Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

45 groszy podwyżki. Małe przychodnie POZ czeka zagłada?

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 16 lipca 2025 12:20

Od 1 lipca podwyżka o 45 groszy miesięcznie „na głowę” – na pensje, pielęgniarkę, czynsz, media i przetrwanie placówki. To 2,5% wzrostu przy galopujących kosztach i oczekiwaniach. Nie tego spodziewali się lekarze rodzinni i pytają, za co są karani.
45 groszy podwyżki. Małe przychodnie POZ czeka zagłada? - Obrazek nagłówka

Z tego artykułu dowiesz się:

  1. Podwyżka wynagrodzeń dla lekarzy rodzinnych to tylko 45 groszy miesięcznie – to zaledwie 2,5% wzrostu w obliczu rosnących kosztów działalności placówek medycznych.
  2. Dr Michał Sutkowski alarmuje o zagrożeniu dla małych przychodni – ich zamknięcie może dotknąć szczególnie mieszkańców obszarów wiejskich, które już teraz mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej.
  3. Apel o reformę systemu ochrony zdrowia – lekarze rodzinni w Polsce walczą o lepsze warunki pracy i godziwe wynagrodzenie, aby móc zapewnić pacjentom wysoką jakość usług medycznych.

Lipcowe podwyżki komentuje dr Michał Sutkowski, prezes elekt Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce:

Od 1 lipca lekarz POZ dostanie 45 groszy per capita na miesiąc. 45 groszy na swoje pensje i pensje pielęgniarskie, ale także na wszystko to, co wiąże się z funkcjonowaniem np. NZOZ-u, a zatem czynsz, media, transport itd. Wszystko 45 groszy. Pielęgniarka 11 groszy. Położna 8 groszy. Razem ta podwyżka to jest mniej więcej 2,5% budżetu każdej placówki. Czy tak powinno być? Czy to jest odwrócenie piramidy? POZ ma 10,5% budżetu. Wszędzie na świecie 20%. To my odwracamy piramidę? Będziemy zamykali małe przychodnie, małe przychodnie na wsi. Szczególnie takie, które są powyżej 30-35 km od dużej metropolii zostaną zamknięte. To jest kwestia miesięcy, może roku, może dwóch, a może nawet nie.

A zatem ci wszyscy, którzy pracują, nie tylko zresztą na wsiach, ale w małych miasteczkach, gdzieś w powiatach, będą karani za to. Czy tak powinno być? Nie tak powinno być. Apeluję, o rozsądek, apeluję o refleksję. Apeluję o to, żeby i ministerstwo, ale także organizacje lekarzy rodzinnych powiedziały swoim głosem co o tym myślą. Apeluję do konsultanta krajowego, apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli, dla których POZ to nie tylko sieciówki, bo tak nie powinno być do końca.

I nie tylko cała ochrona zdrowia to szpitale powiatowe, z całym szacunkiem, jeżeli mówimy już o szpitalach powiatowych, to oczywiście trzeba je ratować.

Ten przykład szpitala w Lesku jest tutaj najlepszym dowodem. On ma 110 milionów długu. Trzeba go ratować, bo nie ma oddziału ginekologiczno-położniczego w Ustrzykach i w Sanoku. W związku z tym trzeba go ratować, ale na takiej samej zasadzie w Wąchocku i wielu innych miejscach trzeba ratować POZ-ty, bo one mają być blisko ludzi, ludzi najsłabszych, którzy do nas nie mają czym dojechać.

Na terenach wiejskich mieszka 49% obywateli polskich. Oni nie pracują tylko w sektorze zdrowia i to nie są ci, którzy składają się do KRUS-u. Ale to wszystko wymaga reformy. KRUS daje do budżetu składkowego 4 miliardy zł a ZUS ile? 178 miliardów. Coś tu nie gra. My wszyscy jesteśmy na "Przystankach Alaska". My tam jesteśmy dlatego, jak ten szpital w Lesku, w takim stand-by'u, żeby też przetrwać i być, żeby pacjent nie jeździł 50 km do lekarza rodzinnego, tylko co najwyżej 10-15, bo tyle już musi jeździć. I co? I nic. Za to, że u nas nie ma kominów, za to, że mamy zawsze małe budżetowanie, dwa razy mniejsze niż kraje ościenne, jeśli chodzi o budżet NFZ-u na POZ, jesteśmy za to karani? Polska jest, proszę Państwa, trzecia od końca, jeśli chodzi o pieniądze na ochronę zdrowia.

Jeżeli ja 25 czerwca na konferencji prasowej Ministerstwa Zdrowia słyszę, że ta podwyżka płacy minimalnej lekarza będzie 14% większa, a dostaję 2,5% nie na pensję lekarza, tylko na całość funkcjonowania, to coś tu nie gra. Potrzebna jest całościowa reforma systemu ochrony zdrowia, ale również analiza tego gdzie jesteśmy i za co odpowiadamy.

Wzywam wszystkich Państwa, którzy się na tym znają, żebyśmy o tym porozmawiali, ale konstruktywnie i wzywam rządzących do tego, żeby naprawdę pomyśleli o tym, że tak nie można pracować. Ja nie chcę tych pieniędzy dla siebie tylko dla swoich lekarzy i swoich pracowników, ale przede wszystkim z myślą o pacjentach. Nie mogę im niczego teraz zapewnić.

Jeszcze raz powtarzam: wiele małych przychodni będzie zamykanych i nikogo to nie interesuje. Czasem potrafią być dane duże pieniądze. Czasem zaskakująco duże. Relatywnie oczywiście duże. Jak na program Moje Zdrowie, który pomimo błędów merytorycznych, oceniam bardzo dobrze. Ale nie funkcjonuje to tylko na zasadzie dodatkowych programów. Podstawą finansowania POZ-u dalej jest stawka kapitacyjna. Te małe przychodnie tego nie wytrzymają, tej presji którą narzucają duże korporacje, duże sieciówki medyczne, które mają pieniądze z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale które mają pieniądze z abonamentu. Tego nie można zrobić na wsi. To są placówki, które powinny być chronione. I tak chronione są na całym świecie. Dlaczego tak się nie dzieje w Polsce? Nie rozumiem tego. Powinniśmy apelować o to, żeby zauważyć tych ludzi najsłabszych, bo to ci najsłabsi się do nas nie dostaną. Jeżeli nas zabraknie, dlatego, że nie ma pomocy i nie ma pomysłu na ochronę zdrowia I nie ma pomysłu także na publiczno-prywatne partnerstwo, które na poziomie gmin, powiatów powinno być.

Ja nie mam długów i moi koledzy nie mają. Co za co jesteśmy karani? Mówimy o długach w szpitalach, bardzo często niezawinionych. Tutaj nikt nie ma długu, bo inaczej by poszedł z torbami. Mógłby swoje miejsce pracy zamykać natychmiast. Więc gospodarujemy dobrze, oszczędnie pieniędzmi publicznymi. Ale nie wygramy konkurencji, jeżeli nie będziemy mieli tych pieniędzy więcej właśnie na opiekę podstawową, która powinna być blisko domu, blisko miejsca, w którym mieszka pacjent. Bo to jest sens tego wszystkiego i badania naukowe dowodzą, że pacjent na tym wygrywa.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także