Przedstawiciele urzędów ds. zdrowia w Indiach potwierdzili, że ostatniej doby potwierdzono 62 538 przypadków zachorowań na nowego wirusa. Tym samym Indie są trzecim najbardziej dotkniętym pandemią krajem na świecie tuż po Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Według indyjskiego ministerstwa zdrowia tylko jedna trzecia zakażeń z 2,03 miliona przypadków jest obecnie aktywna. Przypomnijmy, że pierwszy zdiagnozowany przypadek COVID-19 został wykryty w Kerali 30 stycznia tego roku. Z kolei „pierwszy milion” w statystykach padł 175 dni później, w połowie lipca. Od tego czasu osiągnięcie poziomu dwóch milionów chorych zajęło zaledwie 21 dni.
Indie mają obecnie najszybszy wzrost zarażenia, wynoszący 3,1procent. Jak dotąd zgłoszono ponad 41 500 zgonów. Rząd obawia się, że w małych miasteczkach i wioskach, gdzie mieszka najwięcej osób odnotowany będzie wkrótce najwyższy wskaźnik rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2. Publiczny system opieki zdrowotnej jest tam co najmniej niewystarczający, a w niektórych miejscach wręcz nie istnieje. W jednym z głównych szpitali okręgowych w Bihar w najbiedniejszej części kraju brakuje podstawowego sprzętu medycznego. Nie jest to odosobniony przypadek, ale odzwierciedlenie tego, co obserwuje się w wielu szpitalach publicznych w całych Indiach. Od dziesięcioleci kolejne rządy wydają nieco ponad 1 procent PKB na publiczną opiekę zdrowotną. Ponadto pandemia wywarła szkodliwy wpływ na gospodarkę, w szczególności na pracowników najemnych i kontraktowych, którzy stanowią prawie 80 procent siły roboczej. Dziś nie mają oni żadnych oszczędności i większości osób nie stać na podstawową opiekę zdrowotną.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, rząd Indii wydaje 63 dolary na osobę na opiekę zdrowotną spośród 1,3 miliarda ludzi. Dla porównania Chiny wydały 398 dolarów na każdego pacjenta z puli 1,4 miliarda osób. Epidemia koronawirusa rzuca jaskrawe światło na ogromne nierówności w tym kraju, w szczególności na opiekę zdrowotną.
Źródło: Sky News
