Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Za mało słońca, za dużo ekranów. Dlatego dzieci coraz gorzej widzą

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 20 października 2025 14:00

Krótkowzroczność staje się jedną z największych epidemii XXI wieku. Prognozy pokazują, że w 2050 roku co druga osoba będzie miała tę wadę wzroku. O tym, dlaczego dzieci coraz gorzej widzą, jak duże znaczenie ma styl życia i jak mogłyby wyglądać skuteczne badania przesiewowe, rozmawiamy z Sylwią Kijewską, wiceprzewodniczącą Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki, ekspertka Hoya Lens Poland .
Za mało słońca, za dużo ekranów. Dlatego dzieci coraz gorzej widzą - Obrazek nagłówka

Jaka jest skala problemu krótkowzroczności u dzieci w Polsce i czy rzeczywiście możemy już mówić o epidemii?

Zdecydowanie możemy już mówić o epidemii. Musimy też szerzej popatrzeć na wszystkie wady wzroku, bo 50% dzieci w wieku od 3 do 15 lat, ma już problem z widzeniem. Z tego 58% ma krótkowzroczność, czyli zdecydowanie największą grupą są dzieciaki z krótkowzrocznością. Jakbyśmy to przełożyli na całą populację dzieci w Polsce, to jest to około 1,5 miliona dzieci. To ogromna grupa – tak jakby większość Warszawy nagle miało krótkowzroczność. Niestety prognozy są takie, że do 2050 r. liczba osób, które mają krótkowzroczność będzie tylko rosła i może osiągnąć nawet 50% populacji, czyli co druga osoba z nas będzie borykała się z krótkowzrocznością.

Skąd się w ogóle bierze krótkowzroczność? Jaka tu jest rola stylu życia? Co można zrobić, modyfikując styl życia, aby spowolnić rozwój krótkowzroczności u dziecka?

Jeżeli chodzi o krótkowzroczność, to mamy dwie kategorie przyczyn. Pierwsza to przyczyny genetyczne, drugą kategorię stanowią przyczyny związane ze stylem życia. O ile na czynniki genetyczne nie mamy za bardzo wpływu, nie wybierzemy sobie na nowo rodziców, to jeżeli chodzi o styl życia, to zdecydowanie mamy wpływ i możemy naprawdę dużo zrobić. Czyli to, że coraz więcej czasu spędzamy na aktywnościach, patrząc blisko, a coraz mniej czasu spędzamy na zewnątrz - to są właśnie te czynniki, które powodują, że coraz więcej dzieci, coraz więcej osób ma krótkowzroczność, a zalecenia, żeby temu zapobiegać są proste. Zanim jeszcze dziecko ma krótkowzroczność, wystarczy, że będzie jak najwięcej czasu spędzało na zewnątrz. Zalecenia mówią, żeby to było minimum dwie godziny dziennie w świetle słonecznym, naturalnym i już tutaj możemy opóźnić bądź w ogóle zapobiec pojawieniu się krótkowzroczności. Więc tak proste a tak trudne do zrealizowania.

Co należałoby zrobić na poziomie systemowym, żeby ograniczyć rozmiary epidemii krótkowzroczności? Czy na przykład badania przesiewowe mogłyby być przydatne? Jeżeli tak, to jak one miałyby wyglądać? Dzieci w jakim wieku miałyby dotyczyć?

Jeżeli chodzi o zmiany systemowe, to przede wszystkim powinny być właśnie badania przesiewowe i to zanim jeszcze dzieci pójdą do przedszkola, bo wtedy widzimy, jak ich układ wzrokowy wygląda i na jakim jest etapie.

Następne duże badanie przesiewowe powinno być zrobione zanim dziecko pójdzie do szkoły, czyli w szóstym roku życia, u niektórych w piątym. Wtedy, jeżeli cokolwiek zaobserwujemy, to jesteśmy w stanie najwięcej zadziałać. Możemy zintensyfikować działania zaradcze, profilaktyczne, żeby jak najpóźniej ta krótkowzroczność się pojawiła. To jest pierwszy etap, czyli badania przesiewowe. Później badania kontrolne co rok, żeby sprawdzić czy wada już się pojawiła, czy nie. Jeżeli się pojawiła, by móc na jak najwcześniejszym etapie wprowadzić odpowiednie metody zarówno korekcji wady, tak żeby dzieci dobrze widziały, i metody spowalniania progresji wady, bo takie już od paru lat w Polsce mamy.

Jak skomplikowane albo jak proste byłyby takie badania przesiewowe? Czy one wymagają jakiegoś sprzętu, czy tylko tablicy z literkami? W praktyce jak miałyby wyglądać?

Takie badania faktycznie potrzebowałyby troszeczkę więcej sprzętu, odpowiednich urządzeń, które by powiedziały, jak wygląda ta wada wzroku po tak zwanej cykloplegii, czyli po kroplach, więc automatycznie wchodzi w grę wizyta u lekarza. Natomiast takie badania mogą też przeprowadzić optometryści, którzy mają swoje metody, żeby akomodację, czyli tę naszą naturalną zdolność, żeby dostosować ostrość widzenia do patrzenia na różne odległości, wyłączyć, żeby pokazała nam się pełna wada na wzroku. Teraz jest cały ciąg zdarzeń, żeby optometryści byli włączeni w ten system publiczny. Będzie więcej specjalistów, którzy będą mogli to robić, ponieważ już teraz mamy na bilansach sprawdzenie ostrości, ale to nie jest to wystarczające. Tam się dzieje naprawdę dużo więcej, więc ta wizyta przed rozpoczęciem szkoły, u okulisty, optometrysty, powinna się zadziać.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także