Dr Grzesiowski dosadnie o powrocie chorób eradykowanych. W tle imigranci, obowiązkowe badania przesiewowe i szczepienia
Opublikowano 23 lipca 2025 09:00
Obecność bakterii cholery w organizmie starszej kobiety w Stargardzie potwierdziły dwa niezależne laboratoria. Proces diagnostyczny trwa jednak nadal. Jeśli okaże się, że znalezione przecinkowce produkują toksyny, będzie to bardzo ważne z punktu widzenia epidemiologicznego.
Jeżeli nie wykryjemy toksyny, to dalej będziemy traktowali ten przypadek jako wywołany przez przecinkowca cholery, ale jednak tego mniej patogennego, czyli nie ogłaszamy alertu, nie zgłaszamy przypadku cholery do Światowej Organizacji Zdrowia, bo jest to zakażenie szczepem nietoksynotwórczym. Ale jeżeli się potwierdzi obecność toksyny, no będzie to zupełnie inny poziom alertu epidemiologicznego
- powiedział w rozmowie z Medexpressem dr Paweł Grzesiowski, szef GIS.
To pierwszy od sześciu lat przypadek tej choroby w naszym kraju. W 2019 roku potwierdzono go u 20 osób, jednak każda z nich wróciła z podróży. W tym wypadku ani kobieta, ani nikt z jej rodziny nie wyjeżdżał za granicę. Służby sanitarne już działają i szukają źródła zakażenia. Badaniom poddano m.in. wodę w domostwie seniorki.
Jak zauważył Główny Inspektor Sanitarny, pojawienie się pacjentki z bakterią cholery, to pewien sygnał, który mówi o tym, że musimy pamiętać o chorobach, które w naszej świadomości są już dawno zapomniane. Mowa tu o takich schorzeniach jak: gruźlica, cholera, błonica czy krztusiec.
Wiele z tych chorób w ostatnich latach musimy sobie bardzo szybko przypomnieć i niestety przypomnieć sobie boleśnie, bo takie zakażenia się pojawiają
-podkreślił dr Grzesiowski.
To popularne zjawisko na całym świecie. - Musimy się liczyć z różnymi dziwnymi zdarzeniami, które mogą początkowo wydawać się właśnie nietypowe, jak chociażby ostatni zgon z powodu dżumy w Stanach Zjednoczonych. Chcę przypomnieć, że mamy inne zjawiska takie, chociażby jak denga, czy kungunia - choroby takie, które uznaliśmy kiedyś za tropikalne i one powoli zbliżają się również do Europy, bo klimat się zmienia i zaczynają być warunki do rozwoju tych chorób. Świat wokół nas zmienia się i wymaga to również właściwego przygotowania systemu ochrony zdrowia na takie zagrożenia - dodał.
Jak się okazuje, zmiany klimatyczne to niejedyny powód powrotu tego typu chorób do Europy, w tym, być może wkrótce - do Polski. Wpływają na to również liczne podróże oraz migracje.
To jest jedna rzecz, bo my podróżujemy w celach turystycznych, zawodowych, biznesowych, ale również na ogromne ruchy ludności. Pamiętajmy, że przez Europę przetoczyła się fala kilkunastu, prawdopodobnie milionów imigrantów w związku z konfliktem w Ukrainie czy w Azji Dalekowschodniej, a więc tu musimy się liczyć z tym, że Europa nie jest już regionem monolitycznym, jeżeli chodzi o stan zdrowia. Jeżeli przybywają do Europy ludzie z Afryki, z Ameryki Południowo-Wschodniej czy z Azji Południowo-Wschodniej, to przecież w ich organizmach będą również przybywały wraz z nimi ich drobnoustroje
-ostrzega lekarz.
Na to jest jednak rozwiązanie: - W najlepszym interesie mieszkańców Europy, która ma być otwarta, ale musi być bezpieczna jest chociażby objęcie osób, które przybywają z krajów o gorszym systemie ochrony zdrowia, badaniami przesiewowymi. My o to apelujemy, zresztą prace w tym kierunku są prowadzone, aby chociażby osoby, które mają trafić do pracy były badane tak, jak są badani polscy pracownicy po to, żeby wykryć ewentualne problemy zdrowotne i poddać je leczeniu - podsumował Grzesiowski, dodając, że ważnym elementem są również szczepienia w przypadku podróży do krajów, gdzie choroby zakaźne są popularne.










