Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
Dyrektor szpitala we Wrocławiu

Coraz więcej młodych osób trafia na oddział zakaźny

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 29 marca 2021 13:02

Coraz więcej młodych osób trafia na oddział zakaźny - Obrazek nagłówka
- Osoby zaszczepione mogą być nosicielami wirusa, mogą zakażać inne osoby. Dlatego powinny nosić maski, zachowywać zasady bezpieczeństwa - powiedział Medexpressowi dr Piotr Pobrotyn, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Martyna Chmielewska: Jak radzi sobie placówka podczas epidemii koronawirusa? Czy w szpitalu we Wrocławiu brakuje miejsc dla pacjentów?

Piotr Pobrotyn: Mamy problem z personelem. Jest bardzo dużo zadań postawionych przed szpitalem. Nasza jednostka jest odpowiedzialna za uruchamianie szpitala rezerwowego. W tej chwili jest w nim około 150 pacjentów. Mamy również 10 stanowisk wentylowanych w tej lokalizacji. Realizujemy leczenie pacjentów z wirusem SARS-CoV-2 w obszarze ginekologii i położnictwa, intensywnej terapii, intensywnej terapii dzieci. Jesteśmy jednostką referencyjną dla województwa dolnośląskiego ws. chorób zakaźnych dzieci. Dodatkowo mamy w obiekcie rozproszoną bazę COVID-19 przy takich oddziałach jak: ortopedia, neurochirurgia, neurologia, choroby wewnętrzne. W tej chwili dokonujemy przesunięć własnych pracowników. Staramy się zatrudnić wszystkich chętnych z zewnątrz. Widzimy aplikacje, z których korzystamy. Dodatkowo współpracujemy ze studentami piątego i szóstego roku Uniwersytetu Medycznego, z pracownikami wydziału Nauk o Zdrowiu. Mamy pielęgniarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych, których chcielibyśmy zatrudnić do procesu klinicznego. Mam tu na myśli szpital rezerwowy, gdzie liczba łóżek jest sukcesywnie zwiększana.

M.Ch.: Wiemy, że osoby zakażone często ukrywają, z kim mieli kontakt. A wszystko po to, aby te osoby nie były zmuszone pójść na kwarantannę. Jest to ryzykowne zachowanie. Wirus jest podstępny. Nie wiemy czy zakażenie przejdziemy w łagodny czy ciężki sposób. Czy często zdarza się, że pacjenci trafiają w bardzo ciężkim stanie do szpitala we Wrocławiu, ponieważ zlekceważyli objawy wirusa?

P.P.: Coraz więcej młodych pacjentów trafia na oddział zakaźny. Mamy pacjentów z saturacją na poziomie 60. Oznacza to, że przeszli koronawirusa w warunkach domowych. Jest to bardzo trudny stan kliniczny. Rekomendacja jest taka, aby zgłaszać się do szpitala poniżej 95. Pacjent, który ma poniżej 90 proc. saturacji powinien już trafić do szpitala. Wcześniej, w warunkach domowych, można dokonać rehabilitacji narządu oddychania. Natomiast próba przechodzenia samemu choroby w domu często kończy się źle dla pacjentów. Apeluje, aby nie lekceważyć objawów. Jeżeli saturacja spadnie poniżej 90 i czujemy się kolejny dzień źle, to potem sytuacja jest piorunująca. W szpitalu bardzo trudno sobie z nią radzimy.

M.Ch.: Czy na oddział zakaźny trafiają osoby zakażone koronawirusem, które się zaszczepiły? Jak przebiega choroba u tych osób?

P.P.: Wszyscy powinniśmy namawiać społeczeństwo do szczepienia się. W mojej ocenie tylko szczepienia dadzą szansę na zwalczenie pandemii. Kilka osób z naszego otoczenia po szczepieniu się faktycznie zachorowało. Natomiast przebieg zakażenia był bardzo lekki. Osoby zaszczepione powinny zachowywać dystans, nosić maskę, dezynfekować ręce. Zaszczepieni mogą być również nosicielami wirusa, czyli mogą w transmisji poziomej zakażać inne osoby. Szczepienie nie zwalnia nas z noszenia masek i zachowania bezpieczeństwa epidemiologicznego całego reżimu.

M.Ch.: W jakim stanie pacjenci wychodzą do domu? Czy są samodzielni i wymagają opieki?

P.P.: Staramy się wypisywać pacjentów, jak już dojdą do siebie. Zależy nam na tym, aby byli samodzielni, aby przy wsparciu rodziny mogli o sobie zadbać. Jesteśmy jednostką referencyjną, która stosuje technologie ECMO czterdziestokilkudniowe. Mamy pacjentę, która przez ponad 60 dni jest podpięta do respiratora. Świadczy to o skali problemu. Chodzi o to, że innej ciężko chorej osoby nie możemy podłączyć na to stanowisko. Trzeba szukać innego miejsca.

M.Ch.: Jakie są Pana największe obawy w związku z epidemią koronawirusa?

P.P.: Najbardziej boję się deficytu personelu. Nasz najpoważniejszy problem to personel pielęgniarski. W tej chwili staramy się łączyć kliniki i tak rozlokować swoją działalność, żeby zrealizować nadrzędny cel, czyli leczyć tzw. białych, czyli pacjentów, którzy nie mają wirusa. Mamy strategię oblężonej twierdzy. Oznacza to, że wymazujemy pacjentów. Z wymazów profilaktycznych mamy bardzo dużo zakażeń. Dlatego pacjenci są odsyłani. Potrzebujemy personelu do leczenia udarów, zawałów, nowotworów mózgu, jak i personelu z obszaru laryngologii, chirurgii twarzowo-szczękowej czy kości.

Podobne artykuły

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Zakupy covidowe. Coś tu pachnie

27 lutego 2024
iStock-1361760808
23 stycznia 2024
Nuvaxovid
4 stycznia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także