Mycie rąk nie wystarczy? Dr Łukasz Durajski rozwiewa wątpliwości dotyczące cholery
Opublikowano 22 lipca 2025 10:44
Z tego artykułu dowiesz się:
- Co naprawdę oznacza pierwszy od lat przypadek cholery w Polsce? Odkrycie w Stargardzie wywołało panikę, ale lekarze przypominają, że choroba dotyka głównie kraje o niskich standardach sanitarnych.
- Jakie są objawy cholery i dlaczego są mylone z innymi schorzeniami? Aż 75% przypadków może przebiegać bezobjawowo, co utrudnia diagnozowanie i zwiększa ryzyko poważnych konsekwencji zdrowotnych.
- Czy mycie rąk wystarczy, aby uniknąć cholery? Ekspert przestrzega, że same nawyki higieniczne nie zapewnią pełnej ochrony - warto rozważyć szczepienia i dbać o bezpieczeństwo żywności.
- Jak globalizacja i zmiany klimatyczne wpływają na ryzyko epidemii? Postępująca globalizacja i ocieplenie klimatu mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania chorób na całym świecie, w tym cholery i innych tropikalnych infekcji.
Informacja o tym, że starsza kobieta z objawami cholery trafiła do szpitala pojawiła się w niedzielę rano. Przekazał ją dr Paweł Grzesiowski Główny Inspektor Sanitarny. Seniorka, która w ostatnim czasie nie była nigdzie za granicą, w ciężkim stanie najpierw trafiła do placówki w Stargardzie. Miała ostrą biegunkę oraz gwałtowne wymioty. Konieczne było dializowanie. Testy laboratoryjne wykazały, że w jej organizmie znajdują się przecinkowce cholery. Pacjentka została przewieziona do szpitala w Szczecinie, gdzie jest leczona i objęta kwarantanną. Izolacji domowej musiało poddać się ponad 20 członków rodziny seniorki, z którymi miała kontakt.
Przypadek ze Stargardu wzbudził niepokój pacjentów i wywołał spore poruszenie w mediach. Dr Łukasz Durajski nie jest tym jednak zaskoczony. - Jest to choroba bakteryjna, bardzo trudna wbrew pozorom do diagnozowania, z tego powodu, że sam przebieg nie jest charakterystyczny. Nawet 75% pacjentów, jak szacuje WHO, może ją przechodzić ją bezobjawowo. Dotyczy ona przede wszystkim krajów słabo rozwijających się, gdzie ten poziom sanitarny jest, delikatnie mówiąc, obniżony - powiedział w rozmowie z nami lekarz.
Choroba rozwija się szybko, bo w przeciągu dwóch godzin, do maksymalnie pięciu dni. Aby ją wykryć, potrzebne są testy laboratoryjne, a te dostępne są nie we wszystkich placówkach. Czas jest jednak bardzo ważny, bo na cholerę można umrzeć. Samo posiadanie bakterii w organizmie to nie wszystko. Aby faktycznie stwierdzić obecność tej choroby, należy stwierdzić, czy bakterie te są toksyczne, stąd wiele kontrowersji wobec przypadku ze Stargardu - nie jest jeszcze wiadomo, czy szczep, który posiada kobieta, jest toksyczny.
– Dla pacjentów jest to przede wszystkim dużo większe ryzyko utraty zdrowia i życia, ponieważ toksyna będzie wpływała nie tylko na odwadnianie się, ale również na uszczerbek wielonarządowy, który może w konsekwencji doprowadzić do śmierci pacjenta - podkreślił w rozmowie z Medexpressem dr Durajski.
Lekarz podkreślił, że samo mycie rąk nie wystarcza, by uchronić się przed cholerą. Choć zalecił, by nie panikować, to szczególnie teraz, w sezonie wakacyjnym, podczas którego nawet jeśli sami nie wyjeżdżamy, to wyjeżdżają inni, warto się zaszczepić. Szczepionka występuje w formie doustnej. Sama jednak nie daje nam stuprocentowej pewności, że nie zachorujemy.
Należy stosować się również do innych zasad bezpieczeństwa. Zdaniem doktora Durajskiego, należy dbać m.in. o to, czy spożywamy umyte produkty, najlepiej poddane obróbce termicznej - gotowaniu, pieczeniu czy smażeniu, często myć ręce oraz, gdy wyjeżdżamy, mieć ze sobą tzw. apteczkę podróżnika oraz być zorientowanym, gdzie w najbliższej okolicy znajdują się placówki medyczne. Pod żadnym pozorem nie zaleca się również picia wody z kranu. Najbardziej narażone na ciężki przebieg choroby są dzieci, osoby starsze i takie, które mają choroby współistniejące, zatem o bezpieczeństwo tychże martwić się powinniśmy najbardziej.
Dr Durajski zaznaczył, że nie tylko kontakt z zarażoną osobą (lub jej fekaliami), skażoną wodą czy żywnością może poskutkować cholerą. Jego zdaniem, postępująca globalizacja i ocieplenie klimatu, również mogą na to wpływać.
– Niestety, musimy pamiętać, że im więcej podróżujemy, tym więcej patogenów będziemy przywozić. Zmiany klimatu sprzyjają też chorobom przenoszonym przez komary. Coraz bardziej się obawiamy tego, że te komary rzeczywiście dotrą też już do Europy i będą m.in. siały malarię - podkreślił dr Durajski.
Specjalista dodał jednak, że żyjemy w czasach, w których medycyna cały czas idzie do przodu, a coraz więcej chorób tropikalnych jest łatwa do wykrycia. Spora część placówek ma testy na dęgę, malarię, żółtaczkę typu A, wirusy, dur brzuszny czy krztusiec. Warto jednak zachować ostrożność.
- W momencie, gdy wracamy, a mamy jakieś niepokojące objawy, nie ma poprawy, warto, żeby rzeczywiście tę konsultację medycyny podróży odbyć, aby mieć ewentualnie tą celowaną już diagnostykę - podsumował.












