Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Medyczny kręgosłup Ukrainy ma silną podporę. Jak darczyńcy wspierają system ochrony zdrowia?

MedExpress Team

Izabela Rzepecka

Opublikowano 14 grudnia 2025 07:03

Gdy wybuchła pełnoskalowa wojna, setki ukraińskich szpitali nie miały zapasów, łączności ani jasnej informacji, skąd nadejdzie pomoc. Dziś, mimo ostrzałów, dostawy sprzętu i leków docierają do nich nawet w ciągu kilku godzin. To efekt budowania odporności systemu ochrony zdrowia w warunkach chaosu. Ważną rolę odegrały w tym procesie organizacje pozarządowe, transfer technologii i wsparcie płynące z zagranicy – również z Polski.
Medyczny kręgosłup Ukrainy ma silną podporę. Jak darczyńcy wspierają system ochrony zdrowia? - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto

Z tego artykułu dowiesz się:

  1. Jak wojna zmienia oblicze ukraińskiego systemu ochrony zdrowia? Dowiedz się, jak setki szpitali przetrwały chaos dzięki błyskawicznym dostawom sprzętu i leków, które teraz docierają już w ciągu kilku godzin, mimo trwających ostrzałów.
  2. Rola organizacji pozarządowych - odkryj, jak Fundacja „Zdrovi” i inne instytucje międzynarodowe wspierają lekarzy i szpitale w obszarach dotkniętych wojną, a także jakie innowacje technologiczne wprowadzają w celu poprawy efektywności opieki zdrowotnej.
  3. Wsparcie z Polski - poznaj historie polskich fundacji, które nie tylko dostarczają niezbędną pomoc humanitarną, ale także angażują się w długoterminowe projekty wspierające ukraińskich uchodźców oraz ich adaptację na polskim rynku pracy.
  4. Jak technologia ratuje życie? Przeczytaj o nowatorskich rozwiązaniach, takich jak cyfrowy triaż, które mogą zrewolucjonizować sposób, w jaki medycy monitorują i reagują na potrzeby rannych w czasie wojny.
  5. Apel o suwerenność lekową w Polsce - odkryj, dlaczego kluczowe jest przywrócenie produkcji leków w Europie oraz jakie wnioski płyną z doświadczeń Ukrainy w kontekście zapewnienia ciągłości dostaw medykamentów w czasach kryzysu.

Fundacja Narodowa Agencja Pomocy Humanitarnej „Zdrovi” wspiera sektor medyczny w warunkach wojny. Natalia Tulynowa, CEO i założycielka tej organizacji 20 lat życia zawodowego poświęciła rozwojowi ukraińskiej medycyny, a od pierwszych tygodni pełnoskalowej agresji Rosji zapewnia szpitalom krytycznie ważny sprzęt i leki. – Wspiera lekarzy w regionach przyfrontowych, realizuje psychosocjalne inicjatywy – wymieniała podczas konferencji „System Ochrony Zdrowia w Czasie Wojny”, która 5 grudnia odbyła się na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, Iryna Mykychak, doradca ministra zdrowia Ukrainy.

– Przed wojną Fundacja „Zdrovi” przeprowadzała działania edukacyjne i projekty informacyjne w zakresie reformy ochrony zdrowia. Dzisiaj są nowe ważne wyzwania. Wraz z pełnoskalową agresją rosyjską pojawiły się problemy takie jak to, skąd placówki ochrony zdrowia mają brać środki i zasoby. Poszukiwanie wpływów pozabudżetowych u międzynarodowych partnerów i darczyńców trwa do chwili obecnej – powiedziała Natalia Tulynowa na początku swojego wystąpienia.

Na początku wysiłki się dublowały

Głównym wyzwaniem, z jakim ukraiński system ochrony zdrowia musiał się zmierzyć tuż po wybuchu wojny, był brak rezerw i zapasów w większości szpitali. W organizowaniu opieki zdrowotnej nie pomagał też chaos informacyjny. Do fundacji zwróciło się wtedy o pomoc prawie 400 szpitali. Największe problemy miały placówki z miast, do których docierali już rosyjscy najeźdźcy: Chersonia, Sum, Czernihowa, Charkowa. Śledzenie realnych potrzeb szpitali było praktycznie niemożliwe, z uwagi na utratę łączności. Brak komunikacji sprawiał też, że wsparcia nie dało się prawidłowo dystrybuować.

– Nie przyjmowaliśmy pomocy od osób fizycznych. Zdecydowaliśmy, że darczyńcami mogą być tylko osoby prawne, organizacje. Ich wysiłki się dublowały. Wszyscy chcieli pomagać, ale skutek był taki, że do tego samego regionu trafiała podwójna pomoc. To był duży problem, bo szpitale musiały ponieść koszty utylizacji zgromadzonych zapasów, które się przeterminowały. Największym wyzwaniem w państwie był deficyt paliwa, dlatego płynność transportu do szpitali przyfrontowych stała się dla nas priorytetowym zadaniem. Naszą pierwszą decyzją inwestycyjną było zawarcie kontraktu z Nową Pocztą, której zapewniono dostawy paliwa, by mogła dostarczać ładunki do wszystkich miejscowości w Ukrainie – wyjaśniła Tulynowa.

Wraz z rozwojem sytuacji kierowana przez nią organizacja zaczęła pełnić rolę hubu reagowania kryzysowego w czasie wojny. Stało się to możliwe m.in. dzięki listowi, w którym resort zdrowia potwierdził wiarygodność fundacji. Był to bardzo ważny krok, ponieważ darczyńcy często obawiali się przekazywać pomoc, z uwagi na ryzyko korupcji. Dziś sektorowi medycznemu Ukrainy pomaga już 70 partnerów-darczyńców, a płynąca od nich pomoc jest szacowana na 27 milionów dolarów. Takie wsparcie pozwala realizować dostawy, niezależnie od sytuacji na froncie. Nawet podczas ostrzałów zestawy szybkiego reagowania (pozwalające zbudować tygodniowe zapasy) trafiają do potrzebujących już w ciągu 6-8 godzin. Do tej pory fundacja zrealizowała ponad 3 tysiące dostaw dla niemal tysiąca placówek.

Zaangażować rodaków żyjących na emigracji

Jak podkreślała Natalia Tulynowa, jednym z pierwszych kroków, jakie kierowana przez nią organizacja wykonała po wybuchu wojny, było sporządzenie listy potencjalnych darczyńców i nawiązanie z nimi kontaktu.

– Po pierwsze były to fundusze diaspor ukraińskich. Jeśli więc znacie takie ośrodki, gdzie mieszka Polonia, to lepiej już teraz nawiązywać z nimi kontakt, a nie później, kiedy mogą powstać pewne wyzwania. Drugie na naszej liście były sieci szpitali. Na całym świecie istnieją duże ośrodki wyposażone w sprzęt, z którego z różnych powodów nie korzystają. Dziś te zasoby są skierowane do Ukrainy, ale w razie konieczności mogą zostać podzielone między innymi krajami świata. Bardzo pomogli nam też producenci sprzętu, leków i mebli. Nieodpłatnie przekazywali Ukrainie wszystko, co jest konieczne i pokrywali koszty logistyki. Wsparły nas też duże globalne firmy, które miały możliwość przekazać część swojego zysku. Oprócz tego nieocenieni okazali się międzynarodowi partnerzy humanitarni: fundacje, filantropi, a także firmy IT. Wszyscy oni pozwolili zapewnić ukraińskiemu sektorowi ochrony zdrowia wszystko, co potrzebne – wymieniała CEO Fundacji „Zdrovi”.

Reagowaliśmy nawet codziennie

Organizacji gotowych wspierać walczących o wolność Ukraińców nie zabrakło również w Polsce. 12 kwietnia 2022 roku, czyli tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny, została powołana do życia Fundacja Totalizatora Sportowego. – Powstaliśmy, żeby nieść pomoc, ale również, aby stać się parasolem, który będzie mógł zasilać inne organizacje pozarządowe potrzebujące naszego wsparcia finansowego i mające możliwość lepszego dotarcia z pomocą – mówił prezes Fundacji Marek Orzechowski.

– Odpowiedzialność społeczna jest jednym z naszych trzech strategicznych filarów. Skoncentrowaliśmy się na pomocy społecznej, wspieraniu osób poszkodowanych w wyniku wojny, dostarczeniu żywności, odzieży, leków, środków higienicznych, organizacji transportów humanitarnych. Pracowaliśmy też na rzecz wzmocnienia solidarności i współpracy międzypokoleniowej oraz międzyśrodowiskowej. W latach 2022-23 byliśmy partnerem wielu organizacji międzynarodowych. Działaliśmy szybko. To nie było tak, że udzielaliśmy grantów raz na rok. Robiliśmy to co miesiąc, a czasami reagowaliśmy nawet codziennie, jeżeli nasi partnerzy potrzebowali pomocy – wyjaśniała dr Kateryna Grabczewska, koordynatorka projektów w Fundacji Totalizatora Sportowego

Organizacja zrealizowała też m.in. program pomocowo-rozwojowy „Wygraj Rozwój”, utworzony wspólnie z firmą Manpower, w ramach którego 4 tys. osób z Ukrainy otrzymało szansę na nową pracę. Ważnym przedsięwzięciem jest także inicjatywa Business for Ukrainie Center – realizowana we współpracy ze Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców. Ma na celu wspieranie rozwoju polsko-ukraińskich relacji gospodarczych.

– Wojna trwa czwarty rok. W Polsce pozostaje około miliona uchodźców i staramy się reagować aktywnie i adaptować do sytuacji. Rozumiemy, że większość ludzi, którzy chcą zostać potrzebuje też pomocy na rynku pracy: przekwalifikowania, podniesienia kwalifikacji. Dlatego zaczęliśmy uruchamiać programy grantowe w tym kierunku – dodała Kateryna Grabczewska.

– Pomagaliśmy, gdy była duża fala emigracji, kiedy ludzie stracili dosłownie wszystko i mieli ogromne potrzeby. Dzisiaj wspieramy naszych przyjaciół za granicą, którzy nadal są w tragicznej sytuacji. Mówię tu i o społeczeństwie, i o medykach. Pomagamy też Ukraińcom, którzy są w Polsce. To ludzie, którzy przeżyli traumę i muszą z tym żyć, muszą to przepracować – podkreślał Orzechowski.

„Wsparliśmy szkolenia dla medyczek i felczerek”

Fundacja działa jako organizacja parasolowa, skupiająca partnerów realizujących różne rodzaje pomocy walczącej Ukrainie. – Pierwszym beneficjentem naszych programów, była Fundacja Znaki Pamięci, z którą współpracujemy od 2022 roku. Razem dołączyliśmy do misji humanitarnej „Włącz światło Ukrainie”, która zapewniała pomoc materialną, w tym medyczną i żywnościową. Początkowo nasz partner skoncentrował się na uchodźcach w Polsce, ale ze względu na rozwój sytuacji, zaczął dostarczać pomoc do zachodnich obwodów Ukrainy. W następnym roku, kiedy wojna nabierała tempa, pojechał do centralnej i południowej części kraju, a w zeszłym i tym roku dotarł już na linię frontu – powiedziała Kateryna Grabczewska.

Pomoc ze strony Fundacji Totalizatora Sportowego koncentrowała się na udzieleniu finansowania. Dzięki niemu kupione zostały agregaty prądotwórcze, powerbanki czy źródła światła, które trafiały do szpitali i umożliwiały ratowanie życia.

– Wyjeżdżały też konwoje z żywnością, pieluchami dla dorosłych i wieloma innymi środkami higieny osobistej. Ponieważ były trudności z zakupem apteczek taktycznych, Fundacja Znaki Pamięci zdecydowała, że przygotuje je samodzielnie. Dzięki naszemu wsparciu przeszkoleni wolontariusze sporządzili tysiąc takich apteczek. Jedna ratuje 4 osoby. W ciągu trzech lat udało się przetransportować 3,5 tysiąca apteczek – dodała.

Drugim ważnym partnerem jest Fundacja Żyjmy Zdrowo, z którą współpracujemy od 2024 roku. – Wsparliśmy szkolenia dla medyczek i felczerek z Ukrainy. Projekt polegał na przygotowaniu ich do tego, jak mają zachować się w sytuacji zagrożenia, bombardowania, ostrzału. Zdobywały też praktyczne umiejętności ratowania życia w warunkach wojny. Co istotne, kobiety, które przyjeżdżały do Polski otrzymywały również psychologiczną pomoc. Nie da się przecież uniknąć stresu pourazowego, będąc na pierwszej linii frontu. Będziemy kontynuować tę inicjatywę w następnym roku – zadeklarowała Grabczewska.

W ciągu trzech lat działalności Fundacja Totalizatora Sportowego wsparła ponad sto projektów pomocy Ukrainie, na które zostało wydane 12,5 mln zł.

„Nadal w użyciu jest długopis i kartka papieru”

Wsparcie walczącej Ukrainy odbywa się również dzięki transferowi technologii. Przykładem tego może być rozwiązanie do cyfrowego triażu, opracowane podczas hackatonu zorganizowanego przez Zebra Technologies. Chodziło o stworzenie urządzenia, które będzie bezprzewodowo przesyłało na tablet medyka dane dotyczące ciśnienia, tętna i saturacji rannych żołnierzy.

– Przekonałem się, że ze względu na drony oblicze wojny uległo radykalnym zmianom. Teraz medycy transportują pięciokrotnie więcej żołnierzy, niż są w stanie obsłużyć, a przy tym korzystają z technologii z ubiegłego wieku. Nadal w użyciu jest długopis i kartka papieru. Kiedy trwa napływ ludzi, trzeba rejestrować mnóstwo danych – mówił Howard Hunt, medyk pracujący przy ewakuacjach rannych podczas wojny w Ukrainie, biorący udział w hackatonie [wypowiadał się w filmie wyświetlonym na konferencji w Warszawie].

Uczestnikom wspomnianego maratonu programistycznego udało się opracować czujnik biomedyczny. To cyfrowy mankiet do pomiaru ciśnienia, tętna i saturacji, który może przesyłać dane do urządzenia odbiorczego, czyli na tablet medyka, który może ocenić, czy życie rannego jest zagrożone. Dzięki danym zbieranym z czujnika można stworzyć algorytmy sztucznej inteligencji, które z 20-minutowym wyprzedzeniem przewidują, że żołnierz może być narażony na wstrząs w wyniku utraty krwi. To czas, w którym można zorganizować dostawę krwi i uratować jego życie.

– Zakończenie fazy testów planujemy w połowie 2026 roku. Są prowadzone w trzech zespołach medycznych wolontariuszy w Ukrainie. Zbieramy dane i po ewaluacji będziemy przechodzić do testów związanych z rejestrami medycznymi – mówił Jacek Żurowski, dyrektor regionalny Zebra Technologies w Europie Środkowej.

Ukraińcy już dziś korzystają natomiast z systemu ERP, który pozwala w czasie rzeczywistym śledzić wszystkie etapy dostawy pomocy. Jeśli ładunek przekracza granicę Ukrainy lub dokonywany jest zakup środków na terenie kraju, na paczkach umieszczane są specjalne kody QR.

– W tej chwili włącza się system pięciu kroków obowiązkowej sprawozdawczości: fotografia, wideo, list z podziękowaniem dla darczyńcy, opinia w social mediach oraz akt zdawczo-odbiorczy, który potwierdza przekazaną pomoc. Zarówno my, jak i nasz darczyńca widzimy wszystko w chmurze, nie musimy wysyłać dodatkowych sprawozdań czy linków – wyjaśniła Natalia Tulynowa z Fundacji „Zdrovi”. Sam system też jest darem, o który musiała zabiegać dyrektorka organizacji.

– Jego wartość to 35 tysięcy dolarów, ale nie miałam tyle pieniędzy, żeby opłacić specjalistów IT. Poszłam więc do nich i powiedziałam, że mam tylko 11 tysięcy hrywien, czyli 350 dolarów. Ich przedstawiciel powiedział, że za te pieniądze stworzenie tego systemu nie jest możliwe, bo u nich „pracują najlepsi informatycy i teraz są przewożeni do Barcelony”. Powiedziałam, że zbudowanie tego rozwiązania, mogłoby być ich wkładem społecznym w pomoc ochronie zdrowia. Popatrzył mi w oczy i wszystko zrozumiał. Po trzech tygodniach dostaliśmy ten system i wykorzystujemy go do teraz – powiedziała Tulynowa.

Wniosek dla Polski: czas na suwerenność lekową

Doświadczenia walczącej Ukrainy pokazały, jak ważna w czasie kryzysu jest ciągłość dostaw leków i środków medycznych. Państwo, które jest na tym polu samowystarczalne, może nie tylko w większym stopniu zapewnić bezpieczeństwo sobie, ale też wesprzeć kraje, w których są deficyty. – Apelujemy do polskiego rządu i Parlamentu Europejskiego, aby przyspieszyć prace nad powrotem produkcji najważniejszych substancji czynnych (API – red.) i leków do Europy i do Polski. Tylko to w czasie kryzysu lub wojny gospodarczej z Azją zapewni naszym chorym dostęp do niezbędnych farmaceutyków – mówiła Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektorka ds. relacji zewnętrznych firmy, POLPHARMA SA, wiceprezeska zarządu w Polskim Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego ‒ Krajowi Producenci Leków.

Tymczasem do stwierdzenia, że Polska i Europa są suwerenne lekowo, jest jeszcze bardzo daleko. Aż 90 proc. API jest importowanych z Chin. – Mamy w Polsce fabryki, a producenci są w gotowości do współpracy z rządem, by produkować u nas farmaceutyki w zwiększonej ilości. Doświadczenie COVID-owe oraz to, co słyszymy od Ukraińców, pokazują, że nie wystarczy mieć zapasy leków, bo one nigdy nie będą wystarczające. Trzeba mieć gotowość do ich produkcji na miejscu, a doprowadzenie do tego, by taka gotowość była, wymaga lat intensywnej pracy. My jesteśmy otwarci, rząd powoli szykuje dla nas ofertę. Myślę, że za kilka lat będziemy samowystarczalni i będziemy też mogli pomóc Ukrainie – podkreśliła Barbara Misiewicz-Jagielak.

***

– W chaosie wojny można budować system, w warunkach braku zaufania można budować zaufanie, bez zasobów można zaangażować miliony, a najważniejsze, czego potrzebujecie, to zespół, misja i technologia – tym, dającym dużo do myślenia przesłaniem, zakończyła swoje wystąpienie Natalia Tulynowa z Fundacji „Zdrovi”.

Organizatorami konferencji „System Ochrony Zdrowia w Czasie Wojny” były Zakład Ratownictwa Medycznego WUM i Instytut Ochrony Zdrowia.

wojna_logotypy_loga

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także