Lewica nie popiera projektu ustawy reformującej szpitale – zapowiedziała w czasie drugiego czytania Joanna Wicha. Krótko potem premier Donald Tusk wyjaśnił ministrom i wiceministrom, że od „najbliższego posiedzenia Sejmu” będą zobowiązani głosować za rządowymi propozycjami, inaczej pożegnają się ze stanowiskami.
Felieton
Małgorzata Solecka
Koalicja szpitalami podzielona
Opublikowano 26 lipca 2025 07:43
Z tego artykułu dowiesz się:
- Lewica zdecydowanie sprzeciwia się nowej ustawie szpitalnej, wskazując na ryzyko komercjalizacji i centralizacji systemu zdrowia. Joanna Wicha z Lewicy ostrzega, że proponowane zmiany mogą zaszkodzić pacjentom, co wywołuje kontrowersje wśród polityków.
- Premier Donald Tusk postawił ministrów przed ultimatum: głosujcie za rządowymi propozycjami, inaczej stracicie stanowiska. To stawia pytanie o niezależność i autentyczność decyzji podejmowanych przez rządzących.
- Obrady Sejmu nabrały tempa, mimo że nowa szefowa resortu zdrowia nie miała jeszcze okazji zabrać głosu w sprawie ustawy. Ta sytuacja rodzi wątpliwości co do transparentności procesu legislacyjnego i jego wpływu na przyszłość systemu zdrowia.
- Komisja Zdrowia zaskoczyła szybkością decyzji, odrzucając wnioski o negatywne opinie dotyczące ustawy. To może świadczyć o napiętej atmosferze oraz braku chęci do wnikliwej analizy proponowanych zmian.
Zwroty akcji w sprawie nowelizacji ustawy o świadczeniach nie są czymś, do czego nie bylibyśmy przyzwyczajeni. Nawet fakt, że pierwsze czytanie odbywało się w Komisji Zdrowia niemal symultanicznie z ogłaszaniem przez premiera Donalda Tuska, że autorka reformy żegna się ze stanowiskiem, nie robiło już większego wrażenia. Można się było co prawda zastanawiać, czy aby na pewno Sejm powinien przyjmować ustawę, w sprawie której głosu nie zdążyła zabrać nowa szefowa resortu zdrowia, ale wydawało się, że pojęcia „powinien”, „nie powinien” polityce są zupełnie obce.
W piątek bez żadnych opóźnień Sejm rozpoczął obrady od drugiego czytania ustawy szpitalnej, a w rządowych ławach zasiadł Jerzy Szafranowicz, jeden z wiceministrów, którzy są pewni odwołania (tak naprawdę w resorcie zdrowia może pozostać ze „starej” ekipy jedynie Katarzyna Kacperczyk, a i to nie jest do końca przesądzone). Wystąpienia posłów Koalicji Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości były do bólu przewidywalne: KO „za”, PiS – niby nie przeciw, bo Katarzyna Sójka zapowiedziała brak poparcia, a nie głosowanie przeciw, ale bez wątpienia bardzo krytycznie. Debata nabrała rumieńców, gdy na trybunie stanęła Joanna Wicha (Lewica) i ogłosiła, że jej klub również ustawy nie poprze. - Są elementy w tej ustawie, które uznajemy za krok w dobrym kierunku. Jednocześnie zbyt wiele zapisów w tej chwili budzi nasz zdecydowany sprzeciw, albo co najmniej wątpliwości. Ta ustawa, która pozornie modernizuje system, w praktyce otwiera drogę do komercjalizacji działalności szpitalnej, centralizacji decyzji w rękach prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i krótkowzrocznego cięcia kosztów kosztem pacjentów – mówiła Wicha, nie pozostawiając wiele pola do interpretacji, czy Lewicy ustawa się podoba, czy może wręcz przeciwnie.
W tej sytuacji wydawać by się mogło, że Komisja Zdrowia nie będzie się spieszyć z rozpatrywaniem wniosku o odrzucenie ustawy (Konfederacja) i poprawek złożonych przez Marcelinę Zawiszę. Było wręcz przeciwnie: KZ zebrała się o 11.00 w ciągu siedmiu minut wszystko zaopiniowała negatywnie. I gdy już się wydawało, że w piątkowe popołudnie koalicja pęknie z hukiem, bo rządowy projekt przepadnie, nadeszła informacja o skreśleniu trzeciego czytania ustawy. To oznacza, że odbędzie się ono w terminie późniejszym (o ile rząd uciuła większość), nie odbędzie się wcale lub zapadnie – na kolejnym już okrążeniu – jakaś inna, zaskakująca, decyzja.
