W czwartek obie strony zaprezentowały mediom swoje stanowisko: Ministerstwo i Fundusz przekonywały, że do szpitali trafi ponad 700 mln zł tytułem wyższego ryczałtu, co pozwoli na spełnienie postulatów płacowych. Samorządy i szpitale powtarzały, że do zbilansowania kosztów potrzebują nie mniej niż 2 mld zł. W piątek podczas spotkania nie udało się „spotkać” – rozbieżności co do poziomu finansowania pozostały. Płatnik tłumaczy, że uwolniona właśnie kwota to znaczący wzrost finansowania. Przedstawiciele placówek powiatowych mówią o wzroście minimalnym, nieprzekraczającym 2 proc.
Tymczasem sytuacja w szpitalach robi się coraz bardziej napięta, pracownicy wchodzą w spory zbiorowe, zaczynają się przygotowania do akcji strajkowych. Pracodawcy przestrzegają, że jeśli nie osiągną porozumienia i NFZ nie zwiększy finansowania, pracownicy, którym minister zdrowia wcześniej obiecał wyższe pensje – m.in. fizjoterapeuci – przyjdą do niego upomnieć się o swoje. Fizjoterapeuci kilka miesięcy temu usłyszeli od Łukasza Szumowskiego, że dostaną 1,6 tysiąca zł podwyżki. Według szpitali przy obecnym poziomie finansowania taka podwyżka jest wykluczona.
Między innymi o podwyżkach dla pracowników chce w trybie pilnym rozmawiać OPZZ. Związek złożył jeszcze przed świętami wniosek o zwołanie posiedzenia Trójstronnego Zespołu ds. Zdrowia w możliwie pilnym, najbliższym terminie. Posiedzenie – na którym głównym tematem miała być możliwość odmrożenia kwoty bazowej, według której obliczane są minimalne wynagrodzenia pracowników placówek medycznych – miało się odbyć 1 kwietnia, ale zostało odwołane. Z naszych informacji wynika, że do 6 maja nie ma szans na zwołanie posiedzenia. Niewykluczone, że mogłoby się ono odbyć 13 maja, dzień przed ponownymi negocjacjami ze szpitalami powiatowymi.
