Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Na onkologię patrzę oczami pacjenta

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 27 maja 2013 07:00

Na onkologię patrzę oczami pacjenta - Obrazek nagłówka
FOT. KAMIL GOZDAN / AGENCJA GAZETA
O problemach polskich pacjentów onkologicznych z prof. dr. hab. n med. Jackiem Jassem, przewodniczącym zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, kierownikiem Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku rozmawia Iwona Schymalla.
[caption id="attachment_13345" align="alignnone" width="620"]Fot. Kamil Gozdan/Agencja Gazeta Fot. Kamil Gozdan/Agencja Gazeta[/caption]

O problemach polskich pacjentów onkologicznych z prof. dr. hab. n med. Jackiem Jassemem, przewodniczącym zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, kierownikiem Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku rozmawia Iwona Schymalla.

Panie Profesorze, jak obecnie wygląda sytuacja chorego onkologicznego?

W ubiegłym roku podczas I Forum pokazywaliśmy wyniki ankiety, w której społeczeństwo – chorzy onkologiczni oraz ich rodziny oceniali poziom opieki w Polsce, badania te pokazałem na międzynarodowym spotkaniu osób, którzy zajmują się opracowaniem kart praw pacjenta onkologicznego w Europie, i zapytałem, czy ktoś chciałby przeprowadzić podobne badania. Mój przyjaciel w Austrii przeprowadził identyczne badania według identycznej metodologii wyniki mówią, że tylko 28% polskiego społeczeństwa opiekę zdrowotną ocenia pozytywnie, natomiast społeczeństwo austriackie aż w 80% tak uważa. Polacy są też przekonani, że dostępność do leczenia zależy od zamożności obywateli, natomiast Austriacy wcale tak nie uważają. Te wyniki pokazują przepaść i ogrom pracy, jaki nas czeka, bo na nowotwory jesteśmy skazani. Garstka polskich onkologów, garstka, bowiem jest nas około tysiąca, nie rozwiążemy tego problemu. To jest sprawa polityczna, to jest sprawa całego narodu, to jest sprawa nas wszystkich, bo niestety, ale społeczeństwo się starzeje, więc liczba nowotworów będzie rosła - jesteśmy na to skazani.

Co możemy z tym zrobić? Perspektywa nie jest zadowalająca.

Możemy w pewnym stopniu zapobiegać nowotworom, względnie wcześnie je wykrywać, ale jest to trend ogólnoświatowy i akurat przed tym się nie obronimy, możemy jedynie skuteczniej i lepiej wykrywać i leczyć raka. Jednak tendencja jest taka, że za kilkanaście lat w Polsce to właśnie nowotwory właśnie będą pierwszą przyczyną zgonów.

Jak wyglądamy na tle Unii Europejskiej?

W porównaniu z Unią Europejską mamy o około 10 punktów procentowych gorsze wyniki w zakresie 5-letnich przeżyć przy najważniejszych nowotworach. Ale to nie medycyna jest wadliwa, tylko inne aspekty. Ktoś zapyta: czym dysponujemy, te środki są na pewno zbyt małe. Polska przeznacza w tej chwili około 64 proc. PKB na ochronę zdrowia, z czego na onkologię z tego wydajemy około 28 proc., czyli tutaj jest na pewno wiele jeszcze do zrobienia. To kwestia nie tylko pieniędzy, ale też organizacji systemu.

Od czego zależy skuteczność leczenia?

W 2011 roku odbyło się w Madrycie spotkanie, podczas którego zastanawiano się, jakie czynniki warunkują sukces w onkologii. Polskie Towarzystwo Onkologiczne też zrobiło takie prace studyjne, z których wyszło, że 1/3 skuteczności walki z rakiem zależy od jakości świadczeń, czyli skuteczności badań przesiewowych, a także od czasu oczekiwania na leczenia. Około ¼ to zarządzanie systemem, posiadanie narodowej strategii, której w Polsce nie mamy, stworzenie celów, nadzór nad procesem leczenia, przestrzeganie norm czasowych, monitoring, koordynacja itp. Natomiast od zasobów, którymi dysponujemy, czyli nie tylko pieniędzy, ale także stopnia nowoczesności infrastruktury czy też liczby specjalistycznych ośrodków onkologicznych zależy połowa sukcesu.

Panie profesorze, pracuje Pan nad planem strategii dla Polski. Dlaczego?

Obecnie nie ma spójnej strategii, która krok po kroku opisywałaby, co trzeba zrobić, aby zapobiegać, bowiem co chwila dowiadujemy się, że a to leków zabrakło, ktoś tam płacze, bo zapomniał o nim system, a przecież to wszystko można przewidzieć. Onkologia jest przewidywalna – wiadomo, ile jest chorych i ich liczba będzie rosła, tu nie grozi żaden kataklizm i zagrożenie, że za rok będzie dwa razy więcej chorych. Wiemy, czym dysponujemy, wiemy, gdzie są braki, wystarczy to wszystko zinwentaryzować, opisać i znaleźć drogi rozwiązania, czyli potrzeba strategii, a nie interwencji. Taka strategia powinna mieć priorytet państwowy – najwyższy priorytet. Tak jak stało się to kiedyś w Stanach Zjednoczonych i we Francji, że deklaracja na najwyższym szczeblu, że onkologia jest priorytetem państwa, zmieniła sytuacje w tych krajach. Nawet Słowenia zainicjowała ruch EPAK, według którego do końca tego roku mają tam powstać narodowe programy walki z rakiem.

Jakie są to działania, jakie plany, jakie są cele?

To, co robimy, to jest plan zwalczania nowotworów w tym projekcie, w związku z tym powołujemy związki eksperckie, przygotowujemy raporty, wydajemy monografie, współpracujemy, a nie walczymy z Ministerstwem Zdrowia, komisjami zdrowia Sejmu i Senatu, NFZ, samorządami, innymi towarzystwami onkologicznymi, mediami. Najpilniejszym zadaniem jest opracowanie dla Polski strategii, wymóg jest taki, aby to zrobić do końca tego roku, ale jeśli my tego nie zrobimy, to nikt za nas tego nie zrobi.

Jakie są postulaty przygotowywanej strategii?

Postulujemy, aby w Polsce powstała instytucja koordynująca onkologię o roboczej nazwie Narodowy Instytut Raka, ale nie będzie to budynek, instytucja, ale grupa mądrych ludzi, którzy będą ciałem doradczym kształtującym strategiczne założenia. Powinna powstać kilkuosobowa stała rada do spraw onkologii przy ministrze zdrowia, i postulowaliśmy, aby powstał Parlamentarny Zespół do spraw onkologii.

Oddaliście Państwo do dyspozycji parlamentarzystów najlepsze siły jeśli chodzi o polską onkologię i najlepsze autorytety. Oby parlamentarzyści chcieli skorzystać z ich wiedzy. Jak powinna wyglądać ta strategia?

Przede wszystkim powinna być całościowa, zintegrowana na wielu obszarach musi być zorientowana na dobrze zdefiniowane cele. Musimy opracować priorytety, które są realne, a nie tylko życzeniowe, adekwatne do aktualnej i stale aktualizowanej wiedzy, która przecież w medycynie klinicznej bardzo szybko się zmienia. Musi nastąpić optymalizacja zasobów, które mamy – to jest bardzo ważne, bowiem uważam, że to jest cud, że przy tych zasobach, jakimi dysponujemy, jeszcze potrafimy w miarę skutecznie leczyć. Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych rozwiązałby wiele problemów, bowiem uzupełniałby bardzo istotne luki w systemie, ale to jest tylko kilka procent środków wydawanych na onkologię. Powinniśmy walczyć o to, aby ten program był kontynuowany, i będzie zahaczał o te wszystkie obszary, o których mówiłem, ale on nie zastąpi odpowiedniego finansowania onkologii. Powinien wyprzedzać pewne problemy, które się pojawiają, w sposób naturalny.

Co jest z tych założeń najpilniejsze do zrealizowania?

Podczas narady 4 kwietnia sformułowaliśmy 10 najpilniejszych działań. Przede wszystkim musimy opracować nową wersję narodowego programu zwalczania chorób nowotworowych na następne 10 lat. Opracować i wprowadzić mechanizmy merytoryczne, organizacyjne, finansowe, kontrolne elektronicznego wspomagania diagnostyki i leczenia. Opracować zasady funkcjonowania i wdrożenia wielodyscyplinarnych zespołów narządowych – to jest bardzo słaba strona polskiej opieki onkologicznej, bowiem w Polsce chory otrzymuje takie leczenia w zależności od tego, na jakiego specjalistę trafi – jeśli trafi na chirurga – jest leczony chirurgicznie, jeśli na radiologa – jest naświetlany. Nie ma w wielu miejscach interdyscyplinarnej rozmowy, nieraz konsyliady, a przecież leczenie onkologiczne jest wielodyscyplinarne. Nad chorym trzeba się pochylić w momencie, kiedy pacjent wchodzi do systemu, kiedy ma rozpoznanie, a nie w momencie, kiedy pewne etapy zostały już wykonane, kiedy jest za późno, aby np. uniknąć okaleczającej operacji. Koniecznie musimy poprawić diagnostykę – tutaj pracujemy z Polskim Towarzystwem Patologów i z innymi towarzystwami nad tym, aby diagnostyka była drożna, nowoczesna i dostępna, bo bez tego nic nie zrobimy. Sytuacja, gdzie w screeningu wykrywamy u pacjentki wczesnego raka piersi, a później pacjentka czeka pół roku na biopsję, jest niedopuszczalna. Kolejna rzecz to opracowanie reintegracji specjalistycznej opieki onkologicznej z opieką podstawową – chcemy bardziej zaangażować lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Tak jak wspominałem wcześniej, onkologów jest około tysiąca, więc jest nas za mało, abyśmy zajmowali się i wykrywaniem, i leczeniem, i opieką po leczeniu. Niestety, ale w innych krajach europejskich to zadanie dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Ważne jest jednak, aby lekarze ci mieli odpowiedni poziom wykształcenia – i tutaj też mamy pomysł, jak to zrobić - jest e-learning, można zastosować nowoczesne metody kształcenia. Musimy zracjonalizować wydatki. W Polsce dużo pieniędzy się marnuje – to kwestia nie tylko niedoboru środków, ale także absurdów spowodowanych limitami i kolejkami. Bo lekarz, aby pacjentowi można było jak najszybciej zrobić badania, przyjmuje pacjenta na oddział na 3 dni, bo krócej się nie opłaca, a NFZ dostaje rachunek na 1,5-1,8 tys. zł zamiast na 200 czy 300 zł za samo badanie. Gdzie tu jest sens? Za te pieniądze można zrobić inne badania. Dlatego trzeba udrożnić system. Wszystko, co można zrobić ambulatoryjnie, trzeba robić ambulatoryjnie. Najdrożej kosztuje niepotrzebne trzymanie pacjenta w szpitalu. Kolejną sprawą jest wprowadzenie rozszerzonego mechanizmu dostępu do nowych leków – w krajach zachodnich działa to świetnie – lek jest już zarejestrowany, ale nie jest jeszcze dostępny, jeśli jest na niego zapotrzebowanie, firma udostępnia ten lek – w Polsce nie ma takich mechanizmów. Musimy również znowelizować ustawę refundacyjną. Na szczęście coś w tej sprawie się dzieje, w przygotowaniu jest ustawa, która bierze pod uwagę również niestandardowe terapie onkologiczne. Ważne jest także poprawienie systemów informatycznych, baz wiedzy itd.

Panie Profesorze, długa lista do zrealizowania, i przed Polskim Towarzystwem Onkologicznym, i przed rządem. Ale to pacjent jest najważniejszy.

Może jest to kwestia wieku, ale im jestem starszy, tym bardziej patrzę na onkologię oczami pacjenta, a nie oczami tego, który świadczy usługi. Dlatego uważam, że najważniejsze jest jednak to, żeby spojrzeć na chorego jak na człowieka, postarać się zrozumieć, co on czuje, jak bardzo może być zagubiony systemie. Często, mimo że szpital pachnie nowością, a badanie pacjenta przebiega przy najnowocześniejszych technologiach, on może czuć się zagubiony w sytuacji, w jakiej się znalazł, i trzeba mu pomóc. Dlatego przygotowujemy narodową strategię i położymy ją na biurku ministra zdrowia – dalej to już kwestia jego dobrej woli - co dalej z tym zrobi.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także