Prezydent ma rację, choć intencje nie do końca czyste
Published April 28, 2025 07:26

Jeśli ktoś jeszcze zastanawiał się, czy prezydent podpisze ustawę, obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, którą w ubiegłym tygodniu zaakceptował Senat, może już zaprzestać. Duda wysłał bardzo jasny sygnał. I choć można się zżymać, że głowa państwa angażuje się w kampanię jednego z kandydatów, trzeba jasno powiedzieć, że nie dzieje się nic, czego nie można byłoby przewidzieć. Od momentu uchwalenia ustawy przez Sejm przy wyraźnym sprzeciwie PiS było oczywiste, że ta sprawa zostanie wykorzystana w kampanii, jeśli tylko będzie taka możliwość. I właśnie jest wykorzystywana.
W tej sprawie prezydent ma rację, choć intencje nie do końca czyste. Jakoś trudno sobie przypomnieć, by pod koniec 2022 roku Duda – do którego również wtedy były kierowane apele o weto – w ogóle rozważał brak podpisu pod nowelizacją ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która zabierala z NFZ dotacje przedmiotowe o wartości około 10 mld zł rocznie. Prezydentowi nie spędzało snu z powiek pytanie, jak ochrona zdrowia będzie funkcjonować w warunkach tego ubytku, choć – co eksperci mówili jasno – już wtedy były oczywiste sygnały wyczerpywania się rezerw płatnika. Kryzys zaczął się na dobre kilka miesięcy później, ale dzięki miliardom z funduszu zapasowego nie był dla świadczeniodawców (i pacjentów) odczuwalny. Jeśli przyjąć, że prezydent jest istotnym podmiotem procesu legislacyjnego, jego decyzje – podpisać czy nie podpisać – pozwalają obarczyć go częścią odpowiedzialności za złe skutki uchwalanego prawa. Nawet jeśli wiadomo, że główny ciężar spoczywa jednak na rządzie i parlamencie.
Kończący drugą kadencję prezydent angażował się w wiele inicjatyw związanych ze zdrowiem, mniej lub bardziej sensownych (z przewagą niestety, mniej, by przypomnieć zupełnie dysfunkcjonalną konstrukcję Funduszu Medycznego), jednak nie było wśród nich kluczowej, dotyczącej poziomu nakładów na ochronę zdrowia. Oczywiście, byłoby dużą niezręcznością wkładać kij w szprychy rozpędzonej rządowej narracji (propagandy) o rosnących „dynamicznie”, „historycznie” i „bezprecedensowo” wydatkach na zdrowie, które faktycznie rosły w ślimaczym, niedostosowanym do dynamiki kosztów, tempie. Pisanie ustaw związanych z finansami nie jest, oczywiście, domeną prezydenta, ale wywieranie presji na rząd, wskazywanie kierunków – już tak. Tego zdecydowanie przez dziesięć ostatnich lat zabrakło.