Dlaczego w Teksasie umiera tak dużo matek?

Sytuacja nie tylko jest zła, ale staje się coraz gorsza. Jak pokazują najnowsze dane epidemiologiczne, liczba zgonów związanych z ciążą i porodem w Teksasie, po umiarkowanym wzroście w latach 2000–2010 podwoiła się nagle pomiędzy 2011 a 2012 r.  

Nie wiadomo dlaczego. Część ekspertów jest zdania, że przyczyną tego niepokojące trendu są dokonywane przez republikańskie władze stanowe cięcia funduszy przeznaczanych na programy zdrowotne adresowane do kobiet (takie jak np. „Planned Parenthood”) oraz na przychodnie, w których przedstawicielki najmniej zamożnych warstw społecznych miały swoich lekarzy „pierwszego kontaktu”.

„Nie mamy wojny, nie było żadnych naturalnych katastrof ani poważnych zawirowań ekonomicznych, a jednak w stanie, gdzie rocznie rodzi się 400 tys. dzieci, w ciągu niecałych dwóch lat podwaja się wskaźnik umieralności okołoporodowej kobiet. Wydaje się to nieprawdopodobne” – piszą autorzy badania na łamach sierpniowego wydania czasopisma „Obstetrics and Gynecology”.

Naukowcy zaplanowali już przeprowadzenie dokładniejszych analiz zjawiska. Badane będą m.in. zależności pomiędzy wskaźnikiem umieralności a pochodzeniem etnicznym kobiet.

Choć w Teksasie jest zdecydowanie najgorzej, problem rosnącej umieralności okołoporodowej dotyczy całych Stanów Zjednoczonych. Kraj ten, jak wynika z danych WHO, jest jedynym spośród wysokorozwiniętych państw, w których wskaźnik ten uległ w latach 1993–2013 pogorszeniu. Jako główne przyczyny (obok ograniczonego dostępu do opieki medycznej przedstawicielek określonych grup społecznych) wymienia się coraz częstsze zachorowania na depresję, astmę, otyłość i cukrzycę. Z kolei autorzy wcześniejszego badania, opublikowanego na początku roku przez „New England Journal of Medicine”, zauważyli związek pomiędzy pogarszaniem się dostępności do tanich środków antykoncepcyjnych a rosnącą umieralnością okołoporodową kobiet.

Źródło: The Independent