Subskrybuj
Logo małe
Szukaj
KZP 2025

Onkologia w erze przełomu: innowacje w profilaktyce, diagnostyce i leczeniu

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 29 grudnia 2025 08:00

W onkologii w ostatnim roku zapadło wiele pozytywnych rozstrzygnięć, nie brakuje jednak również powodów do niepokoju. Przede wszystkim o finanse – ośrodki onkologiczne choćby z powodu opóźnień w rozliczaniu świadczeń nielimitowanych, mocno odczuwają perturbacje w systemie ochrony zdrowia – mówiono podczas XII Kongresu Zdrowia Publicznego.
Onkologia w erze przełomu: innowacje w profilaktyce, diagnostyce i leczeniu - Obrazek nagłówka

Podczas dyskusji „Onkologia w erze przełomu: innowacje w profilaktyce, diagnostyce i leczeniu” prof. Piotr Rutkowski, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie podsumował sytuację na koniec 2025 roku. – Onkologia z jednej strony powinna być w dużo lepszej sytuacji, bo rozpoczęło się wprowadzanie Krajowej Sieci Onkologicznej, widać już pierwsze efekty, za chwilę mamy mieć e-DiLO, są nowe produkty, na horyzoncie są Lung Cancer Unity i niskodawkowa tomografia komputerowa, wreszcie jest rekordowa liczba nowych terapii objętych refundację – wymieniał jasne strony rzeczywistości. Te ciemne, a w każdym razie budzące niepokój, to niepewność co do finansowania. – Cały czas odczuwamy zagrożenie. Wiele dużych ośrodków onkologicznych nie ma zapłaconych choćby programów lekowych – przyznał.

Schodząc na bardziej szczegółowy poziom prof. Rutkowski jako sukcesy wskazał umacniającą się pozycję robotyki oraz dobry (nawet piąte, szóste miejsce w Europie) dostęp do radioterapii. – Mamy też bardzo dobrą dostępność profilaktyki, która jednak nie jest wykorzystywana – przyznał. Wysoko ocenił też dostępność terapii w programach lekowych, choć zaznaczył, że nie ma pewności, czy wszystkie terapie, których decyzje refundacyjne dobiegają do końca, zostaną przedłużone (w połowie grudnia MZ ogłosiło przedłużenie decyzji dla blisko sześciuset terapii innowacyjnych, w tym wielu onkologicznych). – Generalnie jest lepiej, widzimy to już we wskaźnikach zdrowotnych, choć nie wiadomo, czy damy radę utrzymać tę pozytywną tendencję – stwierdził ekspert.

Jakie są priorytety? Prof. Piotr Rutkowski nie miał wątpliwości. – Wiążą się one z dobrą organizacją. Przede wszystkim trzeba doprowadzić do wykorzystania potencjału profilaktyki, bo to przekłada się bardzo szybko na tańszą opiekę zdrowotną. Chodzi tu zarówno o profilaktykę pierwotną jak i wtórną – podkreślał, zaznaczając, że inwestycje w tym obszarze są ciągle za niskie. Kolejna sprawa to kontrolowane wprowadzanie KSO. – Tylko w taki sposób zapewnimy bezpieczeństwo pacjentom i jednocześnie nie będziemy tracić środków finansowych. Nie możemy, bo na horyzoncie czekają dość kosztowne terapii – przypominał.

Profilaktyka to jednak ciągle pięta achillesowa systemu. Tylko co trzecia Polka w grupie wiekowej 35-74 lata korzysta z mammografii. Dlaczego i jak to zmienić? Dr n. med. Katarzyna Pogoda, przewodnicząca Sekcji Raka Piersi Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, Klinika Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie podkreślała, że choć profilaktyka nie zapobiega chorobom, pozwala je leczyć skutecznie – i tanio – na wczesnym etapie. – W przypadku raka piersi pacjentki nie wymagają długich i kosztownych terapii. Po szybkim leczeniu kobiety wracają do swoich zwykłych aktywności. Jednak statystyki korzystania z profilaktyki są ciągle niskie – podkreślała, przypominając, że w krajach takich jak Holandia czy Dania regularnie bada się 70-80 proc. kobiet. – To badanie ratuje życie a my zawsze mamy jakieś wymówki.

Co zrobić, by tę sytuację zmienić? Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej podkreślała rolę państwa i rozwiązań systemowych w tym obszarze. – Jeśli planujemy wydatki na profilaktykę, działania powinny być efektywne. Jeśli nie są, należy wdrożyć odpowiednie narzędzia. Owszem, mamy problem kulturowy. Nie ufamy „darmowym” ofertom, zwłaszcza po okresie pandemii spadło zaufanie do opieki zdrowotnej. W przypadku mammografii pewną rolę odgrywa też zbitka z mammobusami, co do których wiele osób słyszało i jest przekonanych, że są problemy z jakością badań – wskazywała powody, dla których Polki, a przynajmniej ich część, nie pali się do wykonywania badań. Co można byłoby zrobić? Po pierwsze, jak mówiła przedstawicielka organizacji pacjentów, przywrócić zaproszenia na badania – w różnej formie, dostosowanej do współczesnych realiów. Powinny one docierać wszystkimi możliwymi kanałami. – Wiele działań już jest realizowanych i mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy efekty – podkreśliła, dodając, że wysyłanie zaproszeń, SMS-ów, wiadomości push-up, informacji w aplikacjach IKP czy mObywatel musi być cykliczne, nie może się ograniczać do akcyjności np. w październiku, miesiącu poświęconym profilaktyce raka piersi. Krokiem do przodu na pewno, według Anny Kupieckiej, jest e-rejestracja, bo możliwość wygodnego zapisania się na badanie w poziomu telefonu na pewno ułatwia decyzję. Należy też budować świadomość obywateli, czym jest profilaktyka, dzięki której zyskujemy możliwość szybkiego i skutecznego wyleczenia choroby, bo lekarze mają do tego odpowiednie narzędzia.

Prof. Piotr Rutkowski przypominał, że przynajmniej w niektórych wypadkach profilaktyka nie tylko pozwala wykryć chorobę wcześniej, ale zapobiec jej powstaniu – koronnym przykładem jest kolonoskopia, podczas której usuwa się zmiany przedrakowe, co oznacza ni mniej ni więcej tylko właśnie uniemożliwienie rozwoju nowotworu. Podkreślił, że korzyści zostały policzone. – W USA szacuje się, że jeden dolar wydany na kolonoskopię to oszczędność 30 dolarów koniecznych do wydania w procesie leczenia – powiedział. Również cytologia pozwala wykryć stany przedrakowe i tym samym zapobiega rozwojowi nowotworów inwazyjnych. Wysoką skutecznością wykazuje się NTK, która od 2026 roku będzie dostępna w grupach ryzyka raka płuca. – Nowoczesne metody profilaktyki istotnie poprawiają swoistość i czułość badań. Poza tym – jak podkreślił – profilaktyka nowotworów to również szczepienia HPV, a one wprost zapobiegają pojawieniu się chorób.

W 2026 roku, w obszarze diagnostyki, jak mówił prof. Rutkowski, zmieni się koszyk świadczeń gwarantowanych jeśli chodzi o badania PET. – Mieliśmy bardzo duże zaległości – przyznał. Cały czas problemem są badania molekularne w raku jajnika. – Mamy program lekowy, ale badania, które kwalifikują do niego, nie są rozliczanie – zauważył, podkreślając, że na decyzję i klinicyści i przede wszystkim pacjentki czekają już kilkanaście miesięcy. – Jako PTO przygotowaliśmy kartę produktu, jest pozytywna opinia AOTMiT. To musi być rozstrzygnięte. Oczywiście, nie możemy finansować wszystkiego przy naszych ograniczeniach finansowych, ale musimy płacić za to, co ma największy sens. Jeśli jest terapia, trudno nie finansować diagnostyki.

Ekspert podpowiadał, w jaki sposób – bezkosztowo – NFZ mógłby poprawić funkcjonowanie diagnostyki, czyli de facto przyspieszyć procedowanie badań. Chodzi o to, by pacjent, podpisując zgodę na badanie patomorfologiczne, jednocześnie zgadzał się na badania molekularne. W tej chwili największe ośrodki już stosują to rozwiązanie na własną rękę i proszą pacjentów o podpisywanie zgód warunkowych – ale zdecydowana większość szpitali – nie. Efekt jest taki, że pacjenta trzeba ściągać tylko po to, by podpisał zgodę, co wydłuża cały proces diagnostyczny. – Jeśli taką zgodę warunkową mamy, gdy biopsja pokazuje raka płuca, możemy natychmiast zlecać badania NGS, bo zgoda pacjenta jest w dokumentacji. Jeśli zgody nie ma, pacjenci tracą szanse na aktywne leczenie z powodu opóźnienia w diagnostyce – mówił. Wystarczyłoby, że NFZ wydał w tej sprawie jasne wytyczne.

W diagnostyce raka piersi, jak przypomniała dr Pogoda, cały czas problemem jest brak finansowania testów wielogenowych, istotnych dla pacjentek z najczęstszym, hormonozależnym, typem nowotworu, w którym podejmowanie decyzji dotyczących terapii jest najtrudniejsze, bo część pacjentek jest w „szarej strefie”. – Nie wiemy, czy do trwającej pięć, czasem dziesięć lat, hormonoterapii dołączać chemioterapię – podkreślała ekspertka, dodając, że ani temat nie jest nowy, bo mówi się o konieczności finansowania testów od lat, ani same testy nie są żadną „nowinką”. – To, tak naprawdę, już historia medycyny, a pacjentki we własnym zakresie te testy wykonują – mówiła przyznając, że przekazywanie pacjentkom informacji, że mogą, powinny czy muszą sfinansować sobie takie badanie nie zawsze jest łatwe. – Optymalnie byłoby, gdyby takie rozmowy nie były potrzebne, gdyby testy były po prostu dostępne.

Korzyści dla pacjentek są jednak niekwestionowane. Część odnosi je dlatego, że zostanie im oszczędzona obciążająca chemioterapia: w ich przypadku test pokazuje bardzo nikłe ryzyko nawrotów, mimo że lekarz na podstawie wiedzy bez testu byłby skłonny chemioterapię włączyć. Część, przeciwnie – będzie mieć włączoną chemioterapię, bo ryzyko nawrotu choroby okaże się duże – gdyby testu nie było, lekarz mógłby poprzestać na hormonoterapii, co prawdopodobnie oznaczałoby, że pacjentka wróci, być może już z rozsianą chorobą nowotworową. – Lekarze mogą w różny sposób interpretować parametry, wynik testu daje pewność, jakie jest ryzyko nawrotu – podkreślała.

- Celem w terapii onkologicznej powinien być jak najlepszy efekt kliniczny przy jak najmniejszym obciążeniu i szkodach dla organizmu pacjenta – wtórowała Anna Kupiecka. Testy, w jej ocenie, pomagają pacjentkom psychicznie, bo dają pewność: tym, które mają chemioterapii nie dostać, bo upewniają, że rzeczywiście ryzyko nawrotu jest bardzo małe, tym, którym lekarz musi zlecić chemię – bo wiedzą, że to jest konieczne i ma im dać pewność wyleczenia. Korzyści odnosi też system, bo znikają niepotrzebne wydatki na chemioterapię i świadczenia towarzyszące a także – konieczność leczenia skutków ubocznych i powikłań.

Wyzwaniem pozostaje optymalizacja ścieżki pacjenta, choć – jak podkreślał prof. Rutkowski – w obszarze onkologii jest z tym coraz lepiej. – Jeśli nie wytyczamy właściwie ścieżki i nie kontrolujemy realizacji, marnujemy i szanse pacjentów, i pacjentów – przypominał.

Karta e-DiLO, która ciągle ma status „w oczekiwaniu”, jest narzędziem kontroli nad jakością opieki onkologicznej. – Czy pacjent jest leczony zgodnie z wytycznymi. Jesteśmy na Kongresie Zdrowia Publicznego, w zdrowie publiczne to przecież również mierniki jakości w opiece zdrowotnej – przypominał, dodając, że takiego stałego podejścia ciągle w systemie brakuje. – Jakości nie poprawi nawet największa liczba ankiet wypełnionych przez pacjentów. Od kilku lat pracujemy nad wskaźnikami oceny jakości, ale bez karty e-DiLO nie ma ich jak zmierzyć. Te dwie rzeczy, karta i wskaźniki, muszą wejść w życie równolegle.

Dr Pogoda podkreślała z kolei, że ścieżka pacjenta ma minimalizować ryzyko przestojów, sztucznych „korków”, i wydłużania czasu dzielącego chorego od rozpoczęcia leczenia – chodzi na przykład o szukanie, na własną rękę, kolejnych konsultacji u specjalistów. – W KSO chodzi również o to, by pacjenci z najczęstszymi typami nowotworów byli leczeni blisko swojego miejsca zamieszkania. Ale aby to było możliwe, wszyscy, również pacjenci, muszą mieć pewność, że jakość leczenia tam będzie taka sama jak w ośrodkach specjalistycznych. Konieczna jest wiedza o parametrach dotyczących rezultatów operacji czy odsetka nawrotów choroby. To trzeba mierzyć, a nawet są propozycje, by takimi wynikami szpitale musiały się dzielić, by pacjenci mogli podejmować decyzje świadomie – mówiła. Z punktu widzenia pacjenta na pewno nie jest korzystna decyzja o wyborze szpitala, w którym termin operacji jest najszybciej dostępny, jeśli nie idzie za tym jakość.

Czego oczekują sami pacjenci onkologiczni? Jak mówiła Anna Kupiecka, na pewno leczenia zgodnego z najnowszą wiedzą medyczną. I standardów opieki, standardów postępowania. – Jeśli pacjent zostanie przyjęty do szpitala X, musi mieć pewność, że jest w dobrych, nie przypadkowych, rękach. Że nie znalazł się w miejscu, które nie zaoferuje mu programu lekowego, choć powinien takie leczenie otrzymać. Że nie jest w szpitalu, w którym specjaliści nie mają doświadczenia w operowaniu takich przypadków. Pacjent oczekuje pewności, że jest standard opieki i że nie musi na własną rękę szukać ośrodka czy profesora, który się nim właściwie zajmie. To rzeczywiście zaburza ścieżkę pacjenta – wyliczała.

W dyskusji temat profilaktyki wracał jak bumerang. Przypomniano, że będzie ona – na mocy decyzji Sejmu – motywem przewodnim 2026 roku. – Rzeczywiście, o profilaktyce sporo mówimy, byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli działać – stwierdziła Anna Kupiecka, przypominając, że kończący się rok był poświęcony profilaktyce i edukacji zdrowotnej z woli Senatu. W jej ocenie wyszło to nie do końca udanie, skoro ani w szczepieniach HPV ani w edukacji zdrowotnej w szkołach nie można mówić o sukcesie. – Jest też wiele innych działań, które mogłyby być bardziej efektywne – przyznała. W jaki sposób przełożyć słowa na czyny? Liderka organizacji pacjenckiej podpowiadała, by posłowie zaangażowali się w promujące postawy prozdrowotne spotkania w swoich społecznościach. – By uświadamiali wyborców, że nie wystarczy narzekać na system ochrony zdrowia, że o zdrowie trzeba dbać i się w to angażować.

- Na pewno praca w terenie i docieranie do grup, które w tej chwili nie korzystają z profilaktyki – wskazywała dr Pogoda, rekomendując również, by aktywność w budzenie świadomości w większym stopniu angażowali się np. lekarze POZ, których pacjenci odwiedzają przy okazji rozwiązywania innych problemów zdrowotnych. Specjalistka podkreślała, że padają ze strony MZ deklaracje o poszerzeniu programu „Moje zdrowie” o programy przesiewowe, „na pewno w kierunku nowotworów kobiecych” i NTK. – Ważna byłaby możliwość zapisania pacjenta na takie badania przy okazji realizowania programu „MZ” – przyznała. Last but not least – medycyna pracy, jako moment, w którym wszyscy pracujący obowiązkowo meldują się u lekarza. – To jest chwila na rozmowę o zdrowiu. W tym momencie, podobnie jak w POZ, często nie wykorzystywana.

Prof. Rutkowski przewiduje, że w sprawie profilaktyki „zbliżamy się do przesilenia” i dzięki zaangażowaniu różnych obszarów systemu opieki zdrowotnej uda się osiągnąć masę krytyczną. – Unowocześniliśmy ofertę profilaktyczną, zwłaszcza skierowaną do kobiet. Jest jeszcze problem z jej wykorzystaniem, ale są sygnały, że jest szansa na zmianę. Po pierwszym zaproszeniu push-up na mammografię zapisało się wyraźnie więcej kobiet. To działa, tylko musi być podejmowane ustawicznie – mówił. Działają też przypomnienia o możliwości zaszczepienia przeciw HPV. – W ostatnim roczniku, który może jeszcze korzystać ze szczepienia, jest zaszczepionych 42 proc. nastolatków. To ciągle za mało, ale jesteśmy na ścieżce wzrostowej – ocenił.

KZP 25 loga

Tematy

KZP 2025 / KZP

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także