Projekt nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym zakłada m.in. utworzenie nowego typu zespołów ratownictwa medycznego, czyli jednostek motocyklowych. Ratownicy medyczni na motocyklach mają docierać w miejsca, do których nie może dojechać ambulans, czyli m.in. podczas większych zgromadzeń oraz w czasie wystąpienia utrudnień komunikacyjnych. Na każde 400 tys. mieszkańców powinna przypadać nie więcej niż jedna jednostka motocyklowa. Pierwsze jednostki motocyklowe mają rozpocząć działalność 1 lipca 2025 r.
Kos poinformował, że resort zdrowia planuje ustalenie wskaźników dotyczących szpitalnych oddziałów ratunkowych. Wiceminister wyjaśnił, że jeden SOR ma zabezpieczać obszar zamieszkały przez nie więcej niż 200 tys. mieszkańców. W ocenie Kosa pozwoli to na dotarcie karetki w czasie do 45 minut. Maksymalny czas na przyjęcie pacjenta od zespołu ratownictwa medycznego będzie wynosił 15 minut. Chodzi o eliminowanie takich sytuacji, w których karetki oczekują pod SOR-ami przez kilkadziesiąt, a czasami wręcz kilkaset minut. Szpitale, które nie dostosują się do nowych norm, będą karane finansowo, aż do możliwości zerwania umowy. To jeden z wątków, które budziły zresztą największe wątpliwości posłów, dopytujących, czy resort zdrowia naprawdę uważa za możliwe i celowe wypowiadanie umów najbardziej oblężonym oddziałom ratunkowym w największych miastach, gdzie również dochodzi do takich sytuacji.
Kos dodał, że uregulowana zostanie także kwestia postępowania ze zwłokami w sytuacji, gdy do zgonu doszło w karetce – zespół będzie mieć jasne wytyczne, gdzie mają trafić zwłoki zmarłego pacjenta. – Nie dopuszczam sytuacji, w których karetka przejmuje zwłoki – zastrzegł.
Ważna zmiana ma dotyczyć definicji pierwszej pomocy. Kos, referując długą listę zmian, wspomniał, że po zmianie przepisów lek przepisany przez lekarza będzie mógł zostać podany również przez świadków zdarzenia – wzbudziło to pytania posłów, ale również strony społecznej. Odpowiadając, wiceminister uściślił, że chodzi np. o podanie adrenaliny we wstrząsie anafilaktycznym. W tej chwili, jeśli lek jest w zasięgu, nie może zostać podany – i to właśnie ma się zmienić.
Dobrze przyjęto decyzję o utrzymaniu numeru 999, który będzie funkcjonować obok numeru 112. Jak tłumaczy MZ, są dane potwierdzające, że czas połączenia z dyspozytorem medycznym przez numer 112 jest dwukrotnie dłuższy niż gdy telefonujemy na 999. Natomiast kontrowersje budzi – i z pewnością będzie budzić, gdy projekt trafi do Sejmu – obniżenie wymagań stawianych kandydatom na dyspozytorów: w tej chwili wymagane jest trzyletnie doświadczenie zawodowe, MZ chce obniżenia do roku. Marek Kos tłumaczył to brakiem chętnych do pracy. – Może po prostu trzeba zapłacić dyspozytorom więcej? – proponował Janusz Cieszyński (PiS).