Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną!

MedExpress Team

Martyna Chmielewska

Opublikowano 16 kwietnia 2020 15:38

Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną! - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto
- Test na koronawirusa musi być obiektywny. Najgorszą rzeczą jest to, że są fałszywie ujemne wyniki. Podobno jeden z krajów kupił testy jakiejś niecertyfikowanej firmy w Chinach i wyszło 60-80 proc. wyników fałszywie ujemnych - powiedział Medexpressowi przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego OZZL Maciej Niwiński.

Martyna Chmielewska: Koronawirus ciągle zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Liczba zakażonych wynosi ponad 2 mln. W USA stwierdzono już prawie 640 tys. zakażeń - najwięcej na całym świecie. Liczba ofiar śmiertelnych wirusa przekroczyła 137 tys. Najwięcej jest w USA - 30 tys. W Polsce 7771 jest osób jest zakażonych. Zmarły 292 osoby. Ostatnio słyszymy, że dane te są niedoszacowane, ponieważ wykonuje się za mało testów...

Maciej Niwiński:Trudno mi powiedzieć, czy wykonujemy za mało testów. Nie mam takiego oglądu ogólnego w skali kraju.

M.Ch.: Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL, powiedział w rozmowie z Medexpressem, że apeluje o test na żądanie dla każdego pracownika ochrony zdrowia. Co Pan o tym sądzi?

M.N.: Test musi być obiektywny. Najgorszą rzeczą jest to, że są fałszywie ujemne wyniki. Podobno jeden z krajów kupił testy jakiejś niecertyfikowanej firmy w Chinach i wyszło 60-80 proc. wyników fałszywie ujemnych. Oznacza to, że wypuszczono na ulicę miast ludzi, którzy byli przekonani że są zdrowi. Jeżeli tak było, to gorszych rzeczy nie ma. Pracownicy szpitala, ekip sprzątających, przeprowadzających dezynfekcje, którzy spotykają się z zakażonymi pacjentami, mogą też być zarażeni. Każdy test powinien dawać obiektywny wynik. Musi być to test odpowiedniej jakości, wykonany w odpowiednim czasie.

M.C.: Ilu lekarzy w Pana regionie jest zakażonych, ilu przebywa na kwarantannie?

M.N.: Znam kolegów lekarzy, którzy przebywają na kwarantannie, w warunkach domowych.

M.C.: Z jakimi największymi problemami borykają się lekarze w pracy?

M.N.: Brakuje nam kilkudziesięciu tysięcy lekarzy, którzy zostali w poprzednich 30 latach z Polski de facto wygnani i teraz walczą z pandemią w wielu innych krajach. Nawet przy szarym scenariuszu będzie potrzeba więcej lekarzy. Sprzęt można kupić i go dostarczyć do szpitali. O wiele łatwiej jest to zrobić niż znaleźć np. 20 tysięcy świetnie wyszkolonych lekarzy, albo 20 tysięcy pielęgniarek.

M.C. Jakie będą konsekwencje epidemii koronawirusa w Polsce? Czy Pana zdaniem może dojść do sparaliżowania szpitali?

M.N.: To jest czarny scenariusz. Należy jednak zaufać społeczeństwu. Mam nadzieję, iż będzie przestrzegać warunków dystansowania, izolacji, rozproszenia i do tego scenariusza nie dojdzie. Jednak gdyby miało do niego dojść byłaby to rzecz bardzo nieprzyjemna. Pozytywne jest to, że śmiertelność wirusa jest ograniczona. To nie jest dżuma czy ebola, która zabija 100% ludności. Wg oficjalnych danych WHO śmiertelność w przypadku koronawirusa wynosi od 0 – 10%. Trzeba przetrwać tę epidemię do czasu wynalezienia szczepionki. Wierzę, że zostanie wynaleziona. Zastanawiam się, czy za chwilę każdy kraj nie stanie przed dokonaniem wyboru: czy ważniejsza jest gospodarka, która nie może się załamać, czy ważniejsze jest życie kilku procent ludzi.

M.C.: W kwietniu minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN powiedział, że szczepionka przeciwko koronawirusowi może pojawić się za kilkanaście miesięcy...

M.N.: Niestety nie ominie się testów na ludziach. Najgorszą rzeczą byłoby wprowadzenie szczepionki, która zamiast pomagać, mogłaby zaszkodzić. Podstawową zasadą jest „primum non nocere". W przeszłości pojawiały się błędy polegające na tym, że wprowadzono lek, który dawał poważne powikłania przewyższające korzyści. Nadmierny pośpiech nie jest wskazany. Nie można omijać pewnych procedur. Doskonale o tym wiedzą osoby, które się na tym znają. Szczepionki moim zdaniem nie będzie szybciej niż w ciągu roku.

M.C.: Co Pan sądzi o obowiązkowym noszeniu masek?

M.N.: Są trzy grupy maseczek. Te do noszenia na ulicy, nie mogą być wnoszone do szpitali, ponieważ są nie medyczne i nie nadają się do tego celu. Maseczki, w których lekarze operują, nadają się do użytku szpitalnego. Maseczki specjalne antywirusowe, które nie w 100 % ale różnie w 94-96 % zabezpieczają przed wirusem. Trzeba wiedzieć jak stosować maski. Potrzebne są filmy edukacyjne. Należy szerzyć wiedzę wśród społeczeństwa. Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną. Szkodzi zamiast pomagać. Jeśli ktoś nosi maseczkę, to nie powinien jej dotykać palcami. To właśnie tam może być największe stężenie wirusa. Podobnie jest z rękawiczkami. Noszenie ich wymaga szerokiej edukacji i przyzwyczajenia. Wirus przenosi się głównie drogą kropelkową, dostaje się do ust, nosa, spojówek (są pojedyncze doniesienia, że przez spojówki nie dochodzi do zarażenia). Niektóre kraje wprowadziły obowiązek noszenia masek z dwóch powodów.

M.C.: Jakich?

M.N.: Po pierwsze społeczeństwo czuje się bezpieczniej. Po drugie, jeżeli traktujemy każdego kto chodzi po ulicy jako zarażonego (w tym siebie) to chronimy innych przed zarażeniem przez siebie. Przy pewnej liczbie chorych wprowadzenie maseczek ma sens. Musi być to jednak poprzedzone edukacją odnośnie tego, jak je należy stosować, jak je wyrzucać, jak długo stosować odpowiedni rodzaj maseczki.

M.C.: Jak Pan ocenia przygotowanie ochrony zdrowia do walki z koronawirusem?

M.N.: Przygotowanie ochrony zdrowia do walki z różnymi chorobami oceniam zawsze źle. Od trzydziestu lat pracuję w ochronie zdrowia. Zrobiono niewiele. Nie dorównujemy nawet Republice Czeskiej, nie mówiąc już o bogatszych krajach. Skala zaniedbań jest gigantyczna. Dotyczy to wielu pól w zakresie ochrony zdrowia. Nakłada się na to chroniczny brak personelu. Są w innych krajach szpitale, gdzie przy wykonaniu tych samych procedur zatrudnia się nawet 3-4 razy więcej lekarzy i innego personelu medycznego . Zawsze były inne ważniejsze potrzeby od ochrony zdrowia. Przez 30 lat ochrona zdrowia była zaniedbywana. Nie da się tego nadrobić w ciągu 2 czy 5 lat. W szpitalach zakaźnych każda sala musi mieć oddzielny pełny węzeł sanitarny (jeżeli ma tam przebywać chory indywidualnie izolowany). W szpitalach, które obecnie przekształca się w jednoimienne warunki te nie są w pełni spełnione.

M.C.: W kwietniu wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował dziennikarzy na konferencji prasowej, że zostaną uruchomione kolejne szpitale do walki z koronawirusem...

M.N.: Jest to racjonalne posunięcie. Niektórzy szefowie placówek staną przed dużym wyzwaniem. Dziennie w Polsce umiera ok 1000 osób. Okazać się może, że mamy szpitale zakaźne ale nie mamy, gdzie leczyć pacjentów z udarem, zawałem itd. Polska nie ma najmniej łóżek szpitalnych w Europie. Najmniej ma lekarzy, oczywiście w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.

Podobne artykuły

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Zakupy covidowe. Coś tu pachnie

27 lutego 2024
iStock-1361760808
23 stycznia 2024
Nuvaxovid
4 stycznia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także