoznanie boreliozy na etapie rumienia wędrującego. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ten kto ma rumień, ma szczęście w nieszczęściu. Objaw ten pojawia się bowiem we wczesnej fazie zakażenia (w pierwszym miesiącu od kontaktu z kleszczem) i jest specyficzny dla boreliozy. Pozwala więc szybko postawić diagnozę i rozpocząć leczenie. Pacjent, który zacznie przyjmować antybiotyki na etapie rumienia, z reguły przygodę z boreliozą na rumieniu kończy. Nie pojawiają się u niego inne postaci tej choroby, np. boreliozowe zapalenie stawów czy neuroborelioza. Jeśli więc ktoś zauważy taką zmianę, powinien natychmiast udać się do lekarza. Powodem do takiej wizyty są też objawy grypopodobne, czyli bóle mięśni, gorączka, bóle głowy.

Jeśli znajdziemy kleszcza przytwierdzonego do skóry, należy natychmiast w całości go usunąć. Polecam zrobić to za pomocą specjalnych sprzedawanych w aptekach zestawów, ale tych mechanicznych typu łapki lub wyglądem przypominających kartę kredytową. Niestety, jeśli kleszcz wbije się głęboko, jego wyjęcie może wymagać wykonania nacięcia skóry przez chirurga. Przez okres około miesiąca po takim incydencie należy być czujnym i w razie wystąpienia niepokojących objawów niezwłocznie udać się do lekarza rodzinnego, który może skierować nas do specjalistycznej poradni albo zlecić wykonanie testów serologicznych. Z dostępnością do tego typu badań nie ma obecnie problemu. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie wykonywać ich wcześniej niż po upływie miesiąca od kontaktu z pasożytem i że nawet wtedy wyniki mogą być fałszywie dodatnie. Przykładowo obecność przeciwciał IgG (tzw. pamięci immunologicznej – red.) nie dowodzi czynnego procesu chorobowego. Mówi jedynie, że ktoś miał kontakt z patogenem, ale kiedy to nastąpiło nie wiemy. Modne ostatnio badanie wyjętego ze skóry kleszcza nie ma natomiast większego sensu i nie może być wskazaniem do rozpoczęcia leczenia. Ryzyko zakażenia zależy bowiem od tego, jak długo nosiciel bakterii siedział w skórze i czy zdążył nam je przekazać, a tego precyzyjnie określić się nie da.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także