Zdaniem autorów raportu sytuacja we Włoszech jest znacznie gorsza niż w większości krajów UE. Co najmniej 10 mln pacjentów zapłaciło za wizytę u lekarza „pod stołem”. Bardzo częste są też łapówki wręczane w celu skrócenia czasu oczekiwania w kolejce na konsultację lub zabieg. Nie brak i poważniejszych nieprawidłowości, takich jak oszustwa przy przetargach w publicznych placówkach.
Wynikające z tego straty oszacowano na ok. 6 mld euro rocznie, co stanowi ponad 5 proc. wydatków budżetu na ochronę zdrowia.
W prowadzonym przez Global Corruption Barometer światowym rankingu przejrzystości sektora ochrony zdrowia Włochy zajmują 69. miejsce na 107 krajów.
Zdaniem Davida Faraone, wiceminister oświaty i badań naukowych, korupcja wyrządza szkody całemu krajowi, należy więc walczyć z nią takimi samymi metodami jakie wykorzystuje się wobec mafii.
Tymczasem kilka szpitali w stolicy Włoch bezskutecznie zmaga się z bardziej przyziemnym (po części także podziemnym) problemem – plagą szczurów i karaluchów.
Problem jest szczególnie widoczny w czterech placówkach: San Camillo-Forlanini, Sant'Andrea, Santo Spirito, Fatabenefratelli and Grassi di Ostia. Jak donosi „Il Messaggero”, w szpitalach tych zadomowiło się tak wiele szczurów, że w biały dzień można obserwować, jak hasają na przyszpitalnych trawnikach, nie wspominając o piwnicach. Na bezczelne gryzonie można się natknąć nawet w windach i na klatkach schodowych.
Choć intensywne działania deratyzacyjne są w tych placówkach podejmowane nawet raz na miesiąc – plagi nie udaje się opanować. Ma to zapewne związek z tym, że ogólna populacja szczurów w Wiecznym Mieście w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosła. Szacuje się, że obecnie na każdego mieszkańca Rzymu przypadają dwa szczury.
Źródła: TVN / The Local