Proces diagnostyki w kierunku boreliozy najczęściej rozpoczyna się u lekarza rodzinnego, skąd pacjent odsyłany jest zwykle do lekarza chorób zakaźnych, który może zlecić bezpłatne testy potwierdzające zachorowanie na boreliozę. Lekarz POZ nie ma możliwości zlecenia takich badań bezpośrednio, może jedynie zalecić terapię antybiotykiem. Teoretycznie testy potwierdzające boreliozę mogą zostać zlecone przez lekarzy innych specjalności, lecz ścieżka diagnostyki z pominięciem poradni chorób zakaźnych jest trudna. Z powodu długich kolejek do specjalistów, pacjenci najczęściej decydują się pokryć koszty diagnostyki na własna rękę. Ministerstwo Zdrowia rozważa nowe podejście.
- To trzeba rozważyć – tłumaczy minister Konstanty Radziwiłł - Gdybyśmy dziś dopisali to badanie do pakietu możliwego do zrealizowania w podstawowej opiece zdrowotnej, to musielibyśmy to sfinansować. Na dziś to rozwiązanie nie może być dostępne. Ale mogę powiedzieć, ze jesteśmy na końcowym etapie prac nad projektem ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, która zawiera projekt rozszerzenia listy dostępnych w POZ badań dodatkowych z jednoczesnym budżetem powierzonym placówce. Jedną rzeczy, którą trzeba będzie w ramach tych prac rozważyć to włączenie do tego katalogu, badania w kierunku boreliozy. Uważam, że przynajmniej w jakiejś części powinny one być dostępne dla pacjentów. Ważne jest jednak, aby nie wykonywać tych badań więcej niż ich rzeczywista potrzeba. Trzeba mieć tu świadomość pewnych niebezpieczeństw płynących z nadwykonywania tych badań i z nadrozpoznawania boreliozy u osób, które tak naprawdę nie są na nią chore – dodaje.
W okresie wakacyjnym wzrasta ryzyko ukąszenia przez kleszcza i zachorowania na boreliozę, która nieleczona może doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Zgodnie z danymi najnowszego Barometru WHC (stan na czerwiec/lipiec 2017 r.) pacjenci zagrożeni zakażeniem napotykają na poważne kolejki do specjalistów chorób zakaźnych – w skrajnych wypadkach sięgających niemal roku.
