Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Czy lekarz musi podtrzymywać ludzkie życie za wszelką cenę?

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 1 sierpnia 2014 07:47

Czy lekarz musi podtrzymywać ludzkie życie za wszelką cenę? - Obrazek nagłówka
Fot. MedExpress TV
Czy należy ratować ludzkie życie za wszelką cenę?Jakie prawa powinien mieć pacjent? Co mówi polskie prawo w kwestii zaniechania terapii? O tym mówi w rozmowie z redaktor naczelną Medexpressu Iwoną Schymallą, prof. Zbigniew Gaciong.

gaciong

Czy należy ratować ludzkie życie za wszelką cenę?Jakie prawa powinien mieć pacjent? Co mówi polskie prawo w kwestii zaniechania terapii? O tym mówi w rozmowie z redaktor naczelną Medexpressu Iwoną Schymallą, prof. Zbigniew Gaciong.

Czy należy ratować ludzkie życie za wszelką cenę?

Pytanie z natury podchwytliwych. Bez wątpienia są sytuacje, gdzie stosowanie wszelkich środków, które służą podtrzymywaniu ludzkiego życia nie musi być do końca uzasadnione. Co najważniejsze, może być działaniem wbrew woli pacjenta. Chcę przytoczyć na początku naszej rozmowy najbardziej znany przykład takiego pacjenta, mam na myśli papieża Jana Pawła II, który wydał dyspozycję o zaniechaniu dalszych czynności terapeutycznych wobec swojej osoby. Papież wyraził to słowami: pozwólcie mi odejść do domu Pana mojego. Uważam, że takie prawo powinien mieć każdy pacjent. W Polsce nie jest to uregulowane prawnie. Uczulam, aby nie mylić pojęcia z eutanazją. To nie jest aktywne działalnie, które ma przyspieszyć śmierć pacjenta, czyli krótko mówiąc jego uśmiercenie. To działanie polegające na zaprzestaniu uporczywej terapii. W wielu krajach istnieje coś takiego jak deklaracja woli – pacjent może oświadczyć (oświadczenie ma różne formy prawne), że nie wyraża zgodny na stosowanie tzw. uporczywej terapii w sytuacji, kiedy szanse wyleczenia czy poprawy jego stanu nie istnieją. Takim sztandarowym przykładem są pacjenci ze stwardnieniem zanikowym bocznym, czyli chorzy, u których ustaje całkowicie czynność mięśni, ale zachowują stan świadomości. Oni mogą wejść w tzw. zespół zamknięcia – pacjent nie rusza się, nie może oddychać, bo mięśnie oddechowe nie pracują, w związku z tym jest intubowany, ale jego świadomość i czucie są zachowane. Żeby dać porównanie na czym ten zespół zamknięcia polega, to proszę sobie wyobrazić, że łazi po nas mucha, której nie jesteśmy w stanie odgonić. Ci chorzy mogą złożyć taką deklarację, że nie życzą sobie, by ich podłączać do respiratora. Nie zgadzają się na sztuczną wentylację. Taka terapia podtrzymywania przy życiu dotyczy pacjentów ze znacznie częściej występującą chorobą niewydolności serca. Chorzy w zaawansowanym okresie niewydolności, kiedy rozwijają niewydolność wielonarządową, mogą być podtrzymywani przed długi czas. Mają wstawiony defibrylator czy kardiowerter, doznają licznych wyładowań, które znacząco wpływają na jakość ich życia i powodują nieprzyjemne wrażenia. Ci pacjenci powinni mieć szanse zażyczyć sobie wyłączenia urządzenia i zaprzestania dalszej terapii.  Niestety, nasze prawo tego nie reguluje. Mamy w takiej sytuacji duży problem z pacjentami w tzw. stanie wegetatywnym. Są to osoby z nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu, które mają zachowane podstawowe czynności (ośrodek oddechowy, krążenia). Pacjent oddycha sam, ale jego kora mózgowa jest nieodwracalnie uszkodzona i pacjent jest nieprzytomny. Na świecie wielu pacjentów, po rozpoznaniu stanu wegetatywnego, traktuje się, podając wyłącznie wodę i kalorie. Nie stosuje się wobec nich uporczywych zabiegów, antybiotyków przy towarzyszących infekcjach. My często takich chorych leczymy antybiotykami, niejednokrotnie kosztownymi. Nie mówię tego oczywiście po to, by komukolwiek wypominać ten wydatek, ale jest to też metoda hodowania bakterii opornych, które później podczas innych prób leczenia mogą zabić.

  Lekarz w Polsce nie może podjąć decyzji o zaniechaniu terapii?

Nie, takiej decyzji nie może podjąć. Nie ma ścieżki prawnej, która pozwoliłaby ograniczyć stosowanie działań terapeutycznych wobec pacjenta, który np. jest w stanie wegetatywnym.

Wszyscy pacjenci w takim stanie są dalej leczeni?

Nie mogę mówić za wszystkich. U nas tacy pacjenci są dalej leczeni. Oczywiście tłumaczymy rodzinie, rozmawiamy z nią, ale często rodzina takiego stanu nie akceptuje.

Czyli rodzina chce, aby to dalsze leczenie kontynuowano?

Tak, rodzina chce, aby dalej kontynuować terapię. Warto powiedzieć, że w Polsce, od kilku już lat działa zespół, który z grupą ekspercką zajmującą się problemem terapii uporczywej, przygotował kiedyś wstępne stanowisko w tych kwestiach, ale dalsze prace, głównie legislacyjne nie miały już miejsca. Zespół, którym kieruje docent Małgorzata Krajnik z Bydgoszczy składa się ze specjalistów różnych dziedzin np. filozofów, prawników, przedstawicieli Kościoła. Jednym z ważnych jego członków jest ksiądz prof. Wojciech Bołoz, a inicjatorem pomysłu był Uniwersytet imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Czyli przygotowana jest merytoryczna analiza, natomiast nie ma żadnej inicjatywy politycznej umożliwiającej rozwiązanie problemu?

Tak , brakuje rozwiązania prawnego. Wydaje mi się, a jestem również członkiem tej grupy, taka propozycja jest przygotowywana i powinna wkrótce trafić do Sejmowej Komisji Zdrowia. 

Czytaj także: Nie ma ani kija, ani marchewki na pijanych kierowców

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także