Subskrybuj
Logo małe
Szukaj
Rozmowy na Szczycie

Latamy, by ratować

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 29 lipca 2025 11:59

Gościem Iwony Schymalli jest dr Marcin Podgórski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Latamy, by ratować - Obrazek nagłówka

Z tego artykułu dowiesz się:

  1. Jak Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zmieniło się przez 25 lat? Dowiedz się, jak konsolidacja i wprowadzenie standardów światowych wpłynęły na efektywność ratowania życia w Polsce.
  2. Co sprawia, że zespół LPR cieszy się tak dużym zaufaniem społecznym? Zobacz, jak specjalizacja lekarzy i szybki dostęp do zaawansowanego sprzętu ratującego życie wpływają na skuteczność akcji ratunkowych.
  3. Jakie są najnowsze wyzwania, przed którymi stoi Lotnicze Pogotowie Ratunkowe? Odkryj, jak pandemia i rosnąca liczba wypadków wpływają na zapotrzebowanie na nowoczesny sprzęt i wykwalifikowany personel.
  4. Jak LPR radzi sobie z psychologicznymi skutkami trudnych akcji ratunkowych? Poznaj system wsparcia psychologicznego, który pomaga ratownikom w radzeniu sobie ze stresem pourazowym.

Iwona Schymalla: Obchodzimy 25-lecie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, więc powiedzmy trochę o historii, ale też o kwestiach, które są dla naszych słuchaczy bardzo ciekawe, istotne. Czy mógłby Pan wskazać przełomowe momenty w historii LPR-u?

Marcin Podgórski: Tak się składa, że na ten rok przypada również 100. rocznica lotnictwa sanitarnego w Polsce. Trzeba wiedzieć, że przed 2000 rokiem firma była mocno rozparcelowana na terenie naszego kraju, należało więc ją skonsolidować, tak żeby to była jedna firma. Zmiany dotyczyły też podstawowego kierunku jej działalności, czyli wprowadzenia standardów światowych, europejskich, a więc powstania Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego (z angielskiego HEMS – Helicopter Emergency Medical Service). Chodziło o zwiększenie dostępności dla pacjentów i skrócenie czasu oczekiwania na pomoc dla tych, którzy wymagają pilnej pomocy w miejscu zdarzenia lub też pilnego transportu do szpitala wielospecjalistycznego.

Wszyscy kojarzymy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe z najtrudniejszą sytuacją, w jakiej znalazł się człowiek oczekujący ratunku, kiedy nikt nie jest w stanie do niego dojechać. Służba ta cieszy się ogromnym szacunkiem społecznym i zaufaniem.

Wynika to nie tylko z tego, że skracamy czas dotarcia do pacjenta, ale również z tego, że dosyć duży nacisk kładziemy na specjalistykę, jeżeli chodzi o szeroko pojętą medycynę ratunkową, czyli to, że w składzie każdej załogi jest lekarz specjalista. Ma on doświadczeniem umiejętności, które zdobył i rozwinął w czasie naszych szkoleń wewnętrznych, między innymi medycznych.

To są specjaliści z różnych dziedzin, czy tak?

Tak, to jest tak zwany lekarz systemu, który wynika z ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Natomiast, siłą rzeczy, większość tych specjalistów to są albo anestezjolodzy, albo medycy ratunkowi. Oczywiście są też inne specjalizacje, ale to jest ta przeważająca grupa. Zasada jest taka, żeby po dotarciu na miejsce zdarzenia, do osoby będącej w stanie zagrażającym życiu lub zdrowiu, podjąć działania medyczne, czynności ratunkowe o jak najwyższej specjalistyce. Jednocześnie trzeba dążyć do tego, żeby pacjenta w ciężkim stanie przetransportować już do docelowego szpitala, czyli wielospecjalistycznego centrum urazowego, bez pośrednictwa szpitalnego oddziału ratunkowego, czy szpitala, który nie ma pełnej specjalistyki, która w określonych przypadkach jest potrzebna, by ratować ludzkie zdrowie i życie.

Czy wszyscy członkowie załogi, która kieruje się na miejsce wypadku, muszą mieć uprawnienia pilota?

Nie. Skład Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego jest określony ustawowo. Stanowią go: jeden pilot zawodowy, ratownik medyczny bądź pielęgniarka systemu i właśnie wspomniany przeze mnie lekarz systemu.

Pilot jest dowódcą tak zwanej operacji lotniczej. Ratownik medyczny jest w podwójnej roli. To też wynika z przepisów, które określają realizację tych działań, bo z jednej strony jest medykiem, ale w trakcie realizacji tej operacji jest również członkiem załogi HEMS. Czyli jest dodatkowo przez nas przygotowany do tego, żeby wspierał w określonych czynnościach w trakcie realizacji pilota dowódcę. W momencie kiedy lądujemy i już zajmujemy się pacjentem, to kierownikiem działań medycznych jest lekarz i jest wspierany przez ratownika medycznego.

Rozumiem, że na pokładzie śmigłowca jest taki sprzęt, który ratuje i podtrzymuje życie…

Tak. Obecnie sprzęt we wszystkich załogach jest identyczny i jeżeli chodzi o zasób i wyposażenie, umożliwia wykonywanie zaawansowanych zabiegów ratujących życie zarówno osób dorosłych, jak i dzieci od chwili urodzenia. Czasami używam takiego sformułowania, że jesteśmy taką „mini intensywną terapią”, jeżeli jest potrzebne to dla pacjenta, to jesteśmy w stanie tego typu działania również realizować.

Zdarzały się narodziny na pokładzie śmigłowca?

Narodzin na pokładzie śmigłowca jeszcze nie, ale zdarzały się przypadki, do których się przygotowujemy również w kontekście bardziej tragicznych sytuacji. Czasami dochodzi do różnego rodzaju zdarzeń. Do zatrzymania krążenia u kobiety w ciąży, gdzie mamy opracowane procedury, żeby w tego typu przypadkach ratować zarówno dziecko, jak i kobietę, czyli wykonywać tzw. ratunkowe cesarskie cięcie. Tego typu działania również czasami jesteśmy zmuszeni podejmować.

Panie Dyrektorze, a najdziwniejsze miejsce, gdzie musieliście lądować?

Załoga i pilot podejmują decyzję o tym, żeby wylądować jak najbliżej miejsca zdarzenia. I czasami będzie to pole, czasami będzie to ogródek, czasami trawnik, czasami jest to środek ulicy czy autostrady i tych miejsc różnych jest bardzo, bardzo wiele...

A te najbardziej spektakularne akcje? O kilku już Pan wspomniał, bo jednak wykonanie cesarskiego cięcia przez załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego to jest spektakularne działanie medyczne… Ale jakie jeszcze zdarzało się Państwu wykonywać?

Tych działań różnego typu, jeżeli chodzi o medyczne czynności, jest całe spektrum. Czasami zdarzają się naprawdę ciężkie obrażenia i na przykład wymagają chociażby dostępu do serca, bo urazy są w obrębie serca czy klatki piersiowej. Z pewnością, w jakiś sposób zdarzenia z dużą liczbą poszkodowanych też są wyzwaniem. I dzisiaj muszę powiedzieć, z perspektywy lat, że nie tylko my, ale cały system ratownictwa medycznego naprawdę przeszedł długą drogę, bo szereg tych zdarzeń z dużą liczbą poszkodowanych naprawdę jest sprawnie zaopatrywany.

Te działania muszą się opierać na dobrej koordynacji i wsparciu dyspozytorów, szczególnie w tych przypadkach, kiedy jest zadysponowany więcej niż jeden śmigłowiec, bo takich zdarzeń jest naprawdę sporo, gdzie tych śmigłowców przylatuje na miejsce zdarzenia dwa, trzy, a czasem cztery.

Takie masowe katastrofy, prawda?

Tak, tak one się nazywają. Na pewno ciężkim zdarzeniem i trudnym koordynacyjnie było to, co przed kilku laty wydarzyło się na Giewoncie i pod Giewontem w Tatrach. Z powodu burzy ponad setka ludzi została poszkodowana. Byli w różnym stanie. Współpracowaliśmy z Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Musieliśmy dotrzeć do tych ludzi, bo inne służby nie mogły tam dotrzeć.

Ale też z pewnością zmieniają się te sytuacje, do których jesteście wzywani. Więcej jest teraz takich, których nie było jeszcze kilka lat temu. Mam tu na myśli wypadki na hulajnogach czy na rowerach. Rzeczywiście jesteście częściej wzywani? Jakiego rodzaju są to urazy?

To, co się zmieniło, co obserwowaliśmy jeszcze kilka lat temu, to to, że nie ma sezonowości w górach. Jeszcze kilka lat temu w góry jeździło się w porze zimowej, na narty, a latem wyłącznie na akweny. Dzisiaj latem góry też są mocno oblegane i to nie są tylko wycieczki wysokogórskie. Wzrosła wypadkowość w związku z używaniem wspomnianych rowerów czy hulajnóg i nieużywaniem kasków. Liczba wypadków wzrosła rok do roku o prawie 80 proc., a gros tych zdarzeń związanych jest z jazdą bez żadnych zabezpieczeń na hulajnogach i na rowerach. Najczęstsze są urazy głowy czy twarzoczaszki. Powinniśmy apelować, by zakładać kaski nie tylko podczas jazdy rowerem czy hulajnogą, ale też na nartach.

Czy to prawda, że jesteście jedyną służbą ratowniczą, która ma system wsparcia psychologicznego?

Chyba już nie jesteśmy jedyni. Korzystamy z tego wsparcia już od ponad dziesięciu lat. Wynikało to z dwóch aspektów. Po pierwsze z chęci wsparcia załóg w najbardziej tragicznych sytuacjach, jak np działania związane dziećmi.

A drugi to jest chęć budowania i posiadania takiego wsparcia właśnie w odniesieniu do zespołu psychologów, psychoterapeutów, jeżeli chodzi o budowanie zespołu, umiejętność współpracy, komunikacji i obudowanie tego narzędziami, wyposażanie naszych współpracowników w te narzędzia, a czasami wspierania w tych trudniejszych chwilach, bo to też jest jak się okazuje dosyć ważne, żeby można było sprawnie wyczekiwać na to zdarzenie, sprawnie rozwiązywać też problemy, które siłą rzeczy też mogą występować, a oni właśnie mają również taką rolę, żeby wspierać w tych działaniach.

Zdarza się, że ratownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego doświadczają zespołu stresu pourazowego…

Pracujemy nad tym, żeby do tego nie dochodziło. Pomagają nam w tym psychoterapeuci, z których pomocy korzystamy chętniej niż jeszcze dziesięć lat temu. Nasi psychoterapeuci są na bieżąco informowani o zdarzeniach, szczególnie tych najbardziej tragicznych. Często inicjatywa pomocy pochodzi od nich samych, by na wczesnym etapie próbować zapobiegać powstaniu stresu pourazowego.

Większość takich grup zawodowych, które działają w naszym systemie ochrony zdrowia, bardzo często narzeka na finansowanie. Jakie zatem są wyzwania Lotniczego Pogotowia Ratunkowego? Czy jakieś zmiany legislacyjne, czy właśnie dofinansowanie? Czy macie braki kadrowe?

Zacznę od końca. Braków kadrowych na szczęście nie mamy. Potrzebujemy dofinansowania do zakupu większych śmigłowców, które byłyby wyposażone w możliwość chociażby zabrania dwóch leżących pacjentów.

Problem pojawił się w czasie pandemii, kiedy potrzebowaliśmy w określonych sytuacjach śmigłowców o większych parametrach operacyjnych i trochę większej kabinie do tego, żeby chociażby transportować pacjentów z podłączonym urządzeniem ECMO do krążenia pozaustrojowego.

Druga sprawa to ciągły rozwój kadry, zwiększanie jej umiejętności w obszarze techniki lotniczej. Jeżeli chodzi o potencjał medyczny, to przygotowujemy się do projektu finansowanego ze środków unijnych, który miałby te szeroko pojęte kompetencje rozwijać, bo to jest najważniejsze. Mówiąc wprost, wszystko jest ukierunkowane na to, żeby zwiększyć naszą dostępność dla pacjenta, co ma wprost przełożenie na bezpieczeństwo społeczeństwa.

Nasza większa dostępność, nasza większa specjalistyka już na etapie przedszpitalnym przekłada się na to, że możemy uratować większą liczbę osób, czyli mówiąc wprost, realizujemy nasze motto, czyli latamy, by ratować. I to jest nasze największe wyzwanie. W systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego jesteśmy elementem wsparcia całego systemu, jeżeli chodzi o ratowanie ludzi.

Panie Dyrektorze, bardzo dziękuję za rozmowę.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także

iStock-1478363305
1 grudnia 2025
Sejm_i_Senat_(12009496725)

Fundusz Medyczny w Senacie

26 listopada 2025
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Miał być CAP…

24 listopada 2025
ThinkstockPhotos-609713464
20 listopada 2025
iStock-583831518
13 października 2025