Martyna Chmielewska: Jak Pani ocenia piątkowe spotkanie przedstawicieli Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych z ministrem zdrowia prof. Łukaszem Szumowskim i wiceminister Józefą Szczurek-Żelazko?
Elżbieta Puacz: Spotkanie odbyło się w miłej atmosferze. Minister zdrowia wie, iż grupa diagnostów laboratoryjnych ma jedno z najniższych uposażeń i chciałby to zmienić. Obecnie nie ma dokładnych danych o wynagrodzeniach diagnostów laboratoryjnych w poszczególnych jednostkach. Zgodnie z ustawą lipcową wreszcie może uzyskiwać takie dane. Do końca grudnia powinna zostać wykonana analiza wynagrodzeń w poszczególnych grupach zawodowych.
M.Ch.: Rozumiem, że minister zdrowia chce do końca grudnia zebrać dane, aby zaplanować podwyżki dla grup najniżej uposażonych w ochronie zdrowia...
E.P.: Minister zdrowia chce do końca grudnia zebrać wszystkie dane, aby na początku roku zaplanować podwyżki dla grup najniżej uposażonych w ochronie zdrowia. Jesteśmy zadowoleni, że jest „zielone światło” dla nowelizacji ustawy o diagnostyce laboratoryjnej. Ministerstwo zapewniło, że do końca listopada przedstawi projekt ustawy o medycynie laboratoryjnej.
M.Ch.: Średnie zarobki diagnostów laboratoryjnych nie przekraczają trzech tysięcy brutto. Z tego powodu 50 proc. absolwentów analityki medycznej nie chce podejmować pracy w tym zawodzie. Ile Pani zdaniem powinien zarabiać diagnosta laboratoryjny?
E.P.: Jako grupa zawodowa uważamy, że diagnosta laboratoryjny powinien mieć identyczne wynagrodzenie jak lekarze. Obecnie diagnosta z tytułem specjalisty ma niższe wynagrodzenie niż rezydenci. Chciałabym zaznaczyć, że diagności uczą rezydentów, którzy przychodzą do nich na różne kursy, staże. Wynika zatem, że uczniowie więcej zarabiają niż nauczyciel z doświadczeniem. To dziwna sytuacja.
M.Ch.: Czy diagności laboratoryjni mają dyżury medyczne?
E.P.: Diagności nie mają dyżurów medycznych, więc nie mogą sobie zarobić dodatkowych pieniędzy.
