Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Dostępność do leku jest najważniejsza dla kobiety, u której rozwija się groźna choroba

MedExpress Team

Mariusz Kielar

Opublikowano 6 grudnia 2014 07:00

Dostępność do leku jest najważniejsza dla kobiety, u której rozwija się groźna choroba - Obrazek nagłówka
Fot. Thinkstock/Getty Images
Co z tego skoro leki nie są refundowane w Polsce.

[caption id="attachment_46818" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/Getty Images Fot. Thinkstock/Getty Images[/caption]

Od niedawna w terapii zaawansowanego raka piersi dostępna jest tzw. trzecia generacja leczenia polegająca na stosowaniu efektywnych skojarzeń leków przeciwnowotworowych.

To szczególnie cenna informacja dla pacjentek z diagnozą zaawansowanego, HER2-dodatniego raka piersi.

Lek został zarejestrowany w Europie w marcu ubiegłego roku po ogłoszeniu wyników randomizowanego badania klinicznego CLEOPATRA (Clinical Evaluation Of Pertuzumab And Trastuzumab), w którym oceniano skuteczność i bezpieczeństwo stosowania pertuzumabu w połączeniu z trastuzumabem i docetakselem w porównaniu do trastuzumabu z docetakselem oraz placebo.

Na zalety stosowania pertuzumabu w pierwszej linii leczenia systemowego wskazują wytyczne Europejskiego Stowarzyszenia Onkologii Klinicznej (ESMO) z roku 2012. Choć leczenie z wykorzystaniem nowego leku finansowane jest w już kilkunastu krajach świata, m.in. w Izraelu, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Szwecji, Danii, w Niemczech, na Słowacji i w Czechach, w naszym kraju terapia pertuzumabem pozostaje nadal nierefundowana, pomimo że producent leku w grudniu ubiegłego roku uzyskał pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznej rekomendującą objęcie terapii finansowaniem ze środków publicznych.

Tymczasem producent leku podjął ścisłą współpracę z Ministerstwem Zdrowia na rzecz wypracowania rozwiązań, które umożliwiłyby dostęp pacjentkom do nowoczesnego leczenia, ale pomimo uznanej przez Ministerstwo Zdrowia efektywności klinicznej leku i zaproponowanych warunków cenowych pertuzumab nie jest refundowany. Pomimo to producent nadal jest gotów do rozmów o cenie.

Z perspektywy pacjentek z zaawansowanym, HER-2 dodatnim rakiem piersi odmowna decyzja Ministra Zdrowia przekreśla ich szansę na wydłużenie życia.

O opinie na ten temat poprosiliśmy grono znanych kobiet, dla których problemy leczenia raka piersi w Polsce są szczególnie bliskie.

Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”, wiceprezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych

W Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych przeznaczonych jest ok. 40–50 mln złotych na działalność informacyjną i profilaktyczną, ale urzędnicy nie potrafią realizować wśród kobiet takiej edukacji, która docierałaby wszędzie. Nam jednak nie daje się szansy aplikowania o te pieniądze i kontraktowania ich na rzecz organizowania kampanii społecznych, na które mamy dobre pomysły. Bardzo mnie za to cieszy inicjatywa zintegrowanej diagnostyki i leczenia raka piersi (tzw. breast unit), która zaczyna być realizowana w Polsce. Polega ona na uzgadnianiu i wyborze optymalnego sposobu leczenia danego pacjenta przez zespół specjalistów. Najważniejsze jednak, by znać swój nowotwór i mieć możliwość podjęcia odpowiedniego leczenia. A większość kobiet chce wiedzieć, z jaką chorobą mają do czynienia. Jako pacjenci jesteśmy partnerem dla lekarza, chcemy więc mieć możliwość wpływu na jakość naszego życia i wybór skutecznego, a zarazem najbardziej odpowiedniego dla nas scenariusza leczenia. Mieć możliwość wyboru bardziej agresywnej terapii, bo np. chcemy wcześniej wrócić do pracy czy też zdecydować się na inną zaproponowaną przez lekarza terapię. Bardzo dużo zmieniło się na dobre, jeśli chodzi o leczenie zaawansowanego raka piersi. W marcu br. zapytałam Ministerstwo Zdrowia, jak wygląda dostępność pertuzumabu dla pacjentek z zaawansowanym rakiem piersi w Polsce. Lek ten posiada udokumentowane korzyści związane z przedłużeniem życia w tej grupie chorych, otrzymał również pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych. Z jakichś przyczyn nie został jednak włączony do programu leczenia raka piersi. Apeluję, aby MZ jeszcze raz pochyliło się nad tym problemem i rozważyło, czy mając na uwadze swoje priorytety zdrowotne, nie warto dać szansy na życie grupie kobiet z zaawansowanym rakiem piersi.

Helena Hatka, senator RP VIII kadencji, członkini senackich Komisji Zdrowia i Komisji Ustawodawczej

W Polsce i w Europie problemy kobiet, szczególnie tych z zaawansowanym rakiem piersi, są zbyt mało nagłaśniane. Skutkiem tego jest pozbawienie chorych na raka piersi możliwości normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Z niepokojem obserwuję statystyki, z których wynika, że tylko 13 proc. kobiet z zaawansowanym rakiem piersi pracuje na pełnym etacie i w pełni realizuje się w swoich rolach społecznych i zawodowych. Izolacja tych kobiet z normalnego życia, oprócz kosztów społecznych i psychologicznych ponoszonych przez panie cierpiące na zaawansowanego raka piersi i ich rodziny, kosztuje nas wszystkich konkretne pieniądze. Jako podatnicy ponosimy koszty rent inwalidzkich czy zasiłków, a jednocześnie pozbawiamy się podatków, składki ZUS i składki zdrowotnej, które kobiety chore na raka odprowadzałyby do systemu, gdyby pracowały zawodowo. Sądzę, że bardzo ważne jest danie szansy nie tylko tym kobietom, ale także ich rodzinom, tak aby mogły możliwie długo normalnie funkcjonować w życiu społecznym.

Alicja Dąbrowska, poseł na Sejm RP VII kadencji Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, członkini Komisji Zdrowia i Komisji Obrony Narodowej

W lutym br. odbyła się debata w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej pt. „Najbardziej oczekiwane terapie onkologii”. Jej konkluzją było m.in. stwierdzenie, że innowacyjne leki onkologiczne zbyt późno trafiają w Polsce do chorych. Niestety ten przykry wniosek ma potwierdzenie w faktach. Winny takiemu stanowi rzeczy jest cały proces refundacyjny. Rekomendacja dotycząca leku czy też decyzja refundacyjna to okres nawet do 180 dni. Problematyczny jest też tzw. próg efektywności kosztowej. Eksperci zwracają uwagę, że należy go w Polsce zmienić.

Elżbieta Kozik, prezes stowarzyszenia Polskie Amazonki Ruch Społeczny – PARS

Jako „Amazonki” dużo o tym mówimy, ponieważ chcemy zwrócić uwagę społeczną na ten problem. Same żyjemy z „wyhamowanym” rakiem. Choć mamy świadomość, że w danym momencie nic nam nie doskwiera, nie znaczy to jednak, że nie boimy się, iż choroba może w każdym momencie wrócić. A wtedy, kiedy ona wraca, staje się groźna i właściwie zaawansowana. Ja żyję już prawie 20 lat z rakiem piersi i jeszcze nigdy nie użyłam w stosunku do siebie określenia „wygrałam z rakiem”, „pokonałam raka”. Powiem więcej: nie akceptujemy takich stwierdzeń. Twierdzimy, że posługują się nimi osoby, które nie bardzo wiedzą, czym jest taka choroba i że szczególnie w przypadku raka piersi trudno używać określenia „wygrałam z chorobą”. My żyjemy w stanie uwarunkowanym. Wszędzie się podkreśla, że należy wspierać kobiety z rakiem piersi, że trzeba dawać im siłę i nadzieję. Zapytajmy wprost: co tak naprawdę daję nam tę nadzieję? Wiadomo: lek. Cokolwiek byśmy mówili, jakiegokolwiek wsparcia byśmy udzielali, to właśnie dostępność do leku jest najważniejsza dla kobiety, u której rozwija się groźna choroba.

Aktualnie piszemy apel do ministra zdrowia o dostępność do takich leków dla kobiet z zaawansowanym rakiem piersi – w tym pertuzumab, o którego upominamy się i walczymy już od ubiegłego roku. Lek ten w Europie jest dostępny już od ponad roku, a Polki mimo pozytywnej oceny Agencji Oceny Technologii Medycznych de facto nie mają do niego dostępu. Nie rozumiemy dlaczego. Już była szansa, że uda się pokonać wszelkie trudności, przezwyciężyć bariery i że lek wejdzie do leczenia, ale… zdecydowano, że tak się jednak nie stanie. O jakiej więc nadziei i wsparciu dla chorych kobiet my mówimy? Nic przecież nie jest w stanie wesprzeć je bardziej, niż dobry lekarz i dobry lek.

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także