Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Seks niepełnosprawnych: dlaczego wciąż jest tematem tabu?

MedExpress Team

Edyta Hetmanowska

Opublikowano 28 września 2014 07:00

Seks niepełnosprawnych: dlaczego wciąż jest tematem tabu? - Obrazek nagłówka
Dlaczego seks niepełnosprawnych to ciągle temat tabu? Co pomoże przełamać myślenie? O potrzebach niepełnosprawnych mówi nam psycholog Bianca-Beata Kotoro.

Kotoro

Dlaczego seks niepełnosprawnych to ciągle temat tabu? Co pomoże przełamać myślenie? O potrzebach niepełnosprawnych mówi nam psycholog Bianca-Beata Kotoro.

Dlaczego społeczeństwu trudno jest zaakceptować to, że niepełnosprawni mają takie same potrzeby seksualne, intymne, jak ogół społeczeństwa i nie odbiegają pod tym względem od reszty?

Po pierwsze edukacja psychoseksualna w naszym kraju jest, niestety, na bardzo niskim poziomie. Seks emanuje z każdego billboardu, Internetu i TV, tyle że nie ten piękny i prawdziwy, tylko techniczna jego część, wyłuskana, zazwyczaj wulgarna. Przecież seks „nie mieszka” między nogami, tylko miedzy uszami – wszystko zaczyna się w mózgu. Gdyby ludzie otrzymywali rzetelną wiedzę i dobrą edukację, wiedzieliby, że ciała mogą być różne, że mogą odbierać bodźce różnie i inaczej funkcjonować. Każdy z nas jest inny i inaczej odczuwa. Potrzeby seksualne w naszym mózgu są takie same, czy jesteśmy pełnosprawni czy niepełnosprawni. Dotyczy to osoby z zespołem Downa lub  z innym upośledzeniem umysłowym, sparaliżowanej, poruszającej się na wózku czy o kulach. Rozróżnienie tego, co pokazuje ciało, albo jak obieramy osobę z np. zespołem Downa, to jedno, ale w kwestiach seksualności te osoby mają takie same potrzeby jak pozostali. Dla tych osób problemem jest, jak to wyrazić. Osoby z zespołem Downa czy z upośledzeniem nie rozumieją np. co jest intymne, a co nie i trzeba je tego po prostu nauczyć. Siedemnastolatek z zespołem Downa ma takie same potrzeby, co chłopiec zdrowy, tyle że jeden rozumie, co to jest intymność i że pewnych rzeczy nie robi się w miejscach publicznych, tak drugiego trzeba tego nauczyć. Potrzeba u obu będzie ta sama. Społeczeństwo nie dopuszcza do swoich głów, że ludzie z upośledzeniami umysłowym czy ruchowym mogą i mają te same potrzeby co pełnosprawni.

To, że społeczeństwo nie dopuszcza, to jedno, ale wydaje mi się, że często też społeczeństwo nie daje tym ludziom prawa do tych potrzeb. Niektórym w głowach nie mieści się to, że osoby niepełnosprawne mogą uprawiać seks.

Społeczeństwo powinno się edukować. Należy kształcić ludzi i nie chodzi mi o specjalistów i fachowców nauczających np. w szkołach, ale całą kadrę, ludzi, którzy nauczają. Aby ten element intymności, seksualności był wpleciony i przekazywany na różnych etapach nauki. By sprawy intymne nie były wycinane i uważane za niepotrzebne. By nie mówiono, że na te rzeczy przyjdzie czas, bo teraz jest on nieodpowiedni. Czas jest zawsze odpowiedni. Kwestia tylko słów i przekazu dostosowanego do danej grupy odbiorców. Kwestie seksualne, fizjologiczne, rozrodcze wpisane są od dnia naszych narodzin. Nie uciekniemy od tego. Jeżeli my od małego nie wiemy nic o inności, o tym, że ludzie się różnią np. kolorem skóry, włosów, że są tacy, co jeżdżą na wózku, że są dzieci, które się łatwiej uczą i takie, którym nauka przychodzi trudniej, że chłopcy mają siusiaki, a dziewczynki cipki… to w kontekście całości tych różnic na etapie edukacji nie ma problemu. Nasze fundamenty tworzymy od najmłodszych lat. Jeśli ich nie ma, to w moim przekonaniu sprzeciwy ludzi będą wynikiem braku wiedzy. Gdyby wiedza była od początku zaszczepiana, to różnice, o których mówimy, byłyby normalnością. To może utopijne, ale uważam, że mimo wszystko realne do realizacji. Są kraje, gdzie to się udało.

W niektórych krajach skandynawskich istnieje zawód pielęgniarki seksualnej. Kobiety te pomagają osobom niepełnosprawnym, a opłacane są przez odpowiednik naszego NFZ. Myśli Pani, że jest u nas, w konserwatywnym społeczeństwie, szansa na zaistnienie takiego zawodu?

Musiałaby nastąpić zmiana mentalności społeczeństwa. To byłby krok milowy. Nie da rady zrobić go natychmiast, dlatego uważam, że dziś taki zawód nie miałby szansy zaistnieć z aprobatą większości ludzi. Ale myślę, że jest na niego szansa dzięki edukacji o fizjologii człowieka w szerokim tego znaczeniu, nie tylko „wyładowania się”. Jeśli taka edukacja byłaby od dziecka, to jest szansa na zrozumienie potrzeby takiego zawodu. Zrozumienie, że osoba niepełnosprawna ruchowo, nie może często nawet sama wykręcić numeru w telefonie i np. zamówić usługi w agencji, że potrzebuje czyjejś pomocy, że potrzebuje wsparcia, np. osoby, która będzie wiedziała, co ma zrobić, by nie „uszkodzić czy skrzywdzić” osoby niepełnosprawnej. Bywa, że przy paraliżu nie wszystkie pozycje seksualne są możliwe. Jest też kwestia dotykania punktów ciała, bo nie tylko narządy intymne służą do tego, by wywołać przyjemność czy orgazm. Może być tak, że z powodu chorób, jakie osoby przeszły, takie miejsce będzie „przerzucone” z narządów intymnych w inne. W tych krajach, gdzie ten zawód istnieje, ludzie mają właściwy poziom edukacji, dzięki któremu rozumieją, że wszyscy mamy takie same potrzeby niezależnie od tego, czy jesteśmy sprawni czy niepełnosprawni. U nas obecnie niestety traktowane byłoby to jako zboczenie i fanaberia. Ale wierzę, że to się w końcu zmieni, a edukacja psychoseksualna będzie rzetelna i przestanie być amunicją polityczną. 

Bianca-Beata Kotoro - psycholog, terapeuta, psychoseksuolog i psychoonkolog.

Czytaj także: Czego boją się stomicy?

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także