Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Sama wizja to za mało

MedExpress Team

Witold Paweł Kalbarczyk

Opublikowano 4 kwietnia 2017 13:28

Sama wizja to za mało - Obrazek nagłówka
​Od dawna nosiłem się z zamiarem napisania artykułu na temat wizji systemu opieki zdrowotnej obecnego rządu i jej spójności z programem PiS...

Twierdzenie, że wszystko, co jest przygotowywane w Ministerstwie Zdrowia pod kierunkiem Konstantego Radziwiłła to „buble prawne”, które doprowadzą jedynie do „chaosu i pogorszenia i tak już złej sytuacji pacjentów”, jest równie nieprawdziwe jak to, że „jesteśmy dobrze przygotowani do wprowadzenia tej reformy”, jak powiedziała 21 lutego br. premier Beata Szydło po przyjęciu przez Radę Ministrów projektu ustawy o sieci szpitali, kierując go na ścieżkę legislacyjną. Na razie fakty dowodzą czegoś wprost przeciwnego, czego potwierdzeniem jest zgłoszenie przez ministra zdrowia autopoprawki, zakładającej, by ustawa weszła w życie o 3 miesiące później (1 października, a nie 1 lipca), a czas ten można było wykorzystać na wyjaśnienie wątpliwości interesariuszy systemu i lepsze przygotowanie ich do wprowadzenia rozwiązań związanych z siecią szpitali.

Inspiracji do napisania tego artykułu dostarczyła mi także lektura wypowiedzi i komentarzy o sieci szpitali oraz wyrażane publicznie opinie wielu osób na temat braku w ekipie ministra Radziwiłła wizji systemu ochrony zdrowia, a nawet sugerujące, że „skład, który jest na Miodowej nie gwarantuje realizacji programu PiS”.

Atakują ze wszystkich stron

To, że głosy totalnej krytyki wobec proponowanych rozwiązań płyną ze strony opozycji politycznej oraz środowisk, których podmioty lecznicze nie wejdą do sieci podstawowego zabezpieczenia szpitalnego i tym samym nie zyskają gwarancji finansowania ze środków publicznych (a – jak obecnie – będą musiały ubiegać się o nie w drodze konkursów), dziwi mnie mniej, niż to, że personalna krytyka pod kierunkiem ministra Radziwiłła płynie ze strony osób związanych z PiS. Nie mam tu na myśli wicepremiera Jarosława Gowina czy posła Andrzeja Sośnierza, którzy krytykują sposób organizacji sieci zaproponowany przez obecnego ministra zdrowia. Słowa o braku gwarancji realizacji programu PiS, a potem kilka bardzo krytycznych opinii o ministrze Radziwille w styczniu i lutym wyrażała Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”. Wg jej słów to, co i jak robi obecny minister to „chaos i stracony czas”, ma więc „ogromny żal do kierownictwa partii, że odpuściło, oddało zdrowie w obce ręce”.

Mocne słowa, jak na opinię o konstytucyjnym członku rządu i senatorze PiS, który już kilka lat temu jako jeden z najbardziej rozpoznawalnych publicznie lekarzy, wieloletni prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, na konferencji programowej PiS poświęconej sytuacji w ochronie zdrowia, opowiedział się za powrotem do budżetowego finansowania systemu ochrony zdrowia, odejściem od komercjalizacji szpitali oraz wielu rozwiązań rynkowych wprowadzonych do systemu po 1989 roku.

O tym, że to Konstanty Radziwiłł jak mantrę od lat powtarzał, że dla poprawy sytuacji w systemie konieczne jest podniesienie publicznych nakładów na ochronę zdrowia do średniego poziomu europejskiego oraz zapewnienie adekwatnych do odpowiedzialności zarobków pracowników służby zdrowia, nie muszę chyba przypominać. Pamiętają to wszyscy obserwatorzy sytuacji w ochronie zdrowia. Teraz, kiedy jako minister przedstawił plan dojścia do poziomu 6 proc. PKB przeznaczanych na zdrowie ze środków publicznych w okresie od 2018 do 2025 roku, dopiero po tym, jak zostaną wprowadzone inne zapowiadane w programie PiS zmiany organizacji systemu, a także zaprezentował pierwsze podejście do wyznaczenia stawek minimalnych płac w ochronie zdrowia, zgodnie z podejściem „na co i kiedy nas stać”, można usłyszeć krytyczne opinie o nim jako o człowieku, którego „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.

Można nie zgadzać się z proponowanymi rozwiązaniami, można i trzeba krytykować te, które są złe lub – na podstawie niewłaściwej diagnozy – wprowadzają zmiany, które nie przyniosą zakładanych rezultatów lub co gorsza będą przyczyną nowych problemów. Jednak jeśli chce się, by dialog i konsultacje społeczne nie były monologami dwóch stron, to tym bardziej nie można obrażać tego, do kogo kieruje się krytykę.

Wiem, że z dialogiem w sprawach zmian w systemie ochrony zdrowia od lat jest bardzo źle i że obecny minister zdrowia pod tym względem, mimo deklaracji i wielu, niestety pozornych, działań, niewiele różni się od swoich poprzedników. Wiem także, że propozycje prezentowane przez niego w pełni nie satysfakcjonują nikogo, jako nieadekwatne do potrzeb epidemiologicznych, demograficznych i społecznych, ale po co publicznie zarzucać Konstantemu Radziwiłłowi koniunkturalizm albo to, że nie realizuje programu PiS? W mojej ocenie, jako członek rządu, prezentuje to, co na tym etapie jest możliwe do pokazania, a program PiS od pierwszego dnia urzędowania na Miodowej realizuje co do joty, tyle tylko że nie tak szybko, jak chciałoby wiele osób nieznających realiów systemu ochrony zdrowia lub nie tak, jak innym się wydaje, że powinien go realizować. W tej kwestii to bardziej problem jego krytyków i zaplecza eksperckiego PiS niż samego ministra. To także problem hasłowości programu PiS.

Jest wizja, ale konkretów brak

Na jednej z konferencji, w której ostatnio brałem udział, z ust uczestniczek panelu dyskusyjnego padło stwierdzenie, że „działanie bez całościowej wizji systemu oraz strategii dojścia do niej prowadzi wyłącznie do chaosu”. Trudno się z tym nie zgodzić. Słowa te zostały wypowiedziane jako zarzut pod kierunkiem obecnej ekipy na Miodowej oraz jak mniemam, zaplecza eksperckiego PiS, które od ponad roku, kiedy partia ta rządzi w Polsce, prócz haseł i ogólnikowych pomysłów na rozwiązania kluczowych problemów systemu ochrony zdrowia, nie przedstawiło opinii publicznej szczegółowej strategii, co i jak chce zrobić, aby zrealizować swoje przedwyborcze obietnice. Nie są więc znane konkretne propozycje rozwiązań, harmonogram ich wprowadzenia czy wielkość publicznych nakładów na zdrowie niezbędnych, aby propozycje te można było zrealizować.

Nie znaczy to bynajmniej, że w Ministerstwie Zdrowia nic się nie dzieje. Wychodzą stamtąd do tzw. konsultacji społecznych kolejne założenia do ustaw albo nawet projekty ustaw, ale nie daje to wciąż obrazu całości systemu. Są to jedynie propozycje cząstkowych zmian, które niekoniecznie poprawiają sytuację pacjentów, ale skoro MZ przedstawia je do konsultacji, to może mówić, że intensywnie pracuje nad zmianami w systemie. Problem polega na tym, że jakość tego, co jest przedstawiane do konsultacji, jest dalekie od oczekiwań większości, a opisany tryb pracy, po roku działania ekipy z Miodowej, powoduje, że niezadowoleni są już chyba niemal wszyscy, nawet najwięksi zwolennicy PiS.

Jakość kadr MZ nie ma kolorów partyjnych

Znaczna część krytyki dotycząca jakości założeń ustaw lub projektów ustaw przygotowywanych na Miodowej jest w pełni uzasadniona. Ale nie pierwszy już raz w okresie 28 lat od zmiany ustroju w Polsce mamy do czynienia z taką sytuacją. Z całą pewnością tak samo było za czasów Ewy Kopacz, Bartosza Arłukowicza czy Mariana Zembali, wszyscy to widzieliśmy i odczuwamy jako pacjenci na własnej skórze. Konstanty Radziwiłł ze swoją ekipą pod tym względem nie jest gorszy od swoich poprzedników. Niska jakość projektów rozwiązań prawnych opracowywanych na Miodowej to problem jakości kadr w Ministerstwie Zdrowia. Kadr, które wcześniej czerpały „inspirację” z ogólnikowych zapisów programu PO lub rzucanych ad hoc pomysłów tego czy innego ministra, a obecnie czerpią ją z równie ogólnikowego i – nie boję się tego określenia – propagandowego programu PiS w sprawach zdrowia. Kadr, które piszą ustawy tylko pozornie przypominające akty prawne, a w swojej treści często nie wnoszą niczego wartościowego.

Przykładem jest projekt ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, która przeszła już konsultacje społeczne, podczas których okazało się, że w opinii lekarzy rodzinnych, a więc środowiska najbardziej zainteresowanego nadaniem POZ należnej kluczowej pozycji w systemie, ustawa ta jest niepotrzebna, bo oprócz uporządkowanych definicji, nie zawiera żadnych istotnych treści oraz nie odpowiada na pytania, jakimi narzędziami będzie dysponowała POZ, aby dobrze pełnić swoją rolę. Tutaj wina ministra Radziwiłła jest bezsporna, ale cóż, skoro jego podwładni zamiast do wiedzy ekspertów sięgali do zapisów programu PiS, to oprócz kilku zdawkowych zdań typu „musimy przywrócić rolę lekarza pierwszego kontaktu” lub „lekarz pierwszego kontaktu ma być przewodnikiem pacjenta po systemie” – niczego więcej tam nie znaleźli. Wydaje się, że podobnie ma się sprawa ustawy o sieci szpitali, która wywołała tyle emocji i gorących dyskusji w ostatnich tygodniach. W programie PiS jest o mowa o sieci szpitali, ale bardziej ideologicznie niż praktycznie i na tyle ogólnie, że ktoś, kto będzie zarzucał ministrowi odstępstwo od programu w tej kwestii, będzie miał duży kłopot z udowodnieniem swoich racji.

(...)

Cały artykuł przeczytać można w marcowym wydaniu czasopisma "Służba Zdrowia"

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także

Michal-Modro-3
22 stycznia 2024
27.11.2012 WARSZAWA , PROFESOR WIESLAW JEDRZEJCZAK W NOWYM ODDZIALE TRANSPLANTACJI SZPIKU W SZPITALU PRZY BANACHA .FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA

Asystent lekarza

8 stycznia 2024
27.11.2012 WARSZAWA , PROFESOR WIESLAW JEDRZEJCZAK W NOWYM ODDZIALE TRANSPLANTACJI SZPIKU W SZPITALU PRZY BANACHA .FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
1 sierpnia 2023
Michal-Modro-3
27 lipca 2023
Michal-Modro-3
Michał Modro

Reklama wyrobów medycznych część 7

17 kwietnia 2023