W połowie lipca wicerzecznik partii rządzącej, Radosław Fogiel, stanowczo zaprzeczał wprowadzeniu obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19. To, na co stawia (stawiał?) rząd w sprawie szczepień to promocja i dawanie dobrego przykładu innym. W międzyczasie pozostałe kraje europejskie zaczęły wprowadzać różnego rodzaju ograniczenia dla osób niezaszczepionych i mówić o obowiązkowych szczepieniach dla medyków.
Dwa tygodnie temu premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w Gdańsku powiedział, że jeśli prognozy co do czwartej fali koronawirusa okażą się prawdziwe, nie wyklucza wprowadzenia dalej idących kroków. Dodał, że to właśnie służba zdrowia powinna mieć zapewnione bezpieczeństwo w kontekście walki z COVID-19. Podał wówczas, że ok. 90 proc. lekarzy jest już zaszczepionych. A co z pomysłem wprowadzenia powszechnego, już nie tylko dla medyków, obowiązku szczepień przeciw COVID-19? Zdaniem społecznego doradcy prezydenta Pawła Muchy, mogłoby to być niezgodne z Konstytucją.
Systemy motywacyjne, takie jak loteria, zdają się zawodzić. Kilka dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z Polsat News powiedział, że bez względu na scenariusz epidemiologiczny, rząd bardzo przychyla się do wprowadzenia obowiązku szczepień wśród pracowników służby zdrowia, w tym pielęgniarek i pracowników domów seniora. Dodał, że do resortu dociera wiele sygnałów od pacjentów i ich organizacji, którzy chcą czuć się bezpiecznie w szpitalu, kiedy będą musieli udać się na leczenie niekoniecznie związane z koronawirusem. Minister podkreślił też, porównując sytuację Polski do innych krajów Europy, że u nas pandemia ma inną dynamikę i „nie ma takiej skali ludzi trafiających do szpitala”.
Statystyki pokazują, że pełną dawkę szczepionki podano blisko 18 milionom Polaków (tj. 47 proc. populacji).
Źródło: Polsat News