Martyna Chmielewska: Jak koronawirus wpłyną na sytuację finansową szpitala? Czy placówkę czeka zapaść finansowa podczas pandemii?
Krzysztof Zarychta: Od początku pandemii działaliśmy na terenie województwa łódzkiego jako szpital covidowy. To do nas trafiali pierwsi pacjenci na początku z podejrzeniem, później z potwierdzeniem koronawirusa. Dziś sytuacja finansowa szpitala jest na dobrym poziomie. Wycena świadczeń covidowych była racjonalna i adekwatna do ponoszonych kosztów. Pomogła nam pomoc organu założycielskiego, jakim jest województwo łódzkie, wsparcie ze strony wojewody. To sumarycznie spowodowało, że nasza placówka nie ucierpiała finansowo podczas pandemii. Na pewno nie grozi nam zapaść finansowa w najbliższym czasie. Nie brakowało nam pieniędzy na np. zakup środków ochrony osobistej, które naturalnie schodziły w tym okresie w dużych ilościach, co generowało dodatkowe koszty. Wyceny NFZ były całkiem niezłe oczywiście przy zachowaniu racjonalności i gospodarowania. Problemy finansowe pojawiły się pod względem przewidywalności działania przy współpracy z NFZ. Bywało, że nie mieliśmy stu procentowej pewności, jakimi środkami będziemy dysponować. Chodzi o płacenie za gotowość łóżek do świadczenia działań covidowych. Zdarza się, że nawet po miesiącu przychodziły korekty finansowe. Okazywało się wówczas, że w poprzednim miesiącu mieliśmy mniejsze lub większe środki. Trudne były przez to kwestie jakiegokolwiek planowania finansowego. Sumarycznie nie możemy powiedzieć, żeby przez to szpital poniósł jakiekolwiek szkody.
M.Ch.: Jak personel szpitalny radzi sobie podczas walki z epidemią koronawirusa? Czego najbardziej się boi?
K.Z.: Najtrudniejsze były pierwsze miesiące, kiedy sytuacja pandemii była dla wszystkich zupełnie nowa, szczególnie dla kadry medycznej mającej bezpośredni kontakt z zakażonymi pacjentami. W naszym szpitalu funkcjonują dwie kliniki chorób zakaźnych. Mamy naprawdę wysokiej klasy specjalistów z tej dziedziny, dysponujących ogromną wiedzą. Dzięki temu mogliśmy szkolić w pewnym zakresie personel, informować go jak obchodzić się z pacjentem chorym na COVID-19. Personel świetnie sobie poradził. W naszym szpitalu nie było przypadków dużych ognisk zachorowań. Z naszej wiedzy wynika, że jeśli zakażenia nie pochodziły od pacjenta, to były przynoszone z domów. Na szczęście nie skutkowało to zamykaniem oddziałów czy przerywaniem świadczeń. Nasz personel stanął na wysokości zadania. Personel medyczny dzielnie pracował. Medycy nie chodzili na zwolnienia lekarskie, gdy okazało się, że szpital będzie przyjmował pacjentów covidowych.
M.Ch.: Lekarze mają problem z otrzymaniem dodatku covidowego, za pracę przy pacjentach z podejrzeniem koronawirusa. Wielu medyków otrzymało pieniądze mniejsze niż powinni, lub nie dostało ich w ogóle. Czy wszyscy medycy w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im dr Władysława Biegańskiego w Łodzi otrzymali dodatek covidowy?
K.Z.: Tak. Prawie 99 procent personelu medycznego wykonuje świadczenia bezpośrednio przy pacjencie covidowym. Jest to podstawowy warunek do otrzymania dodatkowego wynagrodzenia. Ten dodatek należy się przede wszystkim za pracę przy pacjentach covidowych. Medycy pracują z pacjentem podejrzanym o zakażenia koronawirusem w każdym szpitalu. To oczywiście generowałoby duże koszty. Mamy sytuację pandemiczną. Musimy się pogodzić z tym, że przypadki podejrzenia zakażenia koronawirusem będą się pojawiać.
M.Ch.: Co jest najtrudniejsze dla zakażonych pacjentów podczas walki z chorobą? Czego im najbardziej brakuje? Na co najczęściej się skarżą?
K.Z.: Staramy się umożliwiać kontakt pacjenta z rodziną. Jeżeli pacjent nie może wykonać telefonu osobiście może skorzystać z naszego telefonu. Wyznaczyliśmy godziny dyżurów lekarzy od poniedziałku to piątku, którzy udzielają informacji rodzinom o stanie pacjenta. Rodzina, która nie ma możliwości spotkać się z pacjentem, odwiedzić go, musi mieć pełen zakres wiedzy na temat jego stanu zdrowia. To na pewno pomaga pacjentom i rodzinie przetrwać trudny czas. Procedury dotyczące postępowania ze zwłokami pacjenta zarażonego covidem są restrykcyjne. Niestety rodzina nie ma możliwości nawet pożegnać się ze zmarłym. To też generuje bardzo trudne sytuacje, z którymi musimy się borykać w szpitalu. To wywołuje też dużo roszczeń ze strony rodzin. Oczywiście staramy się do tego podchodzić ze zrozumieniem. Restrykcje są po to, aby chronić rodzinę przed ewentualnym zakażeniem.
M.Ch.: Czy w rudnych chwilach pacjenci mogą liczyć na pomoc psychologa?
K.Z.: Tak. Na większości naszych oddziałów psycholodzy prowadzą telefoniczne konsultacje i porady. Bardzo dobrze się to sprawdza. Psychologowie rozmawiają z rodzinami, aby ich wesprzeć. Opieką psychologiczną staramy się też zapewnić personelowi. Spektrum potrzeb psychologicznych w naszym szpitalu jest duże. Staramy się wszystkim zapewnić taką pomoc.