Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
Felieton

Co z tym kształceniem lekarzy?

MedExpress Team

Małgorzata Solecka

Opublikowano 27 lutego 2023 09:44

Co z tym kształceniem lekarzy?  - Obrazek nagłówka
Dyrektywa unijna nie zawiera definicji słowa uniwersytet – stąd Ministerstwo Zdrowia wywodzi wniosek, że Komisja Europejska, odpowiadając Naczelnej Radzie Lekarskiej na pytanie dotyczące uznawania dyplomów lekarzy wykształconych na nowo otwieranych kierunkach, staje po stronie rządu.

Wydawałoby się, że na Starym Kontynencie już od średniowiecza jest dość oczywiste – zaś od epoki renesansu już żadnych wątpliwości nie ma – jaka jest definicja uniwersytetu. Co więcej, uważa się powszechnie, że to uniwersytetom Europa – i cywilizacja euroatlantycka, szerzej – zawdzięczają obecny kształt. Czy konieczne jest więc definiowanie spraw tak fundamentalnych?

Gdy wchodziliśmy do wspólnoty europejskiej, do elitarnego, choć już dość szerokiego klubu, nikt nie miał wątpliwości – lekarze powinni być kształceni na uniwersytetach. Akademie medyczne, jako twór epoki PRL, odchodziły do lamusa, przekształcały się w uczelnie uniwersyteckie – niemałym wysiłkiem. Łączyły się z uniwersytetami, łączyły się w uniwersytety – drogi były różne, kierunek ten sam.

Fakt, że rząd od kilku(nastu) miesięcy głośno trąbiąc, zarządza odwrót z tej drogi, nie jest ani trochę zaskakujący. Podobnie jak w ustroju słusznie minionym decydenci lubują się w śrubowaniu rekordów. Przodownicy pracy socjalistycznej, gdyby mieli szansę żyć, czuliby się jak w raju. Przyjmowaliśmy jeszcze niedawno 5-6 tysięcy studentów na pierwszy rok studiów lekarskich? Dziś przyjmujemy 10 tysięcy i to nie jest nasze ostatnie słowo, bo nie minie rok, dwa lata i będzie ich 14 tysięcy (już w najbliższym roku akademickim – 12 tysięcy). Że w tym czasie z systemu publicznego, głównie ze szpitali – również tych, w których w tej chwili uczą się studenci i tych, w których mają się uczyć – odpłynęło X specjalistów? Kto by się tam przejmował. Ewangeliczne: „Lekarzu, ulecz samego siebie” być może zastąpić trzeba będzie nową wskazówką: „Lekarzu, wykształć się sam”.

Pismo, jakie samorząd lekarski otrzymał od Komisji Europejskiej, zawiera jednak niewygodne dla ministerstw edukacji i nauki (które odpowiada za politykę otwierania kierunków lekarskich na potęgę) oraz zdrowia potwierdzenie faktu, że kształcenie na kierunkach lekarskich powinno się odbywać w uczelniach uniwersyteckich lub pod ich nadzorem. Wydaje się, że racjonalnym warunkiem minimalnym – o który zresztą w parlamencie toczono ciężkie boje, gdy rząd forsował możliwość kształcenia przyszłych lekarzy m.in. w wyższych szkołach zawodowych – powinien być status akademicki. Tego statusu gros nowych szkół, w których już się uczą lub będą się uczyć przyszli medycy, po prostu nie ma i mieć w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie.

Urzędnicy w Brukseli w pewnym momencie będą musieli zadać sami sobie pytanie, czy chcą mieć pewność, tak jak pozostali obywatele UE, że gdy trafią do lekarza, na pewno będzie to lekarz wykształcony według unijnych standardów. Bo choć rzeczywiście stanie na straży tych standardów należy do obowiązków państw członkowskich, co zrobić gdy w świetle reflektorów owo państwo przy standardach – zamiast ich pilnować – mówiąc kolokwialnie, majstruje?

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.