Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Przemoc seksualna wobec kobiet podczas COVID-19. Jak sobie z nią radzić? Odpowiada Katarzyna Miller

MedExpress Team

Martyna Chmielewska

Opublikowano 16 czerwca 2020 12:04

Przemoc seksualna wobec kobiet podczas COVID-19. Jak sobie z nią radzić? Odpowiada Katarzyna Miller - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto
- Należy utworzyć w miastach tzw. Siwe Pantery. W skład grupy wchodziłyby brygady dojrzałych kobiet, które pomagałyby ofiarom przemocy - powiedziała Medexpressowi psycholog Katarzyna Miller.


Martyna Chmielewska: Każdego roku około 90 tys. osób, głownie kobiet i dzieci pada ofiarą przemocy domowej. Ostatnio mówi się, że zjawisko to nasila się podczas epidemii koronawirsua. Ograniczamy kontakty międzyludzkie, izolujemy się. Wiele kobiet jest coraz bardziej narażonych na agresję ze strony partnerów. Czy dotarły do Pani ostatnio informacje o przypadkach przemocy wobec kobiet?


Katarzyna Miller: Prawdziwa liczba kobiet i dzieci, które padają ofiarami przemocy jest dużo większa. A wszystko dlatego, że bardzo wiele kobiet tego nie ujawnia. Nie zgłasza, nie przyznaje się, że siniaki, rany które posiada są wynikiem przemocy ze strony mężczyzny. Tłumaczą, że są one spowodowane np. upadkiem ze schodów. Mało tego, nawet jeśli zgłoszą, że są ofiarami przemocy, to potem wycofują się z zeznań. Tak naprawdę nie mamy pojęcia, z jaką przemocą domową ze strony mężczyzn borykają się kobiety. Myślę, że podczas epidemii mężczyźni są zmuszeni do częstszego przebywania w domu. Może ich to bardzo drażnić. Kobieta staje się dla nich obiektem, na którym mogą rozładować swoje napięcie. Choć kobiety - ofiary przemocy ostrzegają mężczyznę, że od niego odejdą, to tego nie robią. Mężczyźni czują się bezkarni. A kobietom potrzebna jest pomoc.

M.Ch.: Czy ofiary przemocy mogą liczyć na pomoc ze strony policji?

K.M.: Policja jest nieprzygotowana do obrony kobiet- ofiar przemocy. Jakiś czas temu rozmawiałam z komendantem policji, który powiedział mi, że kobiety same są sobie winne. Komendanta za te słowa należałoby wsadzić do więzienia. Mówi się, że kobieta została zgwałcona, bo się prowokacyjnie ubrała, miała krótką spódnicę itp. Takim sposobem myślenia udajemy, że podejmujemy działania w sprawie przemocy wobec kobiet. Sprawa jest bardzo poważna. Chłopcy biorą przykład z ojców, którzy biją ich matki. Mają przeświadczenie, że wolno to robić. Dziewczynki, które w domu rodzinnym były ofiarami przemocy, mają poczucie, że muszą znosić agresywne zachowania mężczyzn...Trzeba bardzo długiej pracy w dodatku psychoterapeutycznej, aby dokonać zmian w życiu. Kobiety w pracy mogą być bardzo stanowcze, szybko się uczą, są odpowiedzialne, dobrze zarabiają. W domu zaś są ofiarami. Ludzie tego nie rozumieją i nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Pytają, dlaczego ona się na to zgadza?Takie kobiety właśnie nie mają do kogo się zwrócić. Powinny mieć możliwość zwrócenia się do bardzo wielu służb. Policja powinna być naprawdę dobrze wyszkolona. Mężczyzna powinien mieć świadomość tego, że ktoś może dowiedzieć się o tym, jak się zachowuje. Powinien przestraszyć się konsekwencji. Chodzi o to, aby kobiecie opłacało się wnieść skargę. Porzuceni mężczyźni tzw. przemocowcy nasyłają na swoje kobiety policję (choć one się od nich uwolniły). Twierdzą, że źle wychowują dzieci. Sami zaś nie odpowiedzieli za swoje czyny.

M.Ch.: W 2018 roku, według Kodeksu Karnego 1305 kobiet zostało zgwałconych...

K.M.: To nic w porównaniu do tego, co się dzieje naprawdę. Nie robię statystyk. Są one wynikiem tego, co zostało zapisane na papierze. Nieujawnione przypadki to jest tzw. szara liczba.

M.Ch.: Kobiety podczas epidemii koronawirusa są narażone na przemoc seksualną ze strony mężczyzn. Co jest jej powodem? Dlaczego mężczyźni to robią?

K.M.: To jest pytanie, na które odpowiada szereg książek, których nie czytają ci, co powinni. Mężczyźni na to pytanie odpowiadają: bo mamy testosteron. Jeden z psychologów odpowiedział, bo nie ma wojny, bo się nie mają panowie, gdzie wyżyć. A gdzie najprościej im się wyżyć? Na kobiecie! O dzieciach nie mówimy. Nie wspominamy o tym, ile zostało ujawnionych wiadomości na temat przemocy z Izb Pogotowia Opiekuńczego ( ile tam trafia dzieci poparzonych, poranionych, pociętych przez swoich tatusiów). Gdyby te informacje ujrzały światło dzienne, byłoby więcej zgrozy w tym kraju. Niestety nie robimy tego. Jest nam wygodniej nie znać prawdy. Jedna niebieska linia – co to jest? Gdzie się kobiety mają zwrócić. Ilu prawników jest w Centrum Pomocy Rodzinie? Ile jest osób, które porozmawiają z kobietą potrzebującą pomocy?

M.Ch.: Jakie działania należy podjąć, aby pomóc ofiarom?

K.M.: Państwo powinno zapewnić opłacone służby psychologiczne, psychiatryczne, prawnicze oraz takie, które byłyby wzywane do domu, w którym dochodzi do przemocy. Chodzi o to, aby odpowiednie osoby porozmawiały z kobietą i przekonały ją, żeby nie wycofała skargi złożonej na swojego partnera. Kobiety boją się mówić prawdę, bo nie mają wsparcia. Mam pewien pomysł ws. walki z przemocą. Opowiedziałam o nim burmistrzowi Warszawy. Należy utworzyć w miastach tzw. Siwe Pantery. W skład grupy wchodziłyby brygady dorosłych, dojrzałych kobiet, które np. nocą chodziłyby po domach i pomagały kobietom, które bije mąż. Jeśli pojawi się u niego kilka hardych kobiet, to facet zacznie się bać...

K.M.: Jak burmistrz miasta zareagował na Pani pomysł?

M.Ch.: Powiedział, że to bardzo ciekawy pomysł. Możliwe, że trzeba byłoby o nim głośno pogadać w kilku miejscach, przeprowadzić konferencje na ten temat. Trzeba byłoby najpierw nauczyć kobiety samoobrony a potem wspierać je społecznie, urzędowo. Chodzi o to, aby miały poczucie, że ich działania są potrzebne i wskazane.

M.Ch.: Które zachowania partnera powinny w nas wzbudzić niepokój? Kiedy powinna nam się zapalić tzw. czerwona lampka?

K.M.: Niebawem wychodzi moja i Suzan Giżyńskiej książka pt. „Mam faceta i mam… problem”. Piszę w niej m.in. o takich sytuacjach. Dziennikarka z Newsweek’a wydała na razie jako e-book książkę pt. „Dlaczego nikt nie widzi, że ja umieram”. Cieszę się, że przeprowadza Pani ze mną wywiad, który ukaże się w portalu medycznym. Lekarze i pielęgniarki powinni wiedzieć, jak się zachować w pewnych sytuacjach. Jeśli przychodzi do nich kobieta z podbitym okiem i twierdzi, że wpadła na klamkę, to się powinno z nią w specjalny sposób porozmawiać. Chodzi o to, żeby ujawniła, co się naprawdę stało. Zapytała Pani, kiedy kobieta może stać się ofiarą przemocy seksualnej. Problem w tym, że nawet jeśli kobietom zapali się "czerwona lampka" to one i tak pozostają w toksycznych związkach. A wszystko dlatego, że są przyzwyczajone do takiego traktowania przez swoich ojców. I potem są „gotową” ofiarą. Kobieta nie widzi, że takie postępowanie jest nienormalne, bo od początku żyła w takich warunkach. Ludzie nie chcą tego zrozumieć. Przykładowo chłopak wyznaje miłość dziewczynie, która była ofiarą przemocy w domu rodzinnym (jest to dla niej wyjątkowy moment. Zawsze marzyła, żeby to usłyszeć). Marzyła o domu, który będzie wyglądał inaczej niż rodzinny, w którym panowała przemoc). Między parą przez jakiś czas jest dobra relacja. Potem niepostrzeżenie zaczynają pojawiać się nieprzyjemne sytuacje. Chłopak zaczyna ją poniżać, przezywać, lekceważyć. Kobieta nie chce być już z mężczyzną, myśli o rozstaniu. Wtedy on ją przeprasza. Mówi, że się zmieni. To jest tzw. warunkowanie nieciągłe, nieregularne, które robi kobiecie wodę z mózgu. Kobieta wierzy, że mężczyzna poprawi swoje zachowanie. Ona jest w tzw. zmienionym stanie świadomości. Osoby te trzeba leczyć. Kobiety trzeba nauczyć szacunku do samej siebie. Zdrowej kobiecie „czerwona lampka” zaświeci się od razu. Powie mężczyźnie dziękuję, rozstajemy się. I zrobi to.

M.Ch.: Jak bronić się przed przemocą seksualną?

K.M.: Przemoc to przemoc. Mężczyzna, który kobietę bije, również ją gwałci. Obraża i poniża partnerkę, nazywając ją ścierką, tłumokiem. Krzyczy (jak to pokazano na plakatach kampanii antyprzemocowej, który nic nie zmienił ), że kobieta dostanie w pysk, bo zupa była za słona. Oczywiście trzeba o tym rozmawiać…

M.Ch.: Gdzie zgwałcona osoba powinna szukać pomocy?

K.M.: Zgwałcona osoba powinna szukać pomocy u policji, psychoterapeuty, przyjaciółek, rodziny, w Centrum Zdrowia Kobiet. Nie można przyjąć do wiadomości, że to nasza wina. Nie dajmy sobie wmówić, że mężczyzna nas kocha, a bije nas, bo ma problemy w pracy. Wiele matek mówi swoim córkom, iż taki jest los kobiety. Tłumaczą, że trzeba mieć męża, dzieci powinny mieć ojca. Ale czy takiego ojca?

M.Ch.: Jakie mogą być skutki przemocy seksualnej?

K.M.: Skutki przemocy seksualnej są specyficzne. Kobieta poddana molestowaniu, gwałtom, zapada się w swoim poczuciu kobiecości. Czuje się stłamszona, bezradna, odrzucona. Występuje sama przeciwko sobie, ponieważ najczęściej nie potrafi obronić się przed przemocowcem, przed gwałcicielem. Ona nie ma z kim rozmawiać. Nasze społeczeństwo jest ciemnogrodzkie (z wyjątkiem małych enklaw rozumnych ludzi, którzy powiedzą kobiecie, że to nie jej wina). Ludzie nie chcą wiedzieć, co się złego wokół dzieje. To co ona ma zrobić? Będzie zapadała na różne choroby, miała coraz mniej energii życiowej. Nie będzie wierzyła ludziom. Będzie brakowało jej wiary w samą siebie. Będzie człowiekiem totalnie zranionym. Niektóre, ambitne kobiet będą udawały, że nic się nie stało.

Podobne artykuły

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Zakupy covidowe. Coś tu pachnie

27 lutego 2024
iStock-1361760808
23 stycznia 2024
Nuvaxovid
4 stycznia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Najciekawsze oferty pracy (przewiń)