Autorzy, grono wybitnych ekspertów w dziedzinie kardiologii oraz przedstawicieli organizacji pacjentów nie tylko przedstawili obecną sytuację, ale też propozycje rozwiązań problemów blokujących dostępność.
- Mam nadzieję, że ten dokument będzie przyczynkiem do nowego otwarcia, dyskusji, również z decydentami, o tym co zrobić, żeby polscy pacjenci lub potencjalni pacjenci kardiologiczni mogli skorzystać w szerszym zakresie z innowacyjnych terapii dostępnych w programach lekowych – mówiła podczas czwartkowej konferencji prasowej Agnieszka Wołczenko, prezes Stowarzyszenia „EcoSerce”.
Pacjenci ze schorzeniami kardiologicznymi mogą być w tej chwili leczeni w czterech programach lekowych:
B.31 – tętnicze nadciśnienie płucne
B.74 – przewlekłe zakrzepowo-zatorowe nadciśnienie płucne
B.101 – zaburzenia lipidowe
B.162 – kardiomiopatia.
Najwięcej uwagi poświęcono programowi zaburzeń lipidowych – z jednej strony ze względu na jego potencjalny zasięg, z drugiej – niewspółmiernie małą liczbę beneficjentów programu. W raporcie czytamy, że w pierwszym kwartale 2024 r. leczonych było 1142 pacjentów, podczas gdy – jak podkreślali eksperci podczas dyskusji – program był przygotowywany z myślą o co najmniej kilka razy większej grupie pacjentów. Skalę problemu pokazują dane z województw za 2024 rok: co prawda można powiedzieć, że liczba pacjentów objętych programem się podwoiła, ale to głównie zasługa jednego województwa, bo na Śląsku włączono aż 362 pacjentów. Na Mazowszu, a więc w województwie o podobnej liczbie mieszkańców – tylko 76. Śląsk jest zresztą od 2022 roku jedynym województwem, gdzie co roku włączano trzycyfrową liczbę chorych (choć w 2022 roku było to „tylko” 101 osób). W tym roku 102 pacjentów włączono w województwie łódzkim – ale dla „równowagi” w jednym z największych regionów – Małopolsce – tylko 52.
Duże oczekiwania kardiolodzy i pacjenci mają wobec bliskiej już perspektywy włączenia do bilansu sześciolatka lipidogramu. Ma to pozwolić stosunkowo wcześnie – jeszcze przed wystąpieniem ostrych incydentów (udar, zawał) – wychwycić przypadki hipercholesterolemii uwarunkowanej genetycznie.
Inne problemy są związane z program lekowy B.162, dotyczym kardiomiopatii w przebiegu amyloidozy transtyretynowej oraz kardiomiopatii przerostowej zawężającej. W listopadzie ubiegłego roku (wtedy zbierane były dane do raportu) był realizowany w siedmiu województwach, zaś część oddziałów wojewódzkich NFZ otwarcie deklarowała, że z uwagi na bardzo trudną sytuację finansową program został przesunięty na styczeń 2025 r. W listopadzie 2024 r. żaden pacjent nie miał szansy skorzystania z leków w ramach tego programu.
Z programu lekowego dotyczącego tętniczego nadciśnienia płucnego (B. 31) korzysta 1527 pacjentów, a w programie B.74 (leczenie przewlekłego zakrzepowo-zatorowego nadciśnienia płucnego) uczestniczy 496 pacjentów. W porównaniu do danych epidemiologicznych statystyki są tutaj dobre, ale fizyczna dostępność jest utrudniona, bo w niektórych regionach programy nie są realizowane i pacjenci muszą szukać leczenia poza swoim województwem.
Według prof. Marka Gierlotki, prezesa elekta Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego trzy z tych programów (dotyczące nadciśnienia płucnego i kardiomiopatii) powinny być prowadzone przez wyspecjalizowane ośrodki. Leczenie hipercholesterolemii, a już na pewno występującej u chorych wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego po zawale serca, mogłoby się odbywać na poziomie poradni ambulatoryjnych, w refundacji aptecznej. – Jedynym powodem, dla którego znalazła się w programie lekowym, to jest zaszłość historyczna, bo program ten zaczął się od hipercholesterolemii rodzinnej, która jest chorobą genetyczną i w jakiś sposób pasowała do programów lekowych. Leczenie hipercholesterolemii nie wymaga programu lekowego – mówił prof. Gierlotka, dodając że jest czas na to, by podjąć rozmowy z decydentami na temat zasadniczej zmiany w tym zakresie.