17 stycznia br. Ministerstwo Zdrowia zaplanowało spotkanie z lekarzami rezydentami, aby omówić działania podjęte w ramach porozumienia zawartego z nimi w lutym 2018 r. Jakie ma Pan oczekiwania w związku z tym spotkaniem?
Oczekuję zmiany dotychczasowej retoryki Ministerstwa Zdrowia ws. zwiększenia finansowania ochrony zdrowia w postaci 7,2 PKB oszacowanego w danym roku. Oczekuję również poprawek do ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty m.in. wprowadzenia stu procent pytań z puli pytań egzaminacyjnych. Chciałbym, aby zostało zwiększone wynagrodzenie dla kierownika specjalizacji. Oczekuję zwiększenia rewaloryzacji świadczeń w publicznej ochronie zdrowia. Chodzi o to, żeby szpitale nie musiały się zadłużać. Oczekuję zwiększenia wynagrodzeń dla lekarzy rezydentów, lekarzy stomatologów.
Jak Pan sądzi, czy polscy lekarze, którzy obecnie pracują na Wyspach Brytyjskich, w efekcie zwiększenia wynagrodzeń, wrócą do kraju?
Mogłoby to spowodować powrót lekarzy z Wysp Brytyjskich. Nie musielibyśmy szukać taniej siły roboczej, w tym lekarzy za wschodnią granicą.
Sytuacja w polskiej ochronie jest coraz gorsza, tym bardziej, że są zamykane oddziały w szpitalach...
Coraz więcej oddziałów jest zamykanych. Lekarze na Wyspach m.in. dzięki mediom społecznościowym widza, co się u nas dzieje. Oni nie zapominają o swojej narodowości. Widzą, że mimo protestów niewiele się zmienia. Dlatego ta sytuacja nie zachęca ich do powrotu do kraju.
Jak Pan ocenia zrealizowanie postanowień zawartych w porozumieniu?
Oceniłbym je na trójkę z dwoma minusami. Jest to minimum tego, co rząd ma wykonać. Nakłady na ochronę zdrowia są niezadowalające. Owszem, kilka postanowień jest dobrych np. to, że można zdawać lekarski egzamin specjalizacyjny bądź końcowy na ostatnim roku (studiów czy na ostatnim roku specjalizacji). Myślę, że to bardzo ułatwi lekarzom życie. Dobrym aspektem jest poprawienie stażu podyplomowego, dania lekarzowi możliwości wyboru specjalizacji.
