Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Może być tak, że przy stole zasiądzie osoba chora, która wie, że będą to jej ostatnie święta. Jak się spędzić?

MedExpress Team

Alicja Dusza

Opublikowano 23 marca 2016 08:40

Może być tak, że przy stole zasiądzie osoba chora, która wie, że będą to jej ostatnie święta. Jak się spędzić? - Obrazek nagłówka
ThinkstockPhotos
O trudnym temacie śmierci z doktorem Pawłem Grabowskim założycielem jedynego w Polsce wiejskiego społecznego Hospicjum Domowego św. Proroka Eliasza w Nowej Woli na Podlasiu rozmawia Alicja Dusza.

Czy Polacy potrafią rozmawiać o śmierci?

Na takie pytanie nie można jednoznacznie odpowiedzieć. Ludzie są bardzo różni. Jedni potrafią mówić o śmierci, inni nie. Kiedy jadę do osoby chorej, która ma dziewięćdziesiąt parę lat, słyszę od niej, że wszystkie osoby z jej rocznika są już po "tamtej stronie", a została tylko ona sama i nic jej nie trzyma, ani nie łączy z obecnym światem, bo nie ma tu rówieśników, a inni żyją swoim życiem, to takie osoby właściwie akceptują to, że trzeba odejść na „tamtą” stronę. Co innego jak choroba dotyka czterdziestolatka, który ma dzieci, rodzinę. Taka osoba broni się przed odejściem i uruchamia różne mechanizmy, aby o tym nie mówić. Dlatego trudno odpowiedzieć na pytanie tak lub nie. To jest bardzo różnie, dlatego może nasza praca w hospicjum jest tak ciekawa. Nie ma w niej prostych rozwiązań i recept. W pojedynkę jest trudno im podołać, dlatego potrzebny jest zespół hospicyjny, w którym oprócz lekarza będzie pielęgniarka, psycholog, fizjoterapeuta, osoba duchowna, pracownik socjalny, czyli osoby, które dotykają takich aspektów życia, o których my lekarze, często nie mamy pojęcia. Zresztą, stąd wynikają różne rany ludzi wychodzących z oddziałów chirurgicznych, gdzie lekarz perfekcyjnie potrafi zoperować człowieka, zrobić wszystko należycie jako rzemieślnik, a pacjent wraca do domu, gdzie jest sam, nie ma opieki i nie jest w stanie sam sobie poradzić, brakuje mu pieniędzy, na to, by zapłacić za opiekę. Są rzeczy, mimo pomocy lekarza, których brak powoduje nieefektywność tej pomocy.

Przeprowadzał Pan szkolenia dla lekarzy, dotyczące przekazywania trudnych diagnoz takich jak nowotwory. Czy lekarze potrafią komunikować o trudnych diagnozach i czy mają w sobie empatię?

Nie mogę generalizować, ale jako pracownik hospicjum mam doświadczenie z osobami chorymi, którym ktoś na pewnym etapie leczenia powiedział, że nic nie jest już w stanie im pomóc, że nie będzie kolejnej operacji, czy że chemia nie wchodzi w grę. Idą do domu i są skierowani do hospicjum. Miałem ostatnio pacjenta, który przy wypisie usłyszał, że idzie do domu, żeby umrzeć, „na umarcie”, jak powiedział lekarz wręczający kartę wypisową. On ani jego żona takich słów nie byli w stanie udźwignąć. Nie mogli ich udźwignąć nawet przez kolejne miesiące opieki z naszej strony w hospicjum. Trzeba umieć przekazywać złe informacje. Wiadomo, że po usłyszeniu złej wiadomości musi zaboleć. Choć też może być ona pozytywną informacją np., że nie będzie trzeba robić kolejnej operacji albo, że nie będzie kolejnej chemioterapii, po której się tak źle pan/pani czuła. Człowiek wróci do domu i spokojnie dożyje reszty życia, które mu pozostało. Najczęściej jednak taka informacja zbija z nóg. I pytanie o to, czy mówić o śmiertelnej diagnozie, czy nie dziś nie istnieje, bo wiadomo, że pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia i jego rokowaniach. Pozostaje pytanie tylko jak to powiedzieć. Zawsze mówię, że informację złą trzeba podać, tylko we właściwym czasie, miejscu i dawce, tak aby nie pozostawić z nią pacjenta zupełnie bez opieki. W mojej praktyce zawodowej spotkałem bardzo dużo pacjentów poranionych przez nietaktownie przekazaną informację, ale żeby przekazać ją taktownie nie trzeba kończyć studiów, wystarczy wyczucie, empatia oraz dobre wychowanie. Nie ma potrzeby robić dodatkowych kursów, bo czasem wystarczy odrobina empatii i bycie po prostu grzecznym, kulturalnym.

Czy lekarze w czasie studiów uczą się jak przekazywać trudne diagnozy? Czy na studiach nie ma czasu na takie zajęcia?

To nie tylko jest wiedza. My nazywamy to kompetencją, na którą składa się wiedza i umiejętność. Na warsztatach jest porcja wiedzy, próbujemy usystematyzować w głowie co się dzieje, kiedy kończymy leczenie radykalne, kiedy przekazujemy złą informację, co dzieje się w nas, a co w pacjencie, co możemy pacjentowi zaoferować. Jest zupełnie inaczej, kiedy jest lekarz, który wie na czym polega opieka hospicyjna a inaczej, kiedy jest lekarz, dla którego hospicjum oznacza umieralnię, do której kieruje pacjenta, bo więcej nie można pomóc. To dwie różne rzeczy: wiedza i umiejętności, o których mówimy na naszych warsztatach. Czy zabrakło tego na studiach? Na uczelniach coraz częściej brakuje mistrzów, ludzi którzy mogliby poprowadzić studentów, od których studenci mogliby uczyć się przez naśladownictwo. W tej chwili brakuje takich mistrzów. Bo jak młodzi studenci dostają przykład lekarza, który tak leczy, aby przepchnąć procedury i by dyrektor go nie wyrzucił z pracy, tak też tak samo będą nas leczyć w przyszłości. Rzeczywistość zmieniła nasze mówienie o chorych i chorobach, nie ma relacji lekarz – pacjent, są świadczeniobiorcy, nie ma leczenia tylko jakieś procedury medyczne i najlepiej, by były jeszcze opłacalne. Wydaje mi się, że w tej kwestii jest dużo więcej do zrobienia niż tylko warsztaty z komunikowania się. Wiadomo, że wszystko gnije i psuje się od podstaw. A warsztaty są tylko maścią na gangrenę.

Zbliża się Wielkanoc, często przy świątecznym stole siedzą osoby bardzo ciężko chore, dla których to mogą być ostatnie święta. Jak przeżyć ten czas? Co mówić? Jak się zachowywać?

Może być tak, że przy stole zasiądzie osoba chora, która wie, że będą to jej ostatnie święta, będzie załamana i potrzebować wsparcia bliskich. Ale może być też tak, że osoba taka będzie szczęśliwa, że doczekała świąt i że może je przeżywać w gronie bliskich. Nie ma jednej recepty na postępowanie w takich sytuacjach. Dlatego też uważam naszą pracę za ciekawą, przyglądamy się i towarzyszymy pacjentom, wspieramy. W zamian otrzymujemy od nich dużo więcej niż sami dajemy, dostajemy wiele mądrości i ciepła. To często ludzie bardzo dojrzali i mądrzy, którzy wiele wiedzą. Także hospicjum to też miejsce gdzie można dużo otrzymać - nie tylko podopieczni, ale i osoby z zespołu hospicyjnego.

Tematy

hospicja

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także