Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Gorzka prawda o ochronie zdrowia: politycy planują, ale nie realizują

MedExpress Team

Aleksandra Kurowska

Opublikowano 4 czerwca 2014 07:00

Gorzka prawda o ochronie zdrowia: politycy planują, ale nie realizują - Obrazek nagłówka
Jakimi problemami dotyczącymi ochrony zdrowia trzeba zająć się najpilniej, a jakie wymagają długofalowych działań? O to spytaliśmy parlamentarzystów.
[caption id="attachment_42803" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/Getty Images Fot. Thinkstock/Getty Images[/caption]

Jakimi problemami dotyczącymi ochrony zdrowia trzeba zająć się najpilniej, a jakie wymagają długofalowych działań? O to spytaliśmy parlamentarzystów w ramach projektu „Okrągły stół Służby Zdrowia i Medexpressu. Budowanie świadomości na temat priorytetów w ochronie zdrowia – cele i zadania krótko- i długookresowe”.

Co łączy, a co dzieli w kwestii ochrony zdrowia polityków? Długoterminowo wszyscy są zgodni: trzeba określić kierunki kompleksowych zmian i zająć się ich realizacją. Obecnie system dryfuje, a pieniądze są wydawane nieefektywnie.

– Najważniejsze jest wytyczenie priorytetów. Musi się wśród nich znaleźć edukacja i profilaktyka – podkreśla Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia. – System nie będzie stabilny, jeśli nie wiemy, w jakim kierunku ma zmierzać. Teraz jest niesterowalny, ani ubezpieczeniowy, ani budżetowy. Nie mamy wyznaczonych długoterminowych celów, mamy za to nadmiernie rozbudowaną biurokrację, opartą często nawet w kluczowych sprawach na aktach prawnych niższego rzędu – mówi Bolesław Piecha, senator PiS. – W systemie ochrony zdrowia jest chaos. To jest nie tylko kwestia wciąż niefunkcjonującego systemu informatycznego, ale także kompetencji poszczególnych instytucji oraz placówek medycznych – mówi Tomasz Latos z PiS, przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia. 

Prawa pacjenta, rola lekarza

Jakie decyzje i działania powinny zostać podjęte w „pierwszym rzucie”? Jednym z najczęściej zmienianych priorytetów jest zwiększenie kompetencji lekarzy POZ. Ale wielu parlamentarzystów uważa, że muszą być oni równocześnie lepiej finansowani. Niezbędna jest też koordynacja opieki nad pacjentem w różnych placówkach. – Nie powinno być tak, że lekarz POZ, by wypisać receptę osobie chorej przewlekle, musi mieć zaświadczenie od lekarza specjalisty. To jest administracyjne tworzenie kolejek – mówi Halina Szymiec-Raczyńska (PSL), wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia.

Zdaniem Szymiec-Raczyńskiej, wśród krótkookresowych celów powinny się znaleźć m.in. zmiany w refundacji. – To pacjent ma prawo do ulgi przy zakupie leków, więc ważne jest, by był związany z NFZ w postaci opłacania składek. W przypadku lekarza do wypisania recepty z refundacją powinno wystarczyć prawo wykonywania zawodu – mówi. Posłowie i senatorowie zgodnie twierdzą, że lekarzy powinno się odbiurokratyzować i skrócić ich czas pracy, by nie byli przemęczeni.

Zdaniem wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego (PiS) potrzebne są też pilne zmiany w lekarskich stażach i rezydenturach. – Jestem zdruzgotany informacjami od młodych lekarzy. Jeśli nie będzie mistrza i ucznia, jeśli rezydentów będzie się wykorzystywać jako bezpłatną siłę roboczą do prac administracyjnych, to nie będziemy mieć dobrych lekarzy – uważa Karczewski. O dostępie do studiów medycznych, rezydentur, kształcenia pielęgniarek i położnych wspomina też m.in. Piecha.

W kontekście zawodów medycznych część polityków wspominała też o postępującej dewaluacji ich roli i prestiżu. – Osobą odpowiedzialną za leczenie pacjenta zawsze jest lekarz. Jego autorytet zawodowy, szacunek oraz zaufanie, jakim jest i powinien być obdarzany, jego pozycja i społeczny prestiż, muszą być przedmiotem naszej wspólnej troski. Od tego bowiem, a szczególnie od zaufania pacjenta do lekarza w dużej mierze zależy skuteczność leczenia. Dlatego to lekarze - we własnym dobrze pojmowanym interesie - powinni poważnie rozważyć czy ważniejszym jest dla nich coraz „więcej rynku” w ochronie zdrowia, a więc i więcej kontroli, a za to mniej szacunku i zaufania do lekarza, czy może jednak więcej państwa, ale też i więcej szacunku i zaufania - mówi posłanka PiS prof. Józefa Hrynkiewicz. 

Przychody dla systemu

Najpierw porządkować system, czy już teraz dodać do niego pieniądze? A jeśli tak, to skąd? Jak duża rola państwa powinna być w ochronie zdrowia? Tu zgody między politykami nie ma.

O konieczności dofinansowania systemu mówi m.in. PiS. Tomasz Latos zwraca uwagę, że wielu zmian, jak choćby przekierowania leczenia pacjentów ze szpitali do AOS i POZ, nie da się bez tego wprowadzić. – Poziom finansowania jest zabetonowany w ustawie. Równocześnie państwo nie dba o przychody dla systemu ochrony zdrowia, choć stoją przed nami coraz większe wyzwania, głównie demograficzne – zwraca uwagę Piecha. – Ogłaszanie kolejnych planów walki z kolejkami, nowelizacji ustaw i rozporządzeń do niczego nie prowadzi. Musimy ciągle zajmować się gaszeniem pożarów, bo nikt nie podjął się rzetelnej i gruntownej reformy systemu ochrony zdrowia, choć wiadomo, że jest ona niezbędna. Każdy się jednak boi, bo to wyrok w kolejnych wyborach – mówi Halina Szymiec-Raczyńska. Twierdzi, że trzeba przełamać monopol NFZ, wpuścić na rynek konkurujące ze sobą o składkę firmy ubezpieczeniowe. Niezbędna jest także rzetelna wycena świadczeń i reforma „koszyka”. – Teraz niby niemal wszystko w nim mamy, ale to są tylko deklaracje, bo pacjent nie ma możliwości skorzystania z wielu świadczeń – mówi posłanka PSL. Jej zdaniem wiele problemów mogłoby rozwiązać wprowadzenie zwrotu kosztów za leczenie. – W przypadku kolejki pacjent mógłby się zoperować prywatnie w kraju lub za granicą i pokryć różnicę między wyceną płatnika a kosztem zabiegu lub ten dodatkowy koszt pokryłby jego ubezpieczyciel – dodaje. Rozwój dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz wprowadzenie niewielkich opłat od pacjenta za wizytę popiera także Hok. Inne rozwiązania widzi opozycja. – Musimy przywrócić odpowiedzialność państwa za opiekę zdrowotną w Polsce – twierdzi senator Karczewski. Dodaje, że medycyna się odhumanizowała, a wolny rynek i prymat pieniądza nie sprawdziły się w ochronie zdrowia.

Prof. Hrynkiewicz dodaje, że kłopoty z niedostatecznym finansowaniem systemu ochrony zdrowia to fragment większego problemu. Jej zdaniem Polska znalazła się w „pułapce niskich wynagrodzeń”, co powoduje rozległe konsekwencje – od problemów z niską dzietnością i wysoką migracją zarobkową Polaków po niskie wpływy ze składek na ubezpieczenie społeczne, w tym także zdrowotne. – Jeżeli większość pracujących i emerytów ma niskie dochody, to płaci też mało na NFZ, ale ma też małe środki na zakup usług ochrony zdrowia na wolnym rynku. Bez zdecydowanej polityki rządu w sferze ekonomicznej, w tym w sferze wynagrodzeń, nie rozwiążemy wielu problemów, w tym finansowania ochrony zdrowia. Wciąż zajmujemy się drobnymi sprawami, a umykają nam problemy najważniejsze – dodaje Hrynkiewicz.

Zdrowie publiczne i uczniowskie

Część polityków wśród priorytetów krótko- i długookresowych wymienia nacisk na zdrowie publiczne obywateli już od najmłodszych lat. Twierdzą, że profilaktyka jest obecnie bardzo niedofinansowana.

– Potrzebujemy strategii dla bardzo szeroko pojętego zdrowia, obejmującej edukację ustawiczną, nie tylko dzieci, ale osób w każdym wieku. Medycyna naprawcza ma się już teraz dość dobrze, placówki wyposażone są w nowy sprzęt, nowe technologie i wskaźniki wyleczalności rosną, a umieralności zaczynają spadać. Natomiast mamy problem z zachorowalnością, a na to możemy w pewnym zakresie wpływać poprzez styl życia, odżywanie. Dlatego punkt ciężkości musimy przenieść z medycyny naprawczej na profilaktykę i na zapobieganie – mówi Małecka-Libera. Jej zdaniem kluczowe jest szybkie przyjęcie ustawy o zdrowiu publicznym. Podobnego zdania jest m.in. Łukasz Krupa (TR) oraz Krystyna Kłosin (PO). – Musimy przyjąć program rozwoju zdrowia publicznego i jest niezwykle istotne, by przy jego realizacji była współpraca międzyresortowa. Będzie ona potrzebna m.in. przy zmianie nawyków społecznych, edukacji zdrowotnej czy wyplenieniu ze szkół śmieciowej żywności i zastąpieniu jej zdrową – mówi Kłosin. – To, co załatwić możemy stosunkowo szybko i łatwo, to powrót medycyny szkolnej. Nie jest to aż tak duży wydatek, ale za to kluczowy. Gdybym mógł wybrać, czy kupujemy Pendlino, czy przywracamy opiekę medyczną do szkół, obydwie ręce podniósłbym za medycyną szkolną – mówi senator Karczewski. – W Polsce częściej niż co czwarte dziecko w wieku 0-18 lat wymaga stałej opieki medycznej. Z takim bagażem zaniedbania w zdrowiu dzieci i młodzieży nie da się budować „kapitału ludzkiego” – mówi Hrynkiewicz.

Słuchając polityków, widać, że diagnozy obecnego stanu systemu są trafne, panuje też między nimi zgoda co do większości kierunków zmian. Jednak patrząc na wychodzące z Sejmu i Senatu ustawy, nie widać, by wiedza przekuwała się na działania. Część parlamentarzystów wprost przyznaje, że na co dzień sporadycznie lub w ogóle nie zdarza im się pracować nad projektami ustaw, gdzie o zdrowiu myśli się w szerszej, długoterminowej perspektywie. Raczej gasi się pożary. 

Pełen tekst artykułu można przeczytać w najnowszym, majowym numerze Służby Zdrowia

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Najciekawsze oferty pracy (przewiń)