Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Trąd – choroba stara jak ludzkość

MedExpress Team

Tomasz Kobosz

Opublikowano 26 stycznia 2015 07:00

Trąd – choroba stara jak ludzkość - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
W średniowieczu człowieka podejrzewanego o trąd prowadzono do biskupa, który „diagnozował” chorobę w oparciu o wskazówki z Biblii. Od tej chwili chory uczestniczył we własnej mszy żałobnej, choć śmierć przychodziła nieśpiesznie.
[caption id="attachment_46278" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/Getty Images Fot. Thinkstock/Getty Images[/caption]

W średniowieczu człowieka podejrzewanego o trąd prowadzono do biskupa, który „diagnozował” chorobę w oparciu o wskazówki z Biblii. od tej chwili Chory uczestniczył we własnej mszy żałobnej, choć śmierć przychodziła nieśpiesznie.

Trąd zajmuje szczególnie miejsce w dziejach nie tylko medycyny, ale cywilizacji w ogóle. Przez stulecia choroba ta urosła do rangi symbolu cierpienia i kary za grzechy. Trąd opisywano już w starożytności. Zbiór zasad postępowania z trędowatymi zawiera Księga Kapłańska Starego Testamentu. W starożytnym Izraelu pojęcie trądu obejmowało jednak różne schorzenia skóry, a nawet pleśń i grzyb na ścianach czy na tkaninach. O tym, co rzeczywiście było trądem, decydował kapłan. Jeśli stwierdził infekcję, chorego poddawano 7-dniowej kwarantannie. O ile objawy ustąpiły, ozdrowieniec wracał do społeczeństwa, jeśli nie – kapłan uzna go za nieczystego. „Trędowaty, na którym jest plaga, winien mieć szaty rozdarte, włosy na głowie rozwichrzone, brodę zasłoniętą i winien wołać: Nieczysty, nieczysty!” – czytamy w rozdziale 13 Księgi Kapłańskiej. Wzmianki na temat trądu znajdują się także w starszych o około 1000 lat od Księgi Kapłańskiej pismach indyjskich i egipskich, datowanych na połowę drugiego tysiąclecia p.n.e. Naukowcy długo nie mieli pewności, czy rzeczywiście dotyczą one trądu, a nie innej choroby o podobnych objawach. Wątpliwości te w zasadzie rozwiało odkrycie w 2009 r. w zachodnich Indiach liczącego 4000 lat szkieletu mężczyzny, którego kości nosiły ślady deformacji spowodowanych przez trąd. Sposób pochowania zmarłego wskazuje na to, że już wtedy istniały zwyczaje pogrzebowe podobne do stosowanych we współczesnych Indiach – np. chowanie ciała zmarłego na trąd w ziemi zamiast zastosowania kremacji. Odkryta w 1873 r. przez norweskiego naukowca Armauera Hansena bakteria wywołująca trąd – Mycobacterium leprae – towarzyszyła jednak ludziom (i ich przodkom) nie od tysięcy, ale raczej od milionów lat!

Poza ludzkim ciałem bakterie trądu giną, dlatego do niedawna trudno było prowadzić na nich badania laboratoryjne. Odkryto je jeszcze u pancerników amerykańskich – które obecnie wykorzystuje się do badań – ale zwierzęta te zostały najprawdopodobniej zarażone przez ludzi kilkaset lat temu. Co więcej – analiza Mycobacterium leprae z całego świata pokazuje, że genetycznie są one identyczne. Oznacza to, że towarzyszyły już ludziom opuszczającym Afrykę około 100 tys. lat temu. Genetyczna stabilność bakterii jest znakiem jej długotrwałego pasożytnictwa w przeszłości, które trwało znacznie dłużej niż 100 tys. lat. Wróćmy jednak do bliższych nam czasów. Dla ludzi średniowiecza trąd był przede wszystkim karą za grzechy – okrutną, ale sprawiedliwą. Trędowatych obawiano się niemal panicznie. Ich profilaktyczna separacja doprowadziła do powstania leprozoriów – osiedli trędowatych zlokalizowanych poza granicami wsi i miast. Zarażony musiał opuścić rodzinę, a jeśli zachorowało jedno z małżonków, drugie automatycznie uzyskiwało unieważnienie małżeństwa i uznawano je za osobę owdowiałą. Trędowaci nie tylko nie mieli wstępu do kościołów, karczm i nie mogli pojawiać się na jarmarkach. Nie wolno im było dotykać studni, jeść ze zdrowymi i pozostawać w ich towarzystwie. Zabronione było dotykanie wystawionego na kramach towaru, chyba że trędowaty wybrał go i zapłacił. Wreszcie nie wolno było choremu rozmawiać ze zdrowym inaczej niż pod wiatr. Apogeum występowania trądu w Europie przypadło na okres wypraw krzyżowych.

Do najważniejszych objawów tuberkuloidowej postaci trądu należą: zmiany w obrębie skóry: niesymetryczne plamy rumieniowe lub odbarwione, o suchej powierzchni; podmiotowo zaburzenia czucia i brak pocenia się skóry w obrębie zmian; zmiany w nerwach obwodowych: bolesne w dotyku zgrubienia, przeczulica, nerwobóle, osłabienie lub zanik czucia zimna, gorąca, bólu i dotyku; porażenie kończyn, mięśni twarzy; zmiany w narządach wewnętrznych: obecność grudek o typowym utkaniu w wątrobie i węzłach chłonnych. Z kolei postać guzowatą trądu cechują: zmiany skórne: rozsiane, liczne plamy rumieniowe lub odbarwione o gładkiej, lśniącej powierzchni, z zaburzeniami czucia w obrębie zmian; stopniowe nacieczenie i szerzenie obwodowe zmian, wykwity guzkowe i guzowate; rozmieszczenie zmian symetryczne, zwłaszcza na twarzy (facies leonina), kończynach i pośladkach. zmiany na błonach śluzowych: owrzodzenia w jamie ustnej i nosowo-gardłowej, wydzielina ropno-krwista, zniszczenie struktury chrzęstno-kostnej twarzoczaszki; zmiany w nerwach obwodowych i narządach wewnętrznych – podobne jak w postaci tubrkuloidowej, mogą jednak dotyczyć także śledziony i jąder. Współczesny, beznamiętny opis objawów trądu nie może się jednak równać z tym, jak barwnie chorobę tę opisał wybitny XVI-wieczny francuski lekarz Ambroży Paré. W jego zapiskach czytamy między innymi: „Czoło chorego jest pomarszczone i pofałdowane jak u lwa (…); wyrywając mu włos, można niekiedy z korzeniem wyrwać kawałek ciała (…); wzrok jest wlepiony i nieruchomy, oczy okrągłe, czerwone i rozognione jak u kota – strach ogarnia, gdy się w nie spojrzy (…); nozdrza powygryzane chorobą, pokryte owrzodzeniami i strupami, często krwawiące (…); twarz płaska, spuchnięta i „pełna złego soku”, a wyraz twarzy ohydny jak u satyra (…); wargi są zgrubiałe, dziąsła nieczyste, pokryte owrzodzeniami, cuchnące, szyjki zębowe obnażone z dziąseł (…); język spuchnięty i czarny, oddech cuchnący, jak też i wszystkie inne wydaliny niezwykle cuchnące (…); głos chorego zachrypnięty, mowa nosowa, oddech trudny (…); skóra chropowata jak u oskubanej gęsi, liczne zmiany na skórze, liszaje, strupy, z których odpadają często łuski, jakby rybie (…); chorzy często czują palenie skóry i bóle, jakby ich kto kłuł igłami (…); ogólne wychudzenie i zanik mięśni (…); odrętwienie i zmniejszenie władzy czucia, zupełnie znieczulenie skóry nad piętą na ścięgnie Achillesa (…); chorych prześladują straszne sny (…); prawie wszyscy chorzy są wykrętni, kłamliwi, przebiegli i gwałtowni, a mężczyźni namiętnie pożądają kobiet, zwłaszcza w okresie nasilenia choroby”. Ale i współczesne relacje osób, które zetknęły się z trędowatymi, mogą silnie działać na wyobraźnię. – Trąd dotyczy nerwów obwodowych, w konsekwencji chorzy nie czują dotyku, bólu, zimna czy ciepła. Większość ubogich mieszkańców Indii chodzi boso. Zarażeni trądem, nie czują, kiedy ranią sobie stopy.

Dlatego nawet najbiedniejsi chorzy próbują dbać o obuwie, robiąc sobie sandały np. ze starych opon samochodowych. Zwykle rany pojawiają się od spodu stopy. Jednak na przykład pewnego razu przyszła pacjentka z raną na wierzchu stopy. Okazało się, że oglądając telewizję, nie czuła, jak szczur wygryza jej ciało. Inną chorą na trąd obudził w autobusie zapach palącego się ciała. Okazało się, że została poparzona od nadmiernie rozgrzanego silnika, przy którym miała miejsce – wspomina prof. Anna Doboszyńska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która zorganizowała praktyki dla polskich studentów medycyny i pielęgniarstwa w ośrodku dla trędowatych w Jeevodaya w Indiach. Współcześnie trąd występuje w najbiedniejszych obszarach globu: w Indiach, Brazylii, Indonezji, Nepalu oraz krajach afrykańskich. Według różnych szacunków na trąd choruje od kilku do kilkunastu mln osób, ale leczeniem jest objętych tylko 3−4 mln. Każdego roku wykrywa się ok. 200 tys. nowych przypadków. Dziś trąd jest chorobą uleczalną. W ciągu ostatnich 25 lat (od chwili odkrycia skutecznej terapii) farmakologicznie wyleczono około 14 milionów chorych. Szanse na pełne wyleczenie i brak okaleczenia po chorobie są tym większe, im szybciej rozpocznie się terapię. Do lat 70. XX wieku podstawowym lekiem był dapson, jednak monoterapia okazała się niewłaściwa ze względu na szybkie powstawanie lekooporności. W 1982 r. WHO wprowadziła zasadę terapii kombinowanej, której podstawę stanowi ryfampicyna (antybiotyk o dużej sile bakteriobójczej w stosunku do prątków kwasoodpornych) najczęściej w skojarzeniu z klofazyminą i/lub dapsonem. W leczeniu trądu stosowane są także: ofloksacyna, klarytromycyna, minocyklina, ofloksacyna, a w szczególnych przypadkach także (choć wyłącznie u mężczyzn) niesławny talidomid.  

Piśmiennictwo:

W. Szumowski, Historia medycyny filozoficznie ujęta, Kęty 2008.Matwiejczuk P., Trąd – wielkie oczy strachu. www.mowiawieki.pl/index.php?page=artykul&id=117.

Trąd w Europie?, Idziemy nr 7/2011. www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/idziemy201107_trad.html.

Szałata U., Krótka historia trądu.

Robbins G. et al., Ancient Skeletal Evidence for Leprosy in India (2000 B.C.), PLOS One, May 27, 2009.

Pełen tekst artykułu można przeczytać w czerwcowej Służbie Zdrowia

Podobne artykuły

Monosnap Book kw1.pdf - Adobe Acrobat Reader (64-b
„Służba Zdrowia”

Urodzone za wcześnie

19 kwietnia 2024
Zrzut-ekranu-2022-11-24-o-122823
19 kwietnia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także