Na początku trzeba potrafić wysunąć podejrzenie udaru mózgu. To czy zostanie on zweryfikowany pozytywnie czy negatywnie jest rzeczą wtórną. Zweryfikowanie podejrzenia udaru mózgu musi zainicjować pacjent i jego rodzina. Muszą być w stanie rozpoznać objawy udaru mózgu.
W ostrej fazie udaru liczy się czas, czyli okno pomiędzy wystąpieniem objawów i podaniem leczenia. To okno wynosi 4,5 godziny. Tyle czasu mają służby ratownicze i lekarze w szpitalnych oddziałach udarowych, żeby zastosować leczenie trombolityczne. Dzięki niemu mogą uratować życie pacjenta i z dużym prawdopodobieństwem uchronić go przed poważną, trwałą niepełnosprawnością. Im wcześniej zostanie wdrożona terapia u pacjenta z udarem mózgu, tym większa będzie jej skuteczność.
Dane opublikowane przez NFZ pokazują, że pandemia nie wpłynęła negatywnie na zastosowanie leczenia trombolitycznego u pacjentów. - Możliwe, że część pacjentów z lżejszym udarem mózgu nie zgłasza się na czas do szpitala bądź nie zgłasza się wcale - powiedział dr Karliński.
Według badań przeprowadzonych w Wojskowym Instytucie Medycznym ok. 30 proc. chorych jest przywożonych do Szpitalny Oddział Ratunkowy zbyt późno. Bardzo często do udaru mózgu dochodzi w czasie snu. U pacjentów z udarem mózgu najczęściej drętwieje ręka, jest niewyraźna mowa. Są to krótkotrwałe objawy, które przechodzą. Starsi mieszkający samotnie pacjenci często lekceważą te objawy. Nie zdają sobie często sprawy, że doznają udaru. Pacjent lub rodzina pacjenta wzywa pomoc dopiero wtedy, gdy objawy te zaczynają pojawiać się ponownie i nie ustępują. Pierwsze 90 minut daje duże szanse na powrót do zdrowia.