Pacjenci i specjaliści tłumaczy, że poprawił się dostęp do leczenia, ale jest ono zbyt późno wdrażane.
- Jeśli nie rozpoczniemy terapii zaraz po postawieniu diagnozy, ryzykujemy jej rozwojem, wystąpieniem znacznych konsekwencji zdrowotnych, jak również gorszą odpowiedzią terapeutyczną, kiedy w końcu leczenie zostanie podane. Efektem tego jest zaostrzenie zaawansowania choroby, a przez to zwiększenie stopnia niepełnosprawności - powiedział prof. Jerzy Kotowicz, neurolog, wiceprzewodniczący Doradczej Komisji Medycznej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
Za równie niebezpieczne prof. Kotowicz uznał także przerywanie terapii w następstwie obowiązujących ograniczeń. - Dla lekarza podział na I i II linię leczenia jest sztuczny, choroba nie dzieli się w ten sposób. My widzimy po prostu chorego pacjenta, leczenie powinno być dopasowane według jego potrzeb, a nie przepisów- powiedział prof. Kotowicz.
Źródło: materiały prasowe