W czasie epidemii większość schorzeń przewlekłych czeka na „lepszy czas”, a to już miesiąc w Polsce. Pacjenci są w domach i wymagają pomocy.
Musimy znaleźć jakąś formę pomocy. Telemedycyna sprawdza się w przypadku pacjentów, których znamy i leczymy. Z nowymi mamy realny problem.
Pacjenci panicznie boją się teraz szpitala. Zdarza się, że np. chorzy z udarem mózgu czekają w domu, czasem aż do momentu, kiedy nie jesteśmy im w stanie pomóc.
Jeśli chodzi o chorobę Parkinsona to w czasie epidemii bardzo ograniczone jest prowadzenie pacjentów w terapiach zaawansowanych, czyli infuzyjnych (duodopa, apomorfina). Ci pacjenci nie odwiedzają szpitali, ale mamy możliwość przekazania leków rodzinie bądź opiekunom.
Szczególny problem dotyczy pacjentów z głęboką stymulacją mózgu. Zabiegi wymiany stymulatora zostały zawieszone. Są traktowane jako działanie niepilne, a to błąd.
Pacjenci z chorobą Parkinsona muszą być odizolowani w sposób restrykcyjny od potencjalnych źródeł zakażenia, ponieważ ich choroba może przebiegać ciężko.
Chorych na parkinsona i choroby przewlekłe trzeba izolować również od osób pozornie zdrowych.
Testowanie w kierunku koronawirusa jest najbardziej potrzebne.
Zdarzało się, że pacjenci z gorączką z udarem mózgu byli w strefie buforowej tak długo testowani (nawet 5 dni), że nie mogliśmy im udzielić pomocy ostrej, a wiemy, że do tych ostrych terapii mamy wąskie okno czasowe. Do trombolizy 4,5 godziny, do trombektomii mechanicznej 6 godzin.
Jako Polskie Towarzystwo Neurologiczne stworzyliśmy na czas epidemii zalecenia dla udarów mózgu, leczenia immunoglobulinami i postępowaniu z pacjentami z SM.
Musimy powrócić do priorytetyzacji neurologii.
Na liście specjalizacji priorytetowych ponownie nie znalazła się neurologia.
Musimy wypracować strategię działania, tak jak model opieki koordynowanej dla choroby Parkinsona przygotowany wspólnie z NFZ. Projekt utknął w resorcie zdrowia, nie wiadomo kto się tym zajmuje, a jest on bardzo potrzebny.