Ze względu na wzrost niepokojącego zjawiska, apel do lekarzy POZ odnośnie nie ulegania presji ze strony pacjentów podjęła Joanna Szeląg, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego.
- Nie należy tego robić. Jak każde zaświadczenie, tak i to, niesie ze sobą określoną odpowiedzialność i wymaga określonych kompetencji. W tym przypadku są to kompetencje specjalisty medycyny pracy, a nie lekarza POZ –zwraca uwagę Joanna Szeląg.
Ekspert Porozumienia Zielonogórskiego tłumaczy, że w przypadku tych osób, żądania wydania zaświadczenia są całkowicie bezpodstawne.
- Stanowisko opiekuna i wychowawcy na koloniach czy obozach dla dzieci jest pracą, jeśli więc wymaga kwalifikacji lekarskiej, to jest nią kwalifikacja z zakresu medycyny pracy, a nie POZ – mówi ekspert Porozumienia Zielonogórskiego.
- Spotykamy się czasem z tłumaczeniem, że ktoś podejmuje się roli wychowawcy w ramach wolontariatu, a wiec nieodpłatnie, np. podczas wyjazdów organizowanych przez organizacje społeczne –dodaje J. Szeląg.
Pod względem prawnym jest to nieistotne. Bez względu na to, czy charakter pracy jest odpłatny lub nie, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej w istocie prawa nie wystawia zaświadczeń o braku przeciwwskazań do tego rodzaju pracy.
Osoba kandydująca na wychowawcę powinna otrzymać skierowanie do lekarza medycyny pracy, wraz z uwzględnieniem wszelkich zagrożeń w obrębie przyszłego stanowiska.
W rzeczywistości, zdarzają się lekarze POZ, którzy ulegają pod naciskiem próśb pacjentów. Wystawiając zaświadczenia właściwe dla lekarzy medycyny pracy są obarczeni ogromną odpowiedzialnością, o której zapominają.
Źródło: Informacja prasowa