Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Domy pomocy społecznej: ogniska epidemii

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 15 kwietnia 2020 08:35

Domy pomocy społecznej: ogniska epidemii - Obrazek nagłówka
FOT. SLAWOMIR KAMINSKI / AGENCJA GAZETA
Koronawirusa stwierdzono na razie w około 20 na 800 domów pomocy społecznej. Ministerstwo Zdrowia bierze placówki pod lupę i zapowiada wprowadzenie procedur bezpieczeństwa dla podopiecznych i personelu.

Miesiąc wcześniej na zagrożenia związane z epidemią zwracał uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar wystosował list w sprawie konieczności zabezpieczenia przed skutkami epidemii osób znajdujących się w zamkniętych ośrodkach – m.in. więzieniach i domach pomocy społecznej – w połowie marca. Ani list RPO, ani doniesienia zza granicy – we Francji, Włoszech i w Hiszpanii, podobnie jak zresztą teraz w Belgii placówki opiekujące się seniorami są jednym z głównych ognisk epidemii. Nie ma w tym niczego zaskakującego: duże zagęszczenie i bliskość kontaktów między ludźmi oraz słaba odporność pensjonariuszy tworzą doskonałe warunki do rozprzestrzeniania się patogenu. W Polsce może je jeszcze wzmocnić migracja personelu, który albo pracuje w więcej niż jednej placówce opiekuńczej, albo pracę w DPS łączy z pracą w szpitalu.

Według danych inspekcji sanitarnej, zaprezentowanych przed świętami wielkanocnymi, z placówek opiekuńczych pochodzi niemal 7 proc. zakażeń – i można się spodziewać, że kolejny raport o źródłach zakażenia może pokazać zwiększenie udziału DPS-ów. Dlatego Ministerstwo Zdrowia, któremu domy pomocy społecznej nie podlegają (odpowiada za nie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej) chce wprowadzenia w nich minimalnych zasad bezpieczeństwa. Na początek przekazano do placówek partię środków ochronnych (maseczek, płynów do dezynfekcji i mydła), ale na środkach ochrony się nie może skończyć: potrzebne są procedury. W ubiegłym tygodniu wiceminister Waldemar Kraska zapowiedział, że pracownikom domów pomocy społecznej będzie mierzona temperatura a u pensjonariuszy oprócz temperatury będzie mierzona częstość oddechów.

– Utrzymujemy zakaz odwiedzin w DPS, wszyscy pracownicy, którzy stawiają się do pracy, mają mieć wykonany pomiar temperatury ciała – powiedział Kraska. Poinformował, że temperatura ma być mierzona wszystkim podopiecznym dwa razy na dobę, u pensjonariuszy ma być także mierzona ilość oddechów. Jeżeli temperatura wyniesie powyżej 38 stopni, a liczba oddechów powyżej 22 na minutę, należy wdrożyć postępowanie diagnostyczne w kierunku Covid-19 i powiadomić stacje sanitarno-epidemiologiczną – stwierdził wiceszef resortu zdrowia. MZ zaleciło, by pracownicy DPS – podobnie jak personel szpitali jednoimiennych – mieszkali poza swoim domem. Niewykluczone, że pracownicy DPS-ów zostaną objęci regulacją „jeden medyk jeden etat”, w ramach której rząd sfinansuje dodatkowe wynagrodzenie dla pracowników, którzy na czas epidemii będą musieli wykonywać pracę tylko w jednym miejscu – szczegóły tego pomysłu mają być przedstawione w tym tygodniu.

Te działania mają jednak charakter doraźny i nie przesłaniają faktu, że domy pomocy społecznej weszły w epidemię zupełnie nieprzygotowane. Nieprzygotowane jest (i nieprzemyślane) również rozwiązanie dotyczące skierowań do pracy przy zwalczaniu epidemii przez wojewodów – już w kilku województwach skierowania takie są przez większość kierowanych ignorowane. Ci, którzy nie ignorują, najczęściej przedstawiają zaświadczenia lekarskie, potwierdzające niemożność stawienia się w miejscu pracy.

Przykład? Warszawski dom seniora na Mokotowie, do którego w drodze decyzji wojewody udało się ściągnąć jedną pielęgniarkę. Jej mąż próbuje zwrócić uwagę opinii publicznej na urągające nie tylko godności zawodu, ale stwarzające realne niebezpieczeństwo utraty zdrowia warunki, w jakich musi pracować kobieta, która przez większość doby musi w pojedynkę zajmować się kilkudziesięcioma osobami. Z kolei rodziny dwóch pielęgniarek, wezwanych do pracy w DPS w Drzewicy (wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński skierował na początku kwietnia sześć pielęgniarek, ale stawiły się dwie) skierowały do wojewody apel z prośbą o natychmiastowe wsparcie ich żon w codziennej pracy (do poniedziałku dwie pielęgniarki były jedynymi przedstawicielkami personelu medycznego, które opiekowały się blisko 70 osobami w DPS w Drzewicy. We wtorek dołączyła do nich trzecia pielęgniarka). Kobiety zajmują się 67 pensjonariuszami, z czego z oficjalnych wiadomości na chwilę obecną, 45 jest zakażonych wirusem SARS CoV-2.

- W rozmowach telefonicznych, które trwają niezwykle krótką chwilę, widać ich fizyczne i psychiczne wycieńczenie, płacz z bezsilności oraz prośby o pomoc - piszą mężowie obu pielęgniarek. - Niemożliwym jest zapewnienie pomocy medycznej przez dwie pielęgniarki, które są na skraju wytrzymałości, wycieńczone i pracują niestrudzenie już szóstą dobę z rzędu.

Autorzy apelu zaznaczają, że sytuacja, w jakiej zostały postawione ich żony „jest łamaniem podstawowych praw człowieka, kodeksu pracy i brakiem humanitaryzmu”.

Łódzki Urząd Wojewódzki „dokłada starań”, by zwiększyć ilość personelu medycznego. - W tym trudnym czasie walki z epidemią podziwiamy i doceniamy każdą osobę z personelu medycznego, która angażuje się w pomoc chorym – stwierdziła rzeczniczka wojewody łódzkiego Dagmara Zalewska.

DPS w Bochni, w którym oprócz seniorów przebywają osoby przewlekle chore umysłowo, nie przetrwałby, gdyby nie pomoc sióstr dominikanek, które jako pierwsze w Wielki Piątek odpowiedziały na dramatyczny apel bocheńskiego starosty. Po tym, jak koronawirusa potwierdzono u kilkunastu pracowników placówki, część niezakażonych (jeszcze) zrezygnowała z pracy, a podopieczni zostali praktycznie sami. W tej chwili sytuacja jest opanowana – przede wszystkim dzięki siostrom i wsparciu innych wolontariuszy a także bocheńskiego szpitala. Trudno to jednak uznać za systemowe rozwiązanie problemu. Bez takich rozwiązań, jeśli skala zakażeń będzie rosnąć, sytuacja w domach pomocy społecznej (ale również w prywatnych placówkach opiekuńczych, takich jak na warszawskim Mokotowie) nie tylko może, ale z dużym prawdopodobieństwem wymknie się spod kontroli.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także