Jak Pan ocenia wczorajsze spotkanie z ministrem zdrowia?
Ministerstwo zdrowia po przeanalizowaniu wszystkich kwestii od strony prawnej, liczby kadr itd. ustosunkowało się do naszych postulatów. Dzielą nas jeszcze rozbieżności. Będziemy o nich dyskutować razem z ministrem zdrowia już 8 lutego. Mam nadzieję, że wypracujemy wspólne stanowisko.
Jakie są to rozbieżności?
Są pewne rzeczy w których z MZ się różnimy. Dotyczą one tempa i sposobu realizacji postulatów. Mamy dżentelmeńską umowę z ministrem zdrowia. Dopóki nie wypracujemy wspólnego stanowiska odnośnie zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, nie będziemy o tym z nikim rozmawiać. Z tego co wiem minister zdrowia przedstawił pomysł, aby zachęcić kadry medyczne do pozostania w Polsce.
W jaki sposób minister zdrowia chce zachęcić kadry medyczne do pozostania w Polsce?
Nie mogę zdradzić szczegółów. Samo zachęcenie kadr do pozostania w kraju wydaje się być krokiem w dobrą stronę. Diabeł tkwi w szczegółach tego pomysłu.
Wygląda na to, że współpraca między ministrem zdrowia, a rezydentami dobrze rokuje na przyszłość…
Ważne, że nawiązaliśmy dialog z ministrem zdrowia. Ale sam dialog, to jeszcze nie porozumienie. Cala akcja 1lekarz 1 etat nadal trwa. Pan minister Łukasz Szumowski w przeciwieństwie do byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła jest z lecznictwa szpitalnego, dlatego zdaje sobie sprawę z tego, że placówki medyczne borykają się zarówno z problemami kadrowymi, finansowymi, jak i biurokratyczno - prawnymi.
Minister zdrowia chce wprowadzić zawód sekretarki medycznej, która odciążyłaby lekarzy od wypełniania różnych dokumentów. Ostatnio w rozmowie z prezesem Krajowej Izby Fizjoterapeutów Maciejem Krawczykiem dowiedziałam się, że fizjoterapeuci chcą rozszerzyć swoje kompetencje. Dzięki temu mogliby pomóc lekarzom w niektórych obowiązkach, także związanych z „papierkową robotą”.
Jeśli fizjoterapeuci chcą nam pomóc, to jak najbardziej popieram ten pomysł. Należy jednak to przedyskutować. Nie chcę dywagować, nie znając detali tego pomysłu. Nie chcemy obciążać naszymi obowiązkami biurokratycznymi innych zawodów medycznych, których także jest mało i – podobnie jak my – mają dużo „papierkowej roboty”.
