Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Lekarze świata prosto z Polski

MedExpress Team

Bernadeta Waszkielewicz

Opublikowano 12 listopada 2013 07:00

Lekarze świata prosto z Polski - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
Dla każdej polskiej uczelni medycznej anglojęzyczne studia to prestiż liczący się na całym świecie. Kandydaci są starannie dobierani i nie ma taryfy ulgowej tylko dlatego, że ktoś jest cudzoziemcem. Programy są tak poukładane, by absolwenci bez trudu zdawali egzaminy nostryfikacyjne w swoim kraju.
[caption id="attachment_25713" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/FPM Fot. Thinkstock/FPM[/caption]

Dla każdej polskiej uczelni medycznej anglojęzyczne studia to prestiż liczący się na całym świecie. Kandydaci są starannie dobierani i nie ma taryfy ulgowej tylko dlatego, że ktoś jest cudzoziemcem. Programy są tak poukładane, by absolwenci bez trudu zdawali egzaminy nostryfikacyjne w swoim kraju.

Niż demograficzny martwi wszystkie szkoły wyższe. Na razie kierunki lekarskie nie narzekają, lecz myślą o przyszłości. Skoro studentów polskojęzycznych będzie coraz mniej, szukają ich za granicą.

Międzynarodowe studia to dla uczelni prestiż, brany pod uwagę w wielu rankingach szkół medycznych. Poznań i Kraków zajmują tam dwa czołowe miejsca. Uczelnie starają się jednak o studentów zagranicznych także z bardziej prozaicznego powodu: finansów. Cudzoziemcy sami płacą za naukę i to dla wszystkich uczelni ważny zastrzyk pieniędzy. – Chcemy czy nie, finanse przewijają się przez nasze życie. Studia anglojęzyczne są dla nas bardzo ważne i pozwalają dofinansować sporo wydatków, w tym podręczniki, programy, a wiele kupowanych na potrzeby tamtego kształcenia jest potem włączanych do polskich programów nauczania – wylicza prof. Krasiński. Niemieckie studia dałyby kolejne dochody i kolejny postęp w programach nauczania.

Polskie uczelnie są wobec zachodnich wciąż bardzo konkurencyjne cenowo. Za rok medycyny na naszych najlepszych uczelniach trzeba zapłacić, w zależności od kursu euro, od 45 do ponad 60 tysięcy złotych. W USA minimum dwa razy tyle, a w szkołach na poziomie Harvardu – nawet czterokrotnie więcej. Choć jest tam sprawny system stypendiów i pożyczek, to Polska nadal wypada korzystniej. Nic dziwnego, że z roku na rok medycynę studiuje tutaj coraz więcej cudzoziemców. Dziś jest ich ponad 6 tys., a jeszcze cztery lata temu było mniej niż 5 tysięcy. Tylko w roku akademickim 2012/2013 uczelnie przyjęły około 1460 nowych studentów. Taki limit miejsc przyznał im minister zdrowia na kierunki prowadzone w języku obcym. Od kilku lat limit ten jest co roku zwiększany.

Zainteresowanie polskimi studiami to jednak nie tylko ekonomiczna konieczność, ale świadectwo jakości naszych wyższych szkół medycznych. – Nie tylko naszej uczelni, ale generalnie Polski. Studia w języku angielskim utrzymują się na wysokim poziomie. To nie jest opinia nas samych, ale ogólnoświatowa – zaznacza dziekan poznańskiego Wydziału Lekarskiego II.

Dowodzi tego tych 1100 absolwentów w Poznaniu. Ta liczba pokazuje, jak ogromny jest ów program i że wymaga zaangażowania wielu osób. Na kierunkach lekarskim, lekarsko-dentystycznym, farmaceutycznym i fizjoterapii I stopnia studenci anglojęzyczni stanowią już jedną trzecią ogółu wszystkich studentów tej uczelni.

Uniwersytet Jagielloński – Collegium Medicum doszedł już do maksymalnej liczby studentów, jaką planuje mieć w języku angielskim. Jest ich teraz ponad 620, a przyjechali z Norwegii, Kanady, USA, Malezji, Wielkiej Brytanii, Francji, Australii i właśnie Niemiec. Poza tym z Irlandii, Szwecji, Danii i bardziej egzotycznych krajów – Chin, Zambii, Korei Południowej, Arabii Saudyjskiej, Sri Lanki, Iranu. Długa lista. – Oczywiście, że jest to dowód jakości nauczania, a więc i jakości uczelni, możliwości przez nią oferowanych, umiejętności stworzenia konkurencyjnego na rynku międzynarodowym programu – nie ma wątpliwości Magdalena Stępniak, kierownik biura Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców UJ –CM. Jest przekonana, że choć o wyborze medycyny w Polsce decyduje cena, to nie tylko ona: – Ustalona pozycja uczelni, współpraca ze szkołami medycznymi na świecie, udział w projektach międzynarodowych, losy zawodowe absolwentów. Powodów jest dużo więcej, wliczając rodzinne powiązania, informacje od znajomych i tym podobne – wylicza.

Zainteresowanie studiami w Polsce jest tak duże, że przechodzą tylko najzdolniejsi kandydaci. Uniwersytet Medyczny w Łodzi w tej chwili ma około 300 obcokrajowców i wciąż stara się, by było ich coraz więcej, bo możliwości uczelni są większe. Jeździ na targi międzynarodowe, ma swoich przedstawicieli za granicą, którzy rekrutują studentów, uczestniczy w programie Study in Poland i w programie Ministerstwa Nauki, który też promuje szkołę poza krajem. Od kolejnego roku planuje uruchomić nowy kierunek pielęgniarski. Jednak nie przyjmuje studentów „jak leci”. – Choć chcemy, by studentów było coraz więcej, to starannie ich dobieramy. Oczekujemy od kandydatów wysokiego poziomu znajomości języka i przygotowania do studiów. Dostosowujemy programy nauczania, żeby nasi absolwenci bez problemu zdawali w swoim kraju egzaminy zawodowe i nostryfikowali polskie dyplomy – zaznacza Joanna Orłowska, dyrektor biura rektora. Nie ma taryfy ulgowej tylko dlatego, że ktoś jest cudzoziemcem i płaci za naukę. – Są kraje, w których wygrywamy cenowo z rodzimymi uczelniami, ale zdarza się, że nasi absolwenci wracają do swoich miast i namawiają kolegów, by przyjechali studiować do nas. Jakość studiów jest więc też brana pod uwagę, a my w Polsce staramy się o wysoki poziom – zapewnia.

Na studia do Poznania najwięcej studentów przyjeżdża ze Stanów Zjednoczonych. Czy możemy się zatem równać nawet z uczelniami amerykańskimi, które mają nieporównywalnie większe środki choćby na badania naukowe? – Trzeba odróżnić kwestię kształcenia od nauki. Mają znacznie więcej na badania, natomiast sposobem podejścia do edukacji mamy szansę dogonić najlepszych zdecydowanie szybciej – uważa prof. Zbigniew Krasiński.

Pełny tekst artykułu można przeczytać w październikowej Służbie Zdrowia.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także