Zasada działania testowanego już wstępnie w Afryce prototypowego „malariomatu” polega na wykrywaniu w wydychanym powietrzu izoprenoidów (terpenów). Są to związki organiczne podobne do tych, jakie wydzielają np. drzewa iglaste, by zwabić zapylające je owady, w tym komary.
Zdaniem autorów badania, izoprenoidy u chorych na malarię pełnią podobną funkcję – mają przyciągnąć jak najwięcej moskitów, które zarażą się zarodźcami i przeniosą je na kolejnych żywicieli.
Dzięki pracy badaczy z Washington University, ten podstępny mechanizm można teraz będzie obrócić przeciwko pasożytom, wykorzystując go do opracowania szybkiej, taniej i łatwej do przeprowadzenia metody diagnostycznej.
Prototyp wykazał dość wysoką (83 proc.) skuteczność w diagnozowaniu malarii u dzieci. Słabiej wypadły jednak testy na grupie dorosłych. Wynalazcy są jednak zdania, że dzięki pewnym modyfikacjom uzyskają urządzenie możliwe do rutynowego stosowania w każdej grupie wiekowej.
Źródło: BBC News