Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Prof. Doboszyńska: pali nadal ponad 20 proc. społeczeństwa

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 2 lipca 2018 13:34

Prof. Doboszyńska: pali nadal ponad 20 proc. społeczeństwa - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
O ryzyku związanym z paleniem tytoniu mówi prof. Anna Doboszyńska z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Jakie są obecnie tendencje związane z paleniem tytoniu w Polsce?

Od czasu wprowadzenia przepisu zabraniającego palenia w miejscach publicznych zmieniło się bardzo dużo na korzyść. Palenie nie jest już modne tak, jak za mojej młodości. Kiedyś prawie wszyscy lekarze palili, dziś jest raczej odwrotnie – sporadycznie zdarza się, że w grupie studenckiej ktoś pali. Z drugiej strony liczba palących nie zmienia się od roku czy dwóch i jest to ponad 20 proc. społeczeństwa. Pali dużo młodych osób i więcej niż do tej pory kobiet, co widoczne jest również w szpitalu, ponieważ coraz więcej kobiet choruje na choroby odtytoniowe.

Znaczna grupa osób nie zamierza rzucić palenia, twierdząc, że palenie jest elementem stylu życia. Takie osoby nie dostrzegają żadnych skutków zdrowotnych u siebie. Czy podejście - stosunkowo nowe - oparte na redukcji ryzyka zdrowotnego u takich palaczy, to dobre wyjście z sytuacji?

Dziś przyjmowałam w przychodni przy szpitalu pacjenta, który stwierdził, że pali i będzie palił, a przyszedł z chorobą, która jest związana z paleniem papierosów, o czym on wie. Z całą pewnością jego sytuacja będzie się pogarszać, nie polepszać. Czy warto się starać, aby całkowicie przestał palić, czy lepiej aby choć trochę zmniejszyć u niego ryzyko zdrowotne? Muszę powiedzieć, że zmniejszanie liczby wypalanych dziennie papierosów, czy palenie w zamian cienkich papierosów z małą zawartością nikotyny nie ma większego znaczenia. To jest oszukiwanie się. Jeśli ktoś pali 20 papierosów dziennie, potem przez tydzień wypali 10, a przez kolejny 5, to w następnym wypali 25 i „uzupełni” to, czego nie wypalił. Jeśli ktoś nie chce, czy nie może przestać całkowicie palić – jest sporo medycznych metod wsparcia.

Pojawiają się nowe produkty nikotynowe. Czy są już badania pokazujące zawartość substancji kancerogennych, czy ciał smolistych w tych nowych technologiach?

W dymie tytoniowym papierosów spalanych w sposób normalny jest około 4 tys. substancji szkodliwych, w tym ok. 40 substancji rakotwórczych (np. benzopireny). Jest to zawartość mniej więcej taka, jak w paliwie atomowym. Czytałam o badaniach przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Porównano zawartość substancji szkodliwych w dymie spalanego papierosa, tj. w temperaturze 700-900 stopni Celsjusza i w dymie papierosa podgrzewanego, gdzie temperatura osiąga 350 stopni. Badano chyba ponad pięćdziesiąt tych substancji. Okazało się, że zawartość substancji szkodliwych jest wielokrotnie mniejsza we mgle aerozolu, który wytwarza się przy podgrzewaniu do 350 stopni. Być może jest to więc jakieś wyjście.

Słyszałam o badaniu 60 różnych substancji szkodliwych. Okazało się, że w dymie papierosowym w porównaniu z aerozolem było ich ok. 90 proc. więcej. Niemniej to dopiero początek tych badań.

Tak, to jest początek tych badań jednak opublikowane dotąd prace, w tym badania niezależne, wskazują na znacznie niższą ekspozycję użytkownika i jego otoczenia na substancje szkodliwe w przypadku aerozolu powstającego w tzw. nowatorskich wyrobach dostarczających nikotynę w porównaniu do dymu papierosowego (przyp. red. W czerwcu zaprezentowano najdłuższe jak dotąd badanie kliniczne, oceniające wpływ 6-miesięcznego stosowania nowatorskiego urządzenia podgrzewającego specjalnie spreparowane wkłady tytoniowe przez palaczy. W grupie osób, które zaprzestały palenia i korzystały z nowej technologii wykazano istotną redukcję poziomu karboksyhemoglobiny oraz poprawę wartości biomarkerów stanu zapalnego, metabolizmu lipidów i genotoksyczności. Niezbędne są dalsze badania kliniczne z dłuższym okresem obserwacji.).

Ale można powiedzieć, że jest stała grupa pacjentów, którzy z nikotyną, nałogiem palenia, nie rozstaną się.

Jedną z chorób zależną od tytoniu jest przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP). Dawno temu jedna z moich asystentek zrobiła badanie, podczas którego sprawdziła, ile osób przyjmowanych do szpitala z powodu zaostrzenia POChP nadal pali. Było ich 30 procent. 30 procent tych, którzy byli ciężko chorzy, trafili do szpitala i wiedzieli, że palenie im szkodzi, palili nadal...

Czyli podejście, które także stosuje się przy alkoholizmie, czyli redukcji ryzyka zachorowania na szereg groźnych chorób, to racjonalne podejście?

Wolałabym, żeby wszyscy przestali palić, ale może dla części osób, które deklarują, że kategorycznie nie rzucą palenia, redukcja ryzyka zachorowania na szereg groźnych chorób byłaby racjonalnym rozwiązaniem. Czasami sobie żartuję z takimi pacjentami mówiąc, że jeśli nie chcą przestać palić to proszę bardzo, ja z tego żyję, uczę się o tych chorobach i dzięki temu mam pracę. Ale, prawdę powiedziawszy, wolałabym nie mieć pracy związanej z tymi chorobami - POChP, rak płuca, rak pęcherza moczowego, który występuje 10 razy częściej u osób palących niż niepalących, itd. Jeśli można by zbadać nowe metody inhalacji aerozolu zawierającego nikotynę (zresztą w aerozolu jest jej mniej niż w zwykłym papierosie) może warto by sprawdzić jak to działa u tych, którzy nie chcą przestać palić.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także