Subskrybuj
Logo małe
Szukaj
Rozmowy na Szczycie Łukasz Pietrzak

Fałszywe leki, realne tragedie. Skala problemu jest ogromna

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 16 lipca 2025 11:24

Nielegalna sprzedaż leków to zorganizowany, intratny biznes. Główny Inspektor Farmaceutyczny Łukasz Pietrzak ostrzega: fałszywe leki często trafiają do młodych ludzi, a dramatyczne skutki widać w statystykach zgonów i hospitalizacji.
Fałszywe leki, realne tragedie. Skala problemu jest ogromna - Obrazek nagłówka

Iwona Schymalla: Dziś gościem „Rozmów na szczycie” jest minister Łukasz Pietrzak, Główny Inspektor Farmaceutyczny. Dziękuję, że przyjął Pan nasze zaproszenie. Chciałabym skupić się na temacie zagrożeń lekowych, których profil zmienił się w ostatnim czasie. Coraz więcej osób korzysta z dobrodziejstwa cyfryzacji i mediów społecznościowych. Jest też szereg zagrożeń związanych z tą kwestią. Czy Główny Inspektor Farmaceutyczny monitoruje Internet, media społecznościowe, pod bezpieczeństwa lekowego?

Łukasz Pietrzak: Na pewno to jest kwestia dość problematyczna, ponieważ ilość materiałów, nielegalnych ofert w sieci internetowej jest naprawdę ogromna. Przykładem jest chociażby jeden z największych portali aukcyjnych w naszym kraju. Dzięki współpracy tylko w ciągu roku wycofaliśmy 140 tysięcy ofert sprzedaży leków. Mówimy o lekach, a nie o jakichś suplementach czy paralekach. Jest to ogromna skala, a to tylko jeden z portali. Najwięcej ofert jest w mediach społecznościowych przez liczne komunikatory, co jest dużym problemem i zagrożeniem.

My przede wszystkim współpracujemy z organami ścigania: z CBŚP, Komendą Główną Policji. Również z instytucjami finansowymi, czyli Skarbową Administracją Skarbową, Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej. Jeżeli faktycznie nie możemy ujawnić tego mechanizmu, czy też nielegalnej sprzedaży w wyniku naszych analiz, posiłkujemy się możliwościami analitycznymi tychże organizacji. Te przepływy finansowe są bardzo ciekawe, ponieważ jest to intratny biznes. Ostatnio pomogliśmy zamknąć kilka dużych sklepów internetowych. Wymagało to współpracy również z instytucjami, które nadzorują przepływ finansowy, ponieważ obroty tych sklepów były wielomilionowe. Ciekawostką jest, że przeważnie były to leki na receptę, pozyskiwane z krajów, w których funkcjonuje cyrylica. I najczęściej to były leki anaboliczne, psychotropowe, które oczywiście w taki sposób nie mogą być dystrybuowane. Niektórzy sądzą, że jeżeli coś jest oferowane przez sklep, a nie jest ogłoszeniem na jakimś fikcyjnym portalu, to jest to jedna z legalnych dróg nabycia takiego produktu.

Ale skoro tak wielka jest skala tego problemu – ta nielegalna promocja i nielegalna sprzedaż leków – jest to ogromnym zagrożeniem dla zdrowia.

Największym zagrożeniem jest fakt, że są to leki sfałszowane. Oczywiście, mówimy o sfałszowanym leku, a więc takim, który może mieć sfałszowany skład, tożsamość, pochodzenie, ale również historię, czyli lek, który w jakiejś formie został nabyty w legalnej aptece internetowej, a nie wiemy, co się z nim działo. Mógł być przechowywany w lodówce, w piecu itp. Jest to lek sfałszowany, ponieważ jakość leku jest bardzo często elementem wielu czynników, w tym też sposobu przechowywania. Temperatura, wilgotność, światło UV wpływają bardzo negatywnie na produkty lecznicze.

Obecnie, jeżeli chodzi tylko o monitorowanie działań niepożądanych leków i zagrożeń wynikających z przedawkowania leku czy też przyjęcia leku z nielegalnego źródła, mamy około 30 tysięcy hospitalizacji rocznie. I to są dane Narodowego Funduszu Zdrowia. Koszt przekracza już 10 milionów złotych, a mówimy tylko o oficjalnych danych i z wyłączeniem refundacji podstawowej opieki zdrowotnej. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, z powodu zaburzeń psychicznych spowodowanych przez substancje psychoaktywne umiera w naszym kraju ponad 4 tysiące osób rocznie. A dla przypomnienia, jest to dwuipółkrotnie więcej niż ofiar wypadków drogowych w naszym kraju.

Czyli, Panie Ministrze, pokazuje to skalę, ale potrzebne są jakieś zmiany prawne albo bardziej intensywna współpraca z instytucjami, które Pan wymienił?

Kiedy przyszedłem do urzędu, jednym z moich priorytetów była walka z przestępczością farmaceutyczną, jak również to, co dotyczy wykorzystania leków, zwłaszcza leków psychotropowych, narkotycznych. Przez te 11 miesięcy udało się nie tylko nawiązać i zacieśnić współpracę z wieloma instytucjami. Oczywiście ta współpraca wcześniej też była. Znam te mechanizmy - sam zainicjowałem niejednokrotnie i pokazałem mechanizmy wyprowadzania leków z legalnego łańcucha, jeszcze z użyciem recept papierowych. Przez ponad dwa lata przekazywałem takie informacje do NFZ i na podstawie tego mechanizmu w 2019 czy 2020 roku okazało się, że tylko na 100 PESEL-ach wyłudzono 14 milionów złotych refundacji poprzez nadmiarowe skupowanie leków psychotropowych. Tak więc ten mechanizm funkcjonował jeszcze przed elektronicznymi narzędziami jak e-recepta.

Niemniej jednak pamiętajmy, że wyprowadzanie tych leków z legalnego łańcucha to jest jeden z elementów, natomiast ich dystrybucja i ich sprzedaż często po bardzo mocno zawyżonych kwotach jest faktycznie problematyczna, bo wtedy to w sposób niekontrolowany trafia do każdego odbiorcy, który jest w stanie za to zapłacić. Dlatego też leki opioidowe z naszego kraju wypływają również do krajów anglosaskich. One trafiają do młodych ludzi i to jak dużym zagrożeniem są zwłaszcza leki opioidowe czy benzodiazepiny, dobrze wiemy, ponieważ kryzys opioidowy w Stanach Zjednoczonych nie wziął się z powietrza, tylko z niekontrolowanego dostępu do tych leków. Doprowadził do uzależnienia wielu ludzi. 80 % osób, które stosuje heroinę w Stanach Zjednoczonych zaczynało od opioidów na receptę. Więc to pokazuje potencjał uzależniający tych leków. Oczywiście nie możemy ich całkowicie deprymować, bo zastosowane w celach medycznych, są jak najbardziej potrzebne. Natomiast w Stanach Zjednoczonych był ten problem, że one były z różnych przyczyn ordynowane mimo braku takich wskazań.

Czy u nas już się udało jakoś nad tym zapanować?

Niedawno pojawił się materiał w jednej ze stacji, dotyczący Żuromina. Byłem jednym z bohaterów tego reportażu, ale myślę, że to, co ja przekazywałem, nie było tak istotne jak to, o czym mówili mieszkańcy tego miasta, którzy faktycznie poczuli w końcu ulgę. Problem, który trwał u nich przez wiele lat i kosztował życie kilkudziesięciu młodych ludzi, w tym momencie przestał istnieć.

My, poprzez cykl różnych analiz wiemy nawet, z której placówki fentanyl do tego Żuromina trafiał. Ta placówka już nie istnieje. Wiemy również, kto brał w tym udział. Mało tego, ta sprawa ma nawet wymiar międzynarodowy, bo opioidy z tego punktu trafiły chociażby do Czech, gdzie też przyczyniły się do zgonów. Poprzez naszą pracę analityczną, algorytmy, wspólpracę, udało nam się nie tylko znaleźć miejsca wypływu tych opioidów, ale poprzez zespół fentanylowy, który działa w obrębie Ministerstwa Zdrowia, również znaleźliśmy tych preskryberów, czyli osoby, które w sposób nadmiarowy, nieetyczny je przepisywały.

Czyli można sobie z tym problemem poradzić, jeśli się prowadzi konsekwentne działania?

Tak. Oczywiście jeszcze to nie jest koniec tych działań, bo kolejnym elementem na pewno będą jeszcze zmiany prawne, które, jak wiadomo, nie są tak szybkie, jak byśmy tego oczekiwali. Zmiany prawne, które często pociągają zmiany kilku ustaw, to proces co najmniej wielomiesięczny, a już teraz mamy narzędzie do monitorowania niektórych mediów społecznościowych i niektórych komunikatorów, na tyle efektywne, że organy ścigania będą miały teraz bardzo dużo pracy, a przede wszystkim materiał dowodowy, który właściwie sprzedawcy tychże produktów przekazują w tych mediach społecznościowych, myśląc, że jest to nie do wykrycia.

Panie Ministrze, jedna kwestia, o której Pan powiedział jest bardzo istotna, nasze bezpieczeństwo w dobie cyfryzacji, mediów społecznościowych. Ale też chciałabym nawiązać do sytuacji, w której żyjemy, myślę tutaj o zagrożeniu wojną, o kryzysach, które nas otaczają. Słyszymy o kolejnych zagrożeniach. Podczas Forum Bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej (16 czerwca br.), mówił Pan, jak istotne jest zapewnienie ciągłości dostaw w sytuacjach właśnie takich kryzysów. Nas też często pytają czytelnicy, czy Polska jest bezpieczna, jeśli chodzi o leki, gdyby nagle pojawił się taki konflikt na terytorium naszego kraju.

Trudne pytanie, bo nie wiem, czy moje fatalistyczne słowa, które też wypowiedziałem podczas tego forum, teraz przytaczać. Niemniej jednak mam poczucie bezpieczeństwa, które jest bardzo złudne. Miałem okazję pracować rok po wybuchu wojny w obwodzie charkowskim. Muszę przyznać, że sytuacja, którą tam zaobserwowałem, raczej nie nastraja optymistycznie, jeżeli chodzi o łańcuchy dostaw, o zaopatrywanie w leki zwłaszcza ludności cywilnej.

Warto dodać, że jest Pan ratownikiem medycznym.

Nie ratownikiem medycznym, jestem medykiem pola walki, ratownikiem KPP. Natomiast ratownik medyczny to jest tytuł zawodowy, którego nie mam. Być może kiedyś w przyszłości pójdę na takie studia, jeżeli będę dalej interesował się nie tylko medycyną pola walki, ale przede wszystkim pomocą humanitarną i medyczną, ponieważ nie ukrywam, że za tym tęsknię. Misje humanitarne są niezwykle budujące. One zmieniają całkowicie optykę. Nie mówiąc już o satysfakcji, że pomaga się bezpośrednio osobie, której jesteśmy jedyną pomocą. My również w wyniku tych działań przekazywaliśmy leki. Diagnozowaliśmy tych pacjentów i przekazywaliśmy leki. Proszę mi wierzyć, że mając nawet setki pacjentów dziennie, zwłaszcza osoby starsze, których ciśnienie było na poziomie 280 na 140 czy jeszcze wyższe, a glukometr za każdym razem pokazywał nam maksymalną skalę, jeżeli chodzi o odczyt, to nie były anegdotyczne przypadki. Czasami to szło taśmowo. To były osoby, które od roku, od półtora roku nie miały leków. Nam się wydaje, że to jest oczywiste, czyli apteka prawie na każdym rogu, z której możemy skorzystać, najwyżej poczekać dzień na dostarczenie leków.

W sytuacji wojny przestaje być to oczywiste.

Pamiętajmy, że jeżeli chodzi o sytuację typowo wojenną, 90% substancji do produkcji leków, które w naszym kraju są w obrocie, pochodzi z rynków azjatyckich, czyli z Indii, z Chin. Więc my tej niezależności produkcyjnej nie mamy. Leki, które są produkowane w naszym kraju, stanowią około 24% obrotu, czyli trzy czwarte używanych przez nas leków pochodzi z krajów ościennych i oczywiście z krajów azjatyckich.

Trzeba tylko rozłożyć ręce i czekać czy nic się nie wydarzy?

Trzeba tworzyć odpowiednie procedury, które nie tylko pozwolą nam zachować ciągłość dostaw leków, ale przede wszystkim też ciągłość farmakoterapii pacjentów, ponieważ nikt nie myśli o wojnie globalnej. Ona nie może obejmować takiego terytorium, jak 312 tys. km2, czyli powierzchnię Polski, bo to jest niemożliwe, chyba że cała Europa, by się na nas rzuciła. Niemniej jednak zawsze musimy mieć tę świadomość, że należy tworzyć nie tylko procedury dotyczące producentów leków, hurtowni, aptek, farmaceutów, ponieważ gdy chodzi o bezpieczeństwo lekowe, nie możemy skupiać się tylko na produkcie. W momencie wojny producenci, duże hurtowne nie są objęci infrastrukturą krytyczną. Stąd też można odciąć im gaz, prąd, zabrać samochody, zabrać pracowników.

Wystarczy, że ktoś oszczędzi producentów, ale zarekwiruje infrastrukturę hurtowni. W tym momencie cała logistyka leków u nas siada. Apteki również są istotne, farmaceuta musi mieć możliwość wydania leku nawet w sytuacji braku dokumentacji medycznej albo gdy trzeba ją stworzyć.

Ale Państwo zbudowali takie rekomendacje, co należy robić i jak działać?

Robię to. Trochę z własnej inicjatywy, ale dlatego, że wszędzie, gdzie byłem, moje doświadczenia, które w wyniku pracy w danym miejscu zdobyłem, bardzo często nie tylko zmieniają moją optykę, ale przede wszystkim ją wyostrzają. Sytuacja z lekami narkotycznymi, opioidowymi i psychotropowymi wynika z tego, że przez lata pracowałem w miejscu, które jak w soczewce skupiało ten problem. Gdzie mieliśmy średnio kilkaset, sto, sto czterdzieści osób uzależnionych, które przychodziły po strzykawki i igły. Poznałem tych ludzi, poznałem ich problemy. W każdym tygodniu zauważałem, że ktoś już przestaje do mnie przychodzić, dowiadywałem się później, że ta osoba już nie żyje.

A jeśli chodzi o rekomendacje dotyczące naszego bezpieczeństwa lekowego w sytuacji kryzysu, to one powstają?

Oczywiście, to nie jest tak, że tylko ja to robię. W Ministerstwie Zdrowia również jest ten temat podjęty. Już kilka miesięcy temu Ministerstwo Zdrowia zaczęło analizować tę kwestię. Na pewno również w Ministerstwie Obrony Narodowej ta sprawa jest priorytetowa. Miałem okazję rozmawiać z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o tym. I faktycznie on, zwłaszcza jako lekarz, dostrzega takie ryzyko. A więc mam nadzieję, że w najbliższym czasie wymienimy się tymi notatkami i dzięki temu stworzymy wspólne procedury, które przede wszystkim są procedurami, mającymi nie tyle element prewencyjny co profilaktyczny. Ponieważ na razie nic nie wskazuje na to, że możemy być krajem objętym tego typu kryzysem . Jest jakieś ryzyko, ale nie tak duże, żebyśmy musieli już w tym momencie intensywnie pracować nad tym problemem. Mimo wszystko lepiej jest teraz przygotować odpowiednie procedury i sprawdzić ich funkcjonalność i obyśmy nie musieli ich nigdy wykorzystywać.

Jeszcze jedna kwestia bardzo istotna. Otóż Polska przewodniczyła negocjacjom w sprawie pakietu farmaceutycznego. Chciałabym więc jeszcze zapytać o pakiet farmaceutyczny. Pan mówi, że to sukces. Te negocjacje były sukcesem. Jak ten sukces przełoży się na codzienną praktykę? Jakie nowe regulacje wprowadza?

Jest ich bardzo dużo. Oczywiście mówiliśmy o bezpieczeństwie lekowym. A jednym z elementów bezpieczeństwa lekowego jest także jakość leku i to tego leku, który jest w legalnym obrocie. W ramach tego pakietu inspekcje producentów w krajach trzecich będą częstsze. Europejska Agencja Leków będzie miała też własnych inspektorów. Chodzi o dopilnowanie, żeby produkt – czy to substancje do wytwarzania leku, czy to gotowy produkt – jakościowo był na coraz wyższym poziomie i żeby ci producenci byli cześciej kontrolowani.

Na pewno poprzez zmiany w ochronie patentowej z jednej strony chcemy, żeby pacjenci dostali szybciej leki generyczne, czyli leki odtwórcze. Ale z drugiej strony możliwość wydłużenia tej ochrony patentowej dla leków innowacyjnych wspomaga produkcję nowych leków, nowych antybiotyków, leków sierocych. Bez tego właściwie byśmy mogli zabetonować samą innowacyjność w tym przemyśle.

Na pewno też – co jest bardzo istotne i co, jak sądzę, najbardziej ucieszy zarówno pacjentów, jak i farmaceutów – będą wprowadzane nowe narzędzia monitorowania obrotu lekami, ale pod kątem wykrywania problemów dystrybucyjnych, zwłaszcza pod kątem braków. Producenci będą musieli tworzyć plany zapobiegania deficytom leków. Również, co jest istotne, poprzez odpowiednie narzędzia będzie stworzony europejski system monitorowania niedoborów, co pozwoli na poziomie Unii Europejskiej przesuwać te leki z jednego kraju do innego, w którym występują niedobory.

Wydłużenie producentom ochrony patentowej zapewnieni dostęp danego leku większości krajów Unii Europejskiej oraz wejście na listę leków refundowanych. Tak żeby ten dostęp był równy.

Jest tam jeszcze bardzo dużo innych elementów dotyczących kwestii obciążenia środowiskowego, nawet kwestii receptury aptecznej, aby przede wszystkim wzmocnić jej charakter, działanie, efektywność. Są też elementy dotyczące chociażby możliwości ponownego wykorzystania drogich leków, najczęściej leków, które są w programach lekowych, aby była możliwość, ekstraordynaryjna, zwrotu takiego leku do apteki, w której się go nabyło, ale oczywiście pod warunkiem zagwarantowania pełnego monitorowania temperatury i warunków przechowywania.

Inną kwestią jest odpowiednie wykorzystanie leków przeciwdrobnoustrojowych, ponieważ mamy świadomość, że antybiotykooporność jest dużym problemem. Co roku na jesieni mamy cykl różnych spotkań dotyczących antybiotykooporności, ponieważ z perspektywy nie tylko Unii Europejskiej, ale całego świata antybiotykooporność jest ogromnym problemem i jeżeli w tym momencie nie tylko nie postawimy na nowe leki, ale też nie spowodujemy, że nadkonsumpcja antybiotyków zostanie zahamowana, za wiele lat będziemy mieli już naprawdę miliony osób rocznie, które stracą życie tylko z powodu nieskuteczności antybiotyków. Tak więc pakiet farmaceutyczny, liczący ok. 456 stron, zawiera wszystkie te kwestie. Dobrze, że zostało to opracowane. Muszę przyznać, że sam byłem sceptyczny, czy ten kompromis uda się uzyskać, ponieważ mamy tak różne rynki farmaceutyczne w obrębie krajów wspólnoty i tak różne modele, że wypracowanie jednego wspólnego pakietu wszystkich zasad, regulacji wydawało mi się po prostu prawie niemożliwe.

To optymistyczny wniosek, że jednak się udaje dojść do pewnych wspólnych, kompromisowych ustaleń.

Udało się to między innymi dzięki naszej prezydencji, bo oprócz pakietu farmaceutycznego kwestia bezpieczeństwa militarnego to jest coś, co nam udało się podnieść na arenę międzynarodową jako dialog o tym, ponieważ bezpieczeństwo lekowe wcześniej było też tak traktowane bardzo lokalnie. Skoro my sobie radzimy jako kraj, mówię oczywiście o krajach, które mają bardzo silny przemysł farmaceutyczny, to dla nas to nie jest problem. Teraz widzimy, że ten problem jest globalny. W mojej ocenie, jako farmaceuty, największym sukcesem naszej polskiej prezydencji jest to, że przekazaliśmy pełen pakiet informacji, czym to bezpieczeństwo lekowe jest i jak jest ważne. Jakiś czas temu mieliśmy spotkanie z parlamentarzystami krajów Unii Europejskiej, którzy funkcjonują w obrębie komisji zdrowia i naprawdę słuchano nas z pełną powagą, ze rozumieniem, bo już teraz nikt, z decydentów w krajach europejskich nie wątpi, czy to bezpieczeństwo lekowe jest ważne. Wszyscy o tym wiedzą i to dzięki naszemu kraju.

Panie Ministrze, w ostatnim czasie w mediach było sporo informacji dotyczących tego, że farmaceuci alarmują, że dostają takie pisma, które mogą zakończyć ich działalność w ciągu kilku dni. Piszą i mówią, że tysiące aptek działają w atmosferze niepewności co do przyszłości, mimo że nie ma żadnych zarzutów konkretnych czy zarzutów prokuratorskich. Czy inspektorat zna ten problem? Czy zna skalę tego problemu? Czy można zamknąć tę sprawę dla dobra pacjentów, bo rozumiem, że zamknięcie apteki to jest jakieś niebezpieczeństwo dla tych, którzy do tej pory korzystali z jej usług.

Tak, ten komunikat jest typowym argumentum ad terrorem, czyli zastraszmy kogoś i dzięki temu sprawimy, że sytuacja, która de facto jest pokłosiem tego, że ktoś uznał, że bezpieczeństwo pacjentów jest nieważne.

Czyli zamykane są apteki, które nie zapewniają tego bezpieczeństwa?

Tak, ponieważ chodzi raptem o mniej niż procent aptek, nie siedem tysięcy, bo to jest bzdura. Ta sprawa dotyczyła naprawdę mniej niż procenta aptek, które zajmowały się wyprowadzaniem leków z naszego kraju. Jest to haniebny proceder, który pozbawia polskich pacjentów dostępu do leków, które są deficytowe. Sam mechanizm polegał na tym, że te leki w krajach zachodniej Europy są kilkukrotnie droższe niż w naszym kraju. Ta różnica w cenie i chciwość powodowały, że te leki zamiast trafiać do polskich pacjentów, trafiały gdzieś do zachodniej Europy.

Niektórzy farmaceuci dostają pisma, które informują ich o tym, że apteka zostanie zamknięta, bez sformułowania żadnych zarzutów.

Nie, nie jest to prawdą. To dotyczy stanu, który te wyprowadzanie leków przy użyciu takiego mechanizmu jak zapotrzebowanie gabinetów lekarskich funkcjonowało na największym poziomie w latach 2014–2015, oczywiście to się przeciągnęło, ponieważ wprowadzono nie tylko listę leków deficytowych, których nie było można eksportowć z naszego kraju. W 2019 roku jeszcze wprowadzono dodatkowo zarzuty prokuratorskie za taki mechanizm. Za tego typu przestępstwa jest sankcja karna w postaci 5 lat pozbawienia wolności. O tym alarmowali zarówno farmaceuci, jak i aktualny minister sprawiedliwości, minister Bodnar, wcześniej jako Rzecznik Praw Obywatelskich. W 2019 roku alarmował o tym, że ten proceder wyprowadzania i wywożenia leków z naszego kraju kosztuje życie naszych pacjentów. Ponieważ zwłaszcza leki przeciwzakrzepowe, trudno dostępne, były wyprowadzane, wywożone z naszego kraju. Przez to nasi pacjenci, a myślę, że osoby, które w tamtym czasie podejmowały tego typu leczenie, pamiętają, jak było czasami niemożliwe uzyskanie tych leków.

Czy ten problem się zmniejsza, czy rośnie?

Poprzez działania inspekcji, prokuratury, sądów przy pomocy tego mechanizmu nie wyprowadza się już leków. Są inne mechanizmy, które skupiły się na lekach narkotycznych, psychotropowych, które dają po prostu wyższy zysk. Dystrybuowane na czarnym rynku potrafią naprawdę dać zysk kilkudziesięciokrotny od ceny zakupu. Tak więc to dalej funkcjonuje. Niemniej jednak poprzez to, że mamy znacznie lepsze mechanizmy kontroli, chociażby zintegrowane w system monitorowania obrotu produktami leczniczymi, który daje nam właściwie pełną wiedzę o tym, jak wygląda obrót lekami w naszym kraju - mówimy oczywiście o legalnych podmiotach - to pozwala nam wykryć bardzo dużo nieprawidłowości. I to dzięki nie tylko temu systemowi, mamy jeszcze dane preskrypcyjne, szereg innych danych, które poprzez odpowiednie zagregowanie i często analizy krzyżowe dają nam obraz nie tyle całego rynku, ale przede wszystkim miejsc, w których dochodzi do nadużyć i wyprowadzania leku. Więc te mechanizmy spowodowały, że na pewno już trudniej jest dokonywać tego typu czynności.

Oczywiście pojawiają się nowe mechanizmy, tylko całe szczęście poprzez działania inspekcyjne identyfikujemy je bardzo szybko. Na pewno wymaga to też zmiany niektórych analiz. Dzięki współpracy z instytucjami finansowymi mamy tę efektywność na pewno znacznie wyższą. Stąd też będzie o wiele trudniej te leki wyprowadzać niż dekadę temu. Byłbym jednak niepoprawnym optymistą, gdybym powiedział, że ten problem nie istnieje.

Panie Ministrze, bardzo Panu dziękuję za to spotkanie i za rozmowę.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także

Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Miał być CAP…

24 listopada 2025
grafika 2500x1100
22 października 2025
KANCELARIA_CZYZEWSCY26995_poziom
Mec. Katarzyna Czyżewska

Co dalej z zakazem reklamy aptek?

1 października 2025